Friday, January 4, 2008

Nie chcemy popełniać błędów państw ze "starej piętnastki"

Nie chcemy popełniać błędów państw ze "starej piętnastki"
Nasz Dziennik, 2008-01-04
Chciałem doprowadzić do tego, by wyższe szkoły rzeczywiście zaczęły realizować koncepcje zrównoważonego rozwoju i wykorzystania zasobów przyrodniczych do rozwoju państwa Z prof. Janem Szyszko (PiS), ministrem środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Wojciech Wybranowski Panie Profesorze, jakie uczelnie mogły ubiegać się o przyznanie przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotacji celowej na prowadzenie studiów na kierunku polityka ochrony środowiska - kompensacja przyrodnicza? "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu otrzymała ją, zanim przedstawiła program. - Dotacje w ramach realizacji programu zrównoważonego rozwoju dostały wszystkie uczelnie, które chciały otrzymać dofinansowanie i złożyły takie wnioski. Program przedstawiony przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej był programem bardzo dobrym i w związku z tym decyzja o dofinansowaniu przez NFOŚiGW była niezwykle słuszna. Chciałem w trakcie swojej działalności doprowadzić do tego, by wyższe szkoły rzeczywiście zaczęły realizować koncepcje zrównoważonego rozwoju i wykorzystania zasobów przyrodniczych do rozwoju państwa. Dlaczego kształcenie specjalistów ds. ochrony środowiska w ramach programu zrównoważonego rozwoju jest tak ważne? Jaki jest cel kształcenia w tym kierunku? - Program "Natura 2000" i sieć "Natura 2000" to bardzo mocny i sprawny instrument w zakresie gospodarowania przestrzenią, ale żeby z niego korzystać w przyszłości, trzeba wyszkolić specjalistów w tym zakresie, by mogli się tym instrumentem rzeczywiście posługiwać. Dlaczego to takie ważne? Z jednej strony, mamy wyśmienite zasoby przyrodnicze stanowiące nasze dziedzictwo kulturowe, ale z drugiej strony, mamy też szybki rozwój gospodarczy. Nie chcemy popełniać błędów państw wysoko rozwiniętych, np. ze "starej piętnastki", gdy wraz z rozwojem gospodarczym zniszczono zasoby środowiskowe. Dlatego trzeba dołożyć starań, by rozwój gospodarczy ich nie niszczył, a wręcz przeciwnie - rozwijał je, co dzięki wyszkoleniu specjalistów jest możliwe. W latach 50., 60. Instytut Ekologii PAN wykształcił wielu wyśmienitych ekologów, którzy doskonale wiedzą, że gospodarując przestrzenią, można zasoby przyrodnicze chronić. Takich specjalistów potrzeba nam i dzisiaj. Trwa jednak, prowadzona głównie przez "Gazetę Wyborczą", nagonka na działania osób związanych z resortem środowiska za Pana kadencji, nagonka oparta głównie na insynuacjach, jak w przypadku wyssanych z palca rzekomych nieprawidłowości związanych z dzierżawą gruntów w Toruniu Zakonowi Redemptorystów. I choć publikacje "GW" w tym zakresie niewiele mają wspólnego z prawdą, skutkują jednak dymisjami... - Jestem zbulwersowany tym bardzo szybkim, pochopnym usuwaniem ludzi bardzo zasłużonych dla ochrony środowiska z zajmowanych stanowisk. Niedawno protestowałem przeciwko niezgodnemu z zasadami dobrego wychowania usunięciu i sposobowi, w jaki zostało to przeprowadzone, Andrzeja Matysiaka, dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Nie można robić w ten sposób, by usuwać poprzez odwołanie telefoniczne i to nie przez ministra, ale przez sekretarza stanu. Druga sprawa - dr Konrad Tomaszewski, główny analityk Lasów Państwowych, człowiek niezwykle zasłużony dla rozwoju spraw naukowych związanych z leśnictwem, koncepcji włączenia leśnictwa do programu zrównoważonego rozwoju kraju odwołany został niezwykle pospiesznie, co uważam za pewnego rodzaju nieroztropność. I wreszcie odwołanie pana prezesa Mariusza Gajdy tylko za to, że "Gazeta Wyborcza" doniosła, jakoby on wydzierżawił działkę Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Niesprawdzone doniesienia prasowe nie powinny być podstawą do usuwania człowieka ze stanowiska, i to urzędnika, który jest powoływany przez premiera. W tych insynuacjach "Gazeta Wyborcza" zdaje się przodować. Przecież to po jej publikacjach, dodam, że - jak pokazał czas - kłamliwie oskarżających dr. Konrada Tomaszewskiego o związki z tzw. aferą Matamblewa, zrezygnował on z funkcji szefa Pańskiego gabinetu. - Muszę powiedzieć, że myślałem, iż dojdzie do tego, że "Gazeta Wyborcza" przeprosi pana dr. Tomaszewskiego za to, co pisała wtedy, kiedy był szefem gabinetu politycznego w ministerstwie. Rzeczywiście, nagonka na niego była potworna. Zarzucano mu, iż ponoć miał udział w nieprawidłowym postępowaniu odnośnie do Matamblewa. Ta sprawa została przez sąd rozpatrzona na korzyść dr. Tomaszewskiego, który został całkowicie oczyszczony z zarzutów i mimo że o jego rzekomych związkach z całą sprawą pisano na pierwszych stronach gazet, ukazując go w najczarniejszej scenerii, to nie został nigdy za to przeproszony. W podobny sposób dziennikarze "Gazety Wyborczej" w pełnych - co sprawdziliśmy i wykazaliśmy - przekłamań, nieprawdziwych faktów publikacjach oczernili prezesa Zarządu Krajowego Gospodarki Wodnej Mariusza Gajdę. Został zdymisjonowany jeszcze przed przeprowadzeniem jakiejkolwiek kontroli... - To jest coś, co nie mieści mi się w głowie. Jak można usuwać ludzi bardzo dobrze merytorycznie przygotowanych, kompetentnych na podstawie doniesień "Gazety Wyborczej"? Zresztą podobnie wyglądała sprawa z panem dr. Tomaszewskim, który sam się podał do dymisji z funkcji szefa mojego gabinetu. Nie zamierzałem go odwoływać, takie uzgodnienia poczyniłem też z panem premierem Jarosławem Kaczyńskim, ale pan dr Tomaszewski oświadczył, że dla dobra sprawy sam ustępuje ze stanowiska. Niedługo później sąd całkowicie go uniewinnił, a "Gazeta Wyborcza" nie przeprosiła do dzisiaj. Dziękuję za rozmowę.

Blog Archive