Saturday, February 23, 2008
ZBRODNIE (ŻYDO)KOMUNISTÓW- "Rabin kontra prof. Nowak" 1/2
August Emil Fieldorf 'Nil' zamordowany przez Komunistow i Prokuratora Helene Woliska - Brus nadal wolna w Londynie.
Helena Wolińska-Brus POWINNA BYC W WIEZIENIU DO KONCA ZYCIA ZA MORDERSTWO, prokurator IPN wystąpił z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania
W roku 2007 prokurator IPN wystąpił z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec przebywającej w Wielkiej Brytanii Heleny Wolińskiej
Nr 13 z 1999 r.
Mordercy generała „Nila”
ZBRODNIE KOMUNISTÓW- "Gen. August Emil Fieldorf 'Nil' " 1/2
ZBRODNIE KOMUNISTÓW- "Gen. August Emil Fieldorf 'Nil' " 2/2
Generał August Emil Fieldorf „Nil” został aresztowany 10 listopada 1950 roku. Najpierw trafił do aresztu śledczego MBP przy ulicy Koszykowej, potem do więzienia na Rakowieckiej, gdzie spędził ponad dwa lata. Został zamordowany 24 lutego 1953 roku. Po 50 latach trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kto ponosi największą odpowiedzialność za śmierć generała? Pracował na to cały sztab ludzi — przywódcy komunistycznej partii i państwa, kierownictwo Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, prokuratorzy, sędziowie, oficerowie śledczy. Wszyscy chcieli śmierci niebezpiecznego wroga politycznego — człowieka cieszącego się powszechnym autorytetem, legendy Państwa Podziemnego.
W czasie wojny szef „Kedywu” Komendy Głównej Armii Krajowej, zastępca ostatniego dowódcy AK generała Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”, twórca konspiracyjnej organizacji „Nie” (Niepodległość). W 1945 roku przypadkowo wpadł w ręce NKWD. Wywieziony na Ural, przez dwa lata pracował w sowieckich łagrach. Po powrocie ujawnił się — chciał wrócić do służby w wojsku, aby znaleźć środki na utrzymanie rodziny. Generała zadenuncjował jego przełożony z kampanii wrześniowej generał Gustaw Paszkiewicz. W grudniu 1945 roku Paszkiewicz stanął na czele Wojewódzkiego Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego, który rozpracowywał AK na Białostocczyźnie.
Czego nie pokryła Wolińska i inne kłopoty z dokumentami
Pierwszą rewizję po aresztowaniu generała 10 listopada 1950 roku przeprowadził kpt. Lutosław Stypczyński, w obecności innych śledczych — Zygmunta Krasińskiego i Władysława Fabiszewskiego (wszyscy pracowali w Departamencie III MBP — walka z podziemiem). Jeszcze tego samego dnia Stypczyński rozpoczął przesłuchiwanie „Nila”.
17 listopada por. Zygmunt Krasiński zwrócił się do Naczelnej Prokuratury Wojskowej o zastosowanie tymczasowego aresztowania generała. 21 listopada nakaz taki wydała prokurator NPW ppłk Helena Wolińska. Uczyniła to ze znacznym opóźnieniem, po 11 dniach od zatrzymania „Nila”. „Odmówiłam pokrycia tego bezprawnego pozbawienia wolności” — napisała Wolińska w zażaleniu do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który 18 stycznia br. postanowił ją aresztować. Fakt, że nie „pokryła” ona okresu uwięzienia Fieldorfa od 10 do 21 listopada ma być argumentem na jej obronę. Zarzuty dotyczą jednak czego innego. Decyzja prokurator Wolińskiej była bezprawna, bo nie została poparta żadnymi dowodami winy osadzonego. Drugi raz Wolińska złamała prawo, przedłużając areszt „Nilowi” — znów nie opisała czynu, który był mu zarzucany. Swój wniosek wydała 15 lutego 1951 roku, podobnie, jak poprzednio ex post, gdyż poprzedni obowiązywał do 9 lutego. Przychylili się do niego przedstawiciele Sądu Rejonowego w Warszawie: płk Aleksander Zarecki, mjr Mieczysław Widaj, mjr Zygmunt Wizelberg.
W uzasadnieniu nakazu aresztowania Wolińskiej sąd napisał, że w wyniku jej działalności „generał Fieldorf był bezprawnie pozbawiony wolności od dnia 21 listopada 1950 roku do dnia 9 maja 1951 roku”.
13 grudnia 1950 roku, na rozkaz dyrektora Departamentu Śledczego MBP, płk. Józefa Różańskiego, „Nil” został osadzony w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej. Śledztwo, za zgodą naczelnika Wydziału Śledczego MBP ppłk. Ludwika Serkowskiego, przejął ppor. Kazimierz Górski. Intensywne przesłuchania (w sumie było ich 15) prowadził od 21 grudnia 1950 roku do 14 lipca 1951 roku.
Górski ma dziś 73 lata, mieszka na warszawskim Mokotowie. W rozmowie w listopadzie ub.r. twierdził, że nie stosował żadnego nacisku w śledztwie, zapisywał tylko zeznania generała:
— To był człowiek na wysokim poziomie, bardzo inteligentny. Charakter śledztwa nie zależał ode mnie, wykonywałem tylko rozkazy przełożonych. Dziś żałuję, że musiałem w tym wszystkim uczestniczyć.
Kazimierz Górski nie tylko przesłuchiwał Fieldorfa, ale również sporządził kłamliwy akt oskarżenia. Zarzucił generałowi wydawanie rozkazów likwidowania, względnie rozpracowywania, przy współpracy z Niemcami, komórek PPR, oddziałów GL i AL oraz partyzantki radzieckiej. Mimo niebagatelnej roli w sprawie „Nila”, Górski nigdy nie stanął przed sądem.
Prof. Witold Kulesza, dyrektor byłej Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, tłumaczy:
— Badanie zbrodni stalinowskich w Polsce nastręcza wiele trudności. Podstawowy problem stanowią dokumenty, na które trzeba czekać nawet 18 miesięcy, część jest opatrzona klauzulą — tajne. Dlatego część stalinowców nadal nie stanęła przed sądem. Mam nadzieję, że Górskiego pociągnie do odpowiedzialności nasza kontynuatorka — Główna Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, która będzie działała w ramach Instytutu Pamięci Narodowej.
Przygotowany przez Kazimierza Górskiego akt oskarżenia zatwierdził wicedyrektor departamentu śledczego MBP Wiktor Leszkowicz, a podpisał (22 X 1951) wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL Benjamin Wajsblech.
Prokurator Wajsblech prowadził też ostatnie przesłuchanie Fieldorfa w dniu 25 lipca 1951 roku. Kilka miesięcy później oskarżał generała przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie.
W raporcie komisji, powołanej w 1956 roku „dla zbadania przejawów łamania praworządności przez pracowników Generalnej Prokuratury i Prokuratury m. st. Warszawy” czytamy: „Spośród prokuratorów zatrudnionych w Departamencie Specjalnym (departament sprawował nadzór nad śledztwami prowadzonymi przez MBP i Wydziałami Specjalnymi w prokuraturach wojewódzkich — red.) w sposób szczególnie negatywny wyróżnił się Benjamin Wajsblech. Wykazując dużą gorliwość w wykonywaniu często niepraworządnych poleceń kierownictwa oraz bezkompromisowość i bezwzględność wobec aresztowanych, obrońców, a nawet i świadków, zyskał sobie u Podlaskiego (Henryk Podlaski, zastępca Prokuratora Generalnego PRL — red.) opinię jednego z najlepszych i najbardziej zaufanych prokuratorów. Opinia ta przyczyniła się do powierzenia Wajsblechowi nadzoru nad tego rodzaju sprawami, w których osiągnięcie pozytywnego wyniku dla oskarżenia w dużej mierze zależało od stosowania niedozwolonych metod w śledztwie”.
Wajsblechowi zarzucono:
— bezpodstawne aresztowania podejrzanych i przetrzymywanie ich w areszcie mimo braku uzasadnionych przyczyn,
— usuwanie z akt śledztw protokołów zeznań korzystnych dla oskarżonych,
— sztuczne rozdzielanie spraw, które powinny być rozpatrywane łącznie,
— psychiczne i fizyczne upokarzanie i maltretowanie osób przesłuchiwanych, które podawały, że zachowanie Wajsblecha było nieraz gorsze niż oficerów śledczych.
W wyniku ustaleń komisji, w 1957 roku został zwolniony z prokuratury. Zła opinia nie przeszkodziła mu jednak zostać radcą prawnym. Zdaniem prokuratorów Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu to właśnie Benjamin Wajsblech odpowiada za treść aktu oskarżenia przeciw generałowi Fieldorfowi. Właściwie mógłby odpowiadać, bo zmarł w 1991 roku.
Przedwojenna komunistka
23 października 1951 roku Władysław Dymant, wicedyrektor Departamentu Specjalnego Prokuratury Generalnej, przesłał tajne pismo na ręce prezesa Sądu Wojewódzkiego m. st. Warszawy Ilii Rubinowa, wnosząc o prowadzenie rozprawy przy drzwiach zamkniętych.
16 kwietnia 1952 roku, po kilkugodzinnym procesie sąd w składzie: przewodniczący Maria Gurowska, ławnicy Michał Szymański i Bolesław Malinowski i protokolant H. Grądzka postanowił: „Fieldorfa Augusta Emila uznać winnym czynów zarzucanych mu aktem oskarżenia i za to na zasadzie art. 1 pkt. 1 dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy skazać go na karę śmierci”. Generał miał występować przeciwko „(...) bojownikom o wolność i wyzwolenie społeczne. Udowodnione materiałami sprawy morderstwa około 1000 antyfaszystów, tylko w części obrazują faktyczne zbrodnie, które obciążają skazanego”.
Maria Gurowska do końca życia (zmarła pod zmienionym nazwiskiem Górowska w styczniu 1998 roku, kiedy rozpoczął się proces o popełnione przez nią „zabójstwo sądowe”) twierdziła, że wyrok śmierci na generała był słuszny. W 1995 roku napisała do ministra sprawiedliwości, że Emil Fieldorf, jako komendant „Kedywu” podpisywał rozkazy mordowania bezbronnych ludzi. Karę wymierzała w oparciu o dowody, na podstawie obowiązującego wówczas prawa. Sąd III RP uznał, że Gurowska działała bezprawnie, z pełną świadomością, że Fieldorf zostanie stracony.
Na szczególną uwagę zasługuje opinia składu sędziowskiego, skierowana do Sądu Najwyższego: „Skazany Fieldorf na łaskę nie zasługuje. Skazany wykazał wielkie natężenie woli przestępczej. (...) Zdaniem sądu nie istnieje możliwości resocjalizacji skazanego”.
Gurowska, przedwojenna komunistka, członek PPR i AL, od 1951 roku była sędzią Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Należała do sekcji tajnej — grona sędziów, wyznaczonych przez wiceministra MBP Romana Romkowskiego do wydawania wyroków na polskich patriotów. W latach 1950-54 tajne sekcje osądziły 506 spraw.
Po drugiej stronie
W sekcji tajnej pracowali również sędziowie: Emil Merz, Igor Andrejew i Gustaw Auscaler. 20 października 1952 roku w imieniu Sądu Najwyższego podtrzymali wyrok śmierci wobec Fieldorfa.
Igor Andrejew współtworzył uchwalony w 1969 roku kodeks karny. Jego podręczniki do niedawna widniały w spisie lektur na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, był cytowany w specjalistycznych publikacjach naukowych. Studenci na ogół nie łączą Andrejewa ze sprawą Fieldorfa. Uważają, że to zasłużony dla prawa profesor.
W 1988 roku Uniwersytet Warszawski opublikował XVI tom „Studia Iuridica”, dla „uczczenia pracy naukowej Igora Andrejewa”. Profesorowie nie wiedzieli wówczas o jego roli w skazaniu generała Fieldorfa. Kiedy w 1989 roku sprawa wyszła na jaw, Andrejewa wykluczono ze składu Rady Naukowej Instytutu Prawa Karnego, a kilka miesięcy później z Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawa Karnego. Zmarł cztery lata temu.
Nie żyje również sędzia Emil Merz. Gustaw Auscaler w 1968 roku wyjechał do Izraela. Od kilku lat jest poszukiwany przez Interpol międzynarodowym listem gończym.
— W świetle prawa żaden z nich nie był sędzią — nie spełniali wymaganych kryteriów zawodowych. Gustaw Auscaler nie skończył nawet studiów. Z prawnego punktu widzenia wyrok na generała Fieldorfa był dziełem ludzi przypadkowych, ale spełniających odpowiednie kryteria polityczne — uważa profesor Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W Izraelu mieszka jeszcze Jerzy Mering, obrońca „Nila” z urzędu. W trakcie śledztwa miał powiedzieć do Janiny Fieldorf, żony generała: „Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.
Władze śledcze nie biją
Oskarżycielem przed Sądem Najwyższym była wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL Paulina Kern. Podobnie jak Helena Wolińska wyjechała potem do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarła w 1980 roku.
W Departamencie Specjalnym Kernowa pracowała od września 1950 do października 1951 roku. Cytowany już raport komisji z 1957 roku, stwierdza, że nagminnie łamała prawo: „(...) w dniu 30 listopada 1950 roku w toku toczącej się rozprawy sądowej odbywającej się w więzieniu przeciwko Eugeniuszowi Grzybowskiemu sprzeciwiła się wezwaniu na rozprawę świadków powołanych przez oskarżonego, a w szczególności świadka Ejmego, motywując to trudnościami w doprowadzeniu na rozprawę, mimo że świadek ten przebywał w tymże więzieniu. Świadek ten, będąc zwierzchnikiem Grzybowskiego, mógł najbardziej wiarygodnie naświetlić działalność organizacyjną oskarżonego”.
Paulina Kern nie uznała również faktu, że Grzybowski odwołał wszystkie zeznania złożone w śledztwie i oświadczył, że zostały na nim wymuszone. „W swoim wystąpieniu oskarżycielskim zarzuciła Grzybowskiemu prowokację i szkalowanie organów MBP — jeśli chodzi o stosowanie «niewłaściwych metod śledztwa» — co znalazło nawet swój wyraz w wyroku skazującym go na karę śmierci”.
Komisja przywołuje też sprawę Władysława Cisowskiego. „W lipcu 1951 roku (...) dokonując końcowego przesłuchania, nie umieściła w protokole wyjaśnień podejrzanego o torturowaniu go w toku śledztwa, a przeciwnie, oświadczyła mu, że «władze śledcze Polski Ludowej nie biją». Odmówiła również Cisowskiemu zapoznania go z całością materiałów śledztwa”.
Paulina Kern nadzorowała ostatni etap śledztwa w sprawie „Startu” — ekspozytury, utworzonej przy delegacie rządu RP na kraj. W procesie, który odbył się na jesieni 1951 roku zapadły trzy wyroki śmierci. Po przeprowadzeniu ostatnich przesłuchań, 6 grudnia 1951 Kernowa zatwierdziła akt oskarżenia. „Jak się okazało ostatecznie, sprawa ta oparta była na wymuszonych i sztucznie dobranych dowodach. Bezkrytyczny nadzór i zatwierdzenie aktu oskarżenia opartego na tego rodzaju dowodach w poważnym stopniu dyskwalifikują Kernową jako prokuratora”.
Komisja wnioskowała: „Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora”.
Egzekucja
Wykonanie wyroku wyznaczono na 24 lutego 1953 roku. Alicja Graff, wicedyrektor Departamentu III Generalnej Prokuratury pisała do naczelnika więzienia: „Proszę o wydanie niezbędnych zarządzeń do wykonania egzekucji”. Jej mąż, Kazimierz Graff oskarżał m.in. legendarnego dowódcę Konspiracyjnego Wojska Polskiego Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, rozstrzelanego 17 lutego 1947 roku. Państwo Graff mieszkają do dziś w Warszawie. Żyje również prokurator Witold Gatner, który nadzorował egzekucję Fieldorfa. Razem z naczelnikiem więzienia Alojzym Grabickim i lekarzem Maksymilianem Kasztelańskim podpisali ostatnie zarządzenie w sprawie „Nila”, swego rodzaju nekrolog generała: „O g. 15 doprowadzono skazanego Augusta Emila Fieldorfa na miejsce stracenia. Prokurator odczytał sentencję wyroku Sądu Najwyższego z dnia 20 października 1952 r. Wydziału IV Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy z 16 kwietnia 52 r. oraz decyzję Rady Państwa z 3 lutego 53 r. o nieskorzystaniu z prawa łaski w stosunku do Augusta Emila Fieldorfa, po czym zarządził wykonanie wyroku. Wykonawca przystąpił do wykonania. Wyrok wykonano przez powieszenie. Po stwierdzeniu zgonu przez lekarza więziennego Prokurator ogłosił, że wyrok został wykonany. Zakończono i podpisano o godz. 15. 25”.
Tego samego dnia, w godzinach przedpołudniowych, w więzieniu była córka „Nila” Maria Fieldorf. Pytała o stan zdrowia ojca...
Autor: TADEUSZ M. PŁUŻAŃSKI
właśc। w zależności od źródła Fajga Mindla Danielak lub Fajga Mindlak-Danielak (उ28 lutego 1919 w Warszawie) – prokurator oskarżająca w procesach politycznych okresu stalinizmu w Polsce, m.in. w sprawie gen. Emila Fieldorfa "Nila". Nazwisko Brus nosi po drugim mężu, profesorze ekonomii Włodzimierzu Brusie (pierwszym jej mężem w latach 1942-1956 był Franciszek Jóźwiak - członek Biura Politycznego KC PPR /PZPR 1948 - 1956; 1944-1949 komendant główny Milicji Obywatelskiej i równolegle od 1945 wiceminister bezpieczeństwa publicznego (MBP)). Od 1936 r. członek KZMP, przed wojną rozpoczęła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego i ukończyła je w 1948 r.
Spis treści[ukryj]
1 Kariera w PRL, emigracja
2 Postępowanie karne przeciw Helenie Wolińskiej po 1990 roku
3 Aktualności
4 Przypisy
5 Linki zewnętrzne
//
Kariera w PRL, emigracja [edytuj]
W czasie II wojny światowej Wolińska uciekła z warszawskiego getta. Od 1 sierpnia 1942 do 31 lipca 1944 służyła w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, kierowała biurem Sztabu Głównego AL. Od 1 sierpnia 1944 do 31 marca 1949 szefowa Wydziału Kadr w Komendzie Głównej Milicji Obywatelskiej. Od 1 kwietnia 1949 do dnia zwolnienia ze służby – 25 listopada 1954 r w LWP, m.in. w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej.[1]
Zobacz w Wikiźródłach tekstraportu komisji Mazura z zarzutami wobec Heleny Wolińskiej
W roku 1949, w wieku 30 lat została podpułkownikiem, później zasiadała w komisji weryfikującej sędziów i prokuratorów wojskowych, w ramach fali czystek i represji w Wojsku Polskim związanych z nominacją marszałka Konstantego Rokossowskiego na ministra obrony narodowej. Przez trzy lata zaś była sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Doktor nauk prawnych na podstawie pracy "Przerwanie ciąży w świetle prawa karnego", ogłoszonej drukiem w 1962 r. Pracowała w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR, od 1957 była pracownikiem naukowym Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, skąd zwolniono ją w 1968 r. w trakcie czystek antysemickich po Marcu 1968. Wkrótce potem Wolińska wraz z mężem, zmarłym niedawno prof. Włodzimierzem Brusem, wyjechała z Polski. Na początku lat 70. osiadła w Wielkiej Brytanii, gdzie otrzymała obywatelstwo.
Postępowanie karne przeciw Helenie Wolińskiej po 1990 roku [edytuj]
Pełne osądzenie zbrodni stalinowskich stało się możliwe dopiero po przemianach 1989 roku, gdy w polskim prawie karnym zdefiniowano pojęcie przestępstwa zbrodni komunistycznej i ustalono zasady jego ścigania. W 1998 roku polskie Ministerstwo Sprawiedliwości wystosowało do władz brytyjskich wniosek o ekstradycję Wolińskiej, oskarżając ją o mord sądowy na gen. Armii Krajowej Emilu Fieldorfie ps. "Nil" (wydała nakaz aresztowania Fieldorfa i nadzorowała śledztwo). Wniosek ekstradycyjny został odrzucony przez Brytyjczyków w 2006 r. z uzasadnieniem, iż Wolińska otrzymała obywatelstwo brytyjskie, ponieważ w chwili wyjazdu władze PRL wydały tzw. dokument podróżny, stwierdzający, że nie jest obywatelką polską. Oskarżona stwierdziła, że przedstawione jej zarzuty mają charakter polityczny i antysemicki, zaś w Polsce nie może w konsekwencji oczekiwać sprawiedliwego sądu. Nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów.
Aktualności [edytuj]
Wojskowe Biuro Emerytalne zaprzestało od stycznia 2006 wypłacania emerytury specjalnej (ok. 1 500 zł). Powołało się na formalne uchybienia popełnione przy jej przyznaniu – brak odpowiedniego stażu w LWP – nie 15 wymaganych lat a 14 lat, jeden miesiąc i 25 dni. W 2006 prezydent RP Lech Kaczyński pozbawił ją Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski (przyznanego w 1945) i Krzyża Komandorskiego tego orderu (przyznanego w 1954). W roku 2007 prokurator IPN wystąpił z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec przebywającej w Wielkiej Brytanii Heleny Wolińskiej.[2][3] 20 listopada 2007 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek prokuratora IPN wydał taki nakaz.[4]
Helena Wolińska postanowienie polskiego sądu określiła w wywiadzie dla brytyjskiego The Guardian jako "cyrk". Do powyższego odniósł się Władysław Bartoszewski:
Cytat:
Podpis ppłk Wolińskiej figuruje na moim akcie oskarżenia czerwonym ołówkiem. Zatwierdzając akt oskarżenia wobec mnie wiedziała, że jestem współzałożycielem Żegoty (Rady Pomocy Żydom). Jestem przykładem, że tłumaczenia pewnych ludzi wokół Wolińskiej i jej samej, że trwa wokół niej jakaś antysemicka akcja, są bzdurą.
Według Władysława Bartoszewskiego obwinianie obecnego rządu o jakąś politycznie inspirowaną akcję przeciwko Wolińskiej nie ma sensu, ponieważ o jej ekstradycję w przeszłości zabiegały także poprzednie polskie rządy.[5]
Przypisy [edytuj]
↑ 5. WOLIŃSKA Helena, ppłk. rez., szef Oddziału VII Naczelnej Prokuratury Wojskowej (październik 1950 - wrzesień 1953), członek Partii od 1942 r., do której obowiązków należało prowadzenie i nadzorowanie śledztwa w sprawach szczególnych - ponosi odpowiedzialność za następujące czyny i zaniedbania:
stosowanie aresztu tymczasowego na nieuzasadniony wniosek MBP bez badania materiałów i dowodów zebranych wobec podejrzanych (np. sprawa Zenona Kliszko i wielu innych),
masowe stosowanie „sankcji” z art. 7 MKK (szpiegostwo) mimo braku wszelkich dowodów, jakkolwiek artykuł ten decydował o właściwości organów ścigania i sądu,
niereagowanie na fakty odwołania wymuszonych zeznań (wg relacji prokuratora kpt. Nowaka),
niereagowanie na skargi o przestępczych metodach śledztwa (np. skarga I. Łyżwy oraz raport prokuratora Kopytkowskiego w październiku 1952 r. w sprawie torturowania Koryckiej),
w dniu 9.01.1951 r. zastosowała p-ko W. Brzobohatemu areszt tymczasowy, jako oskarżonemu z art. 86 KKWP, mimo że ukończył on już w dniu 20.12.1950 r. odbywanie kary za to samo przestępstwo i składając wnioski do NSW o przedłużenie tego aresztu, spowodowała bezprawne pozbawienie go wolności przez przeszło 2 lata, przy czym wiedziała, że został on sparaliżowany w więzieniu,
w pracy NPW, będąc na wyższych stanowiskach urzędowych i pełniąc z wyboru przez 3 lata funkcję sekretarza POP PZPR, wprowadziła atmosferę strachu, była apodyktyczna, bezwzględna i ordynarna w obejściu, czym obniżała powagę piastowanego stanowiska i uchybiała godności osobistej towarzyszy pracy,
stosowała niedopuszczalny nacisk na sąd w sposób b. brutalny (np. sprawa grupy „Świadków Jehowy” w Poznaniu, gdzie spowodowała zatrzymanie w areszcie kilku oskarżonych mimo uniewinnienia ich przez sąd),
przyczyniała się do niesłusznego forsowania oskarżenia mimo oporów sądu (np. aktywny udział w zorganizowaniu konferencji w Zarządzie Sądownictwa Wojskowego w sprawie Gumowskiego i Rosochackiego po zwróceniu sprawy przez sąd do uzupełnienia śledztwa). Pełna ocena raportu Komisji Mazura (1957) wobec Heleny Wolińskiej.
↑ Będzie nakaz dla Wolińskiej. [1] - artykuł w Rzeczpospolitej
↑ IPN chce ściągnąć Helenę Wolińską [2] - artykuł w Rzeczpospolitej
↑ Wydano ENA wobec Heleny Wolińskiej
↑ Bartoszewski: Wolińska to nie kozioł ofiarny "JEJ PODPIS WIDNIEJE NA MOIM AKCIE OSKARŻENIA"
Friday, February 22, 2008
Schuller czerpie wiedzę z oszczerstw
Nasz Dziennik, 2008-02-22
Niemiecka gazeta szkaluje Radio Maryja i Telewizję Trwam
Niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ponownie w obrzydliwy sposób zaatakowała Radio Maryja i Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka. Po raz kolejny niemieccy czytelnicy mogli przeczytać obraźliwe sformułowania i fałszywe oskarżenia wobec toruńskiej rozgłośni. Autor artykułu przyznał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że większość informacji na temat rozgłośni i jej dyrektora zdobywa z polskich mediów, gdyż sam rzadko słucha tego katolickiego radia.
Warszawski korespondent niemieckiego "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller, używając oszczerstw, próbuje przekonać czytelników o tym, jakoby Radio Maryja głosiło nienawistne hasła wobec narodu żydowskiego. Autor nie waha się imputować, że na antenie Radia Maryja są antyniemieckie i antysemickie tony, które - jak twierdzi - znacznie przewyższają duszpasterską rolę tej rozgłośni. Jak pisze "FAZ" z nieukrywaną satysfakcją - prokuratura w Toruniu na podstawie zawiadomienia gminy żydowskiej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, mającego polegać na "podjudzaniu do nienawiści narodowej", wszczęła wobec Radia Maryja postępowanie wyjaśniające.
"FAZ" próbuje udowodnić tezę, iż przegrana PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych oznacza, że coraz mniej Polaków słucha Radia Maryja i ogląda TV Trwam, nie dostrzegając najwyraźniej ewangelizacyjnej roli tej rozgłośni. Wysuwa też inną absurdalną tezę, jakoby również Kościół zaczął ostro krytykować toruńską rozgłośnię. Ponadto, zdaniem Schullera: "Nawet w samym Kościele zaczęła rosnąć liczba przeciwników. Papież Jan Paweł II pozwalał jeszcze Rydzykowi walczyć, chociaż te antysemickie wypowiedzi były sprzeczne z otwarciem Kościoła na dialog z judaizmem, ale popularność Rydzyka szczególnie na wsiach rosła, co było dla Kościoła istnym skarbem. I po śmierci Wojtyły sytuacja zaczęła się zmieniać. Ważni ludzie Kościoła, jak np. były sekretarz Ojca Świętego, kardynał Dziwisz, nawet krytykują rozgłośnię, a papież Benedykt XVI nawołuje do neutralności polityczno-partyjnej [sic!!!] kościelnych mediów".
Niemiecki dziennik, pisząc również o książce Jana Tomasza Grossa "Strach", stwierdza, że nawet polski Kościół, oskarżany o świadome milczenie w tej sprawie, chce na ten temat rozmawiać, ale nie "redemptorysta Rydzyk". Zdaniem Schullera, zmiana prowincjała zgromadzenia niewiele zmieni.
Pytany przez "Nasz Dziennik", czy słucha Radia Maryja, Konrad Schuller stwierdził, że rzadko, a jako źródło wiedzy wskazał publikacje w polskiej prasie. Nie potrafił nam jednak podać konkretnego przykładu antysemickiej bądź antyniemieckiej wypowiedzi w radiu. - Posiadam cytaty z polskiej prasy dotyczące dyskusji na temat antysemickich wypowiedzi z radia, ale naturalnie nie słyszałem tego osobiście, gdyż nie słucham permanentnie Radia Maryja - przyznał w rozmowie z nami Schuller.
- Poza tym - powiedział nam korespondent "FAZ" - znamienne jest, że Radio Maryja nigdy nie dementowało tego typu zarzutów, więc wychodzę z założenia, że te zarzuty są prawdziwe. Jest to oczywiste kłamstwo, gdyż Radio Maryja wielokrotnie wydawało oświadczenia i sprostowania medialnych oszczerstw.
To nie pierwszy artykuł Konrada Schullera, w którym szkaluje Radio Maryja i Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka. Autor ten na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wielokrotnie zamieszczał teksty o podobnej wymowie.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Wydaje się niezmiernie interesujące, dlaczego niemiecka prasa w ten sposób i w takim tonie szkaluje jednego z najwybitniejszych współczesnych polskich patriotów. Może dlatego, że Ojciec Dyrektor Tadeusz Rydzyk przeciwstawia się za pomocą stworzonych przez siebie mediów szkalowaniu dobrego imienia Polski i Polaków, usilnie narzucanemu przez niektóre niemieckie kręgi rewizjonizmowi historycznemu oraz antypolskim działaniom różnych grup zarówno w kraju, jak i za granicą. Niemieckiej gazecie najwyraźniej bardzo przeszkadza, że przez tyle dziesiątków lat usilnych starań nie udało się doprowadzić do ostatecznej likwidacji zdrowej tkanki polskiego społeczeństwa. Jeżeli tak, to wszystkie rzucane przezeń kalumnie powinniśmy odczytywać jako komplement i potwierdzenie, że znajdujemy się na właściwej drodze. Alleluja i pod prąd!
VIVA OBAMA 2008 Papa John Paul Secundo
El Papa en Monterrey
Tony Melendez "Hands in Heaven"
Amedeo Minghi - Un uomo venuto da molto lontano
PATER NOSTER
Warszawskie dzieci,Rota.Powstanie Warszawskie.
Warszawskie dzieci,Rota.Powstanie Warszawskie.
Jews were invited to Poland in the Middle Ages, when they were persecuted in the most of Western Europe, they even got special rights, which other people didn't have, sure that wasn't pure love, but Poland was losing many people in countless wars, so simply needed more people, but anyway facts matter. Without that Jews If survived would be something like native Americans today.
It got worse in 19th century, when Poland lost independence and Poles realized that minorities, especially Jews didn't really care about that. That's when the whole Polish nationalism was born, before people in Poland were first of all divided into noblemen and peasants, not into nationalities. Jews not only weren't patriotic, usually they didn't even bother to learn the language and assimilate.
During WW2 not so many people were helping Jews, but very few collaborated (Poland was the only country without collaboration government or any other serious collaboration forces) and most were just trying to survive, 3 million Polish "goys" (non Jews) were killed and they couldn't help themselves, so how they could help someone else ?
If you ask If there was anti-Semitism in Poland, the answer can't be other than yes, but Poland and Poles generally did more good than bad for Jews and anti-Semitism in 19th and early 20th century was maybe not justified but let's say not surprising in that situation.
Unfortunately many Jews (especially American) today is spreading anti-Polish propaganda, which especially in case of WW2 and a country, which lost the most and a nation, which suffered less than only Jews and Gypsies is shocking and simply disgusting.
Let's take a look at this from your first post:
"Post war only 4 of the 700 survived. He returns to his home after the war to find it occupied by 3 families who denied him access and berated him for wanting it back."
For a western reader, who has little idea about situation in Poland during and after WW2 that's of course "Polish anti-Semitism", the author knows that, so of course he "forgot" to add that about 50% of buildings in Poland were destroyed or seriously damaged (in Warsaw over 90%), so people were moving to whatever was still standing. What these 3 families should have done ? Got frozen looking at the empty house, whose owners were probably dead ? Or take their children and leave to the forest, when Mr. owner came back and wanted to have a large house only for himself ?
Thursday, February 21, 2008
Patroni krakowskich ulic. Krakus z Krakówki
Patroni krakowskich ulic. Krakus z Krakówki
Andrzej Zaręba, Mateusz Drożdż2008-02-15, ostatnia aktualizacja 2008-02-15 10:45
Ulica Wacława Króla znajduje się na bieńczyckim osiedlu Na Lotnisku i wpada w ulicę Witolda Urbanowicza. Jej patron - mimo monarszego nazwiska - urodził się w biednej chłopskiej rodzinie w 1915 roku w Krakówce pod Sandomierzem.
Ojciec był niepiśmienny, tylko mama umiała czytać. Rodzice zadbali jednak, by dzieci odebrały edukację. Po maturze Król wybrał lotniczy mundur, mimo że mamie marzyła się dla niego księżowska sutanna. Trafił do 2. Pułku Lotniczego w Krakowie.
Już 1 września Wacław Król wspólnie z kolegą zestrzelił rozpoznawczego henschla Hs-126, a 5 września również z innym pilotem - bombowego heinkla He-111, powracającego z nalotu na Dęblin. Niestety, tego drugiego zwycięstwa nie uznała Komisja Bajana, weryfikująca po wojnie zwycięstwa Polaków. Potem okazało się, że niesłusznie, ponieważ dokumenty Luftwaffe potwierdzają zestrzelenie. W kampanii wrześniowej lotnik poniósł stratę rodzinną - poległ jego starszy brat Tadeusz zestrzelony podczas lotu bojowego.
Król wraz z krakowskimi lotnikami przedostał się przez Rumunię do Francji. Tam, doceniając jego umiejętności, skierowano go do Eskadry Montpellier. Miała to być pierwsza grupa do przeszkolenia na nowoczesnych samolotach francuskich, aby stworzyć z niej 2. Dywizjon Krakowsko-Poznański. Ostatecznie lotników zdążono podzielić na trzyosobowe klucze i rozesłać na staże do francuskich jednostek. Król trafił do Gruppe de Chasse 3/7, która rozlokowana była 90 km od granicy z Niemcami.
10 maja 1940 roku Niemcy udowodnili Francuzom, że linia Maginota nie była warta ponoszonych nań wydatków. W miarę postępów niemieckich czołówek pancernych upadało morale francuskich lotników. Na początku czerwca Król, zobaczywszy samolot wroga, zawiadomił o tym lecących z nim kolegów i ruszył do ataku. Francuzi tymczasem spokojnie polecieli do bazy na obiad. Mało tego, w kasynie narzekali, że Polak nie potrafi trzymać szyku. Ten tymczasem zestrzelił niemieckiego heinkla He-111. W czasie kampanii francuskiej zaliczono mu dwa zwycięstwa.
W Wielkiej Brytanii wraz z grupą krakowskich pilotów został przydzielony do tworzonego Dywizjonu 302 Poznańskiego. W końcówce bitwy o Anglię, gdy dywizjon jako ostatnia rezerwa RAF został rzucony do boju nad Londyn, Król powiększył swoje konto o niemieckiego myśliwca Messerschmitta Me-109. Służył później w 315. i 316. Dywizjonie, strącając dwa kolejne myśliwce.
W 1943 roku trafił ochotniczo do północnej Afryki jako członek Polskiego Zespołu Myśliwskiego, zwanego przez aliantów Cyrkiem Skalskiego. Słowo "cyrk" miało wyrażać pełne uznanie dla tej grupy znakomitych i doświadczonych pilotów, a zarazem świetnych strzelców. W Tunezji kpt. Król zestrzelił dwa messerschmitty Me-109 i włoskiego macchi Mc.202. Po powrocie do Anglii został dowódcą Dywizjonu 302, a potem 3. Skrzydła Myśliwskiego. Wojnę zakończył w stopniu majora, mając oficjalnie zaliczone 8,5 zwycięstwa. Otrzymał Virtuti Militari, cztery Krzyże Walecznych oraz odznaczenia francuskie i brytyjskie.
Po wojnie odnalazł w Niemczech dawną narzeczoną i w 1947 roku zdecydowali się na powrót do kraju. Bohater wojenny pracował m.in. jako sprzedawca, kierowca i magazynier. Pamiętało o nim wszakże UB, wzywając często na przesłuchania. Dopiero w 1957 roku szykany zelżały, Król został powołany do lotnictwa i latał na nowoczesnych odrzutowcach. Służbę pełnił do 1971 roku.
Wacław Król był nie tylko znakomitym lotnikiem, ale i autorem kilku książek wspomnieniowych i historycznych o wkładzie polskiego lotnictwa w zwycięstwo w Europie. Zmarł w 1991 roku i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
W Krakowie oprócz ulicy jeego imienia znajduje się inna cenna pamiątka po tym lotniku. Jest nią polski myśliwiec PZL P.11c z namalowanym skrzydlatym grotem - godłem 121. Eskadry i numerem 2. Król latał na nim we wrześniu 1939 roku. Uszkodzony samolot pozostawiono na trasie odwrotu. Zdobyty przez Niemców został odzyskany przez Polaków po wojnie, trafił do Muzeum Lotnictwa i do dziś zachwyca miłośników polskich skrzydeł.
Pół miliona podpisów
Nasz Dziennik, 2008-02-21
Polacy powinni mieć możliwość wypowiedzenia się w referendum na temat ewentualnego przyjęcia bądź nie traktatu reformującego UE
Z dr Urszulą Krupą, eurodeputowaną, inicjatorką projektu ogólnonarodowego referendum w sprawie ratyfikacji traktatu reformującego UE, rozmawia Wojciech Wybranowski
Ile osób zaangażowało się w projekt: referendum w sprawie ewentualnej ratyfikacji traktatu reformującego UE?
- W Komitecie Referendalnym jest obecnie około stu osób. Przygotowaliśmy taką grupę, która ma być zaangażowana w zbieranie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum, natomiast w niedzielę na spotkaniu w Kaliszu było ponad trzy tysiące ludzi wyrażających chęć zbierania podpisów. Rozeszły się wszystkie listy, na których można zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum, oczekujemy teraz na ich zwrot i dopiero wówczas będzie można powiedzieć, ile podpisów do tej pory udało nam się zebrać. Oczywiście nadal zbieramy podpisy, nasze biura są otwarte. Musimy zebrać co najmniej pięćset tysięcy podpisów popierających wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie ewentualnej ratyfikacji traktatu reformującego UE. Wszystko będzie zależało od tego, jak się ludzie zmobilizują, większość osób, które są w komitecie, zaoferowała pomoc. Nie wiem, w jakim stopniu włączą się europosłowie, ale przypuszczam, że zaangażują się w akcję.
Niedzielne spotkanie w Kaliszu nie było pierwsze, wcześniej podobne przedsięwzięcie zorganizowano w Łodzi. Mają Państwo przygotowany już program takich spotkań w całej Polsce?
- W Łodzi zorganizowaliśmy takie spotkanie przy okazji konferencji na temat służby zdrowia, zaprosiłam kilka osób i wtedy pojawił się pomysł tej "grupy referendalnej", spotkanie w Kaliszu to jakby ciąg dalszy. Przekazaliśmy wówczas ludziom naszą wiedzę o traktacie, mówiliśmy o niebezpieczeństwach, jakie z jego przyjęcia płyną dla Polski, i zainicjowaliśmy akcję zbierania podpisów. Planowane jest spotkanie w Krakowie.
Kto oprócz Pani i europosła Witolda Tomczaka przystąpił do Komitetu Referendalnego?
- Wiem, że znajdą się w nim: poseł Andrzej Zapałowski, poseł Bogdan Pęk, Bogusław Rogalski, posłanki Anna Sobecka i Gabriela Masłowska, oraz profesorowie, m.in. prof. Jerzy Robert Nowak, prof. Bogusław Wolniewicz, prof. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, dr Mieczysław Ryba i dr Stanisław Krajski. Ponadto w komitecie są również europoseł Sylwester Chruszcz oraz senatorowie Czesław Ryszka i Zdzisław Pupa, a także redaktor Wojciech Reszczyński. Takimi siłami dysponujemy i takimi siłami to robimy.
Dlaczego opowiadacie się Państwo za przeprowadzeniem ewentualnej ratyfikacji traktatu reformującego na drodze referendum, a nie przez parlament?
- W parlamencie jak na razie nie ma możliwości odrzucenia traktatu. Zarówno PiS, jak i Platforma opowiadały się za jego przyjęciem. Sytuacja zmieniłaby się, gdyby PiS zadeklarowało, że zawetuje ratyfikację traktatu reformującego, ale na to się nie zanosi. My, jako eurodeputowani, jesteśmy poza parlamentem polskim, nie ma żadnej innej grupy, która chciałaby zainicjować ogólnonarodową dyskusję na ten temat, prasa nie pisze o szczegółach traktatu. Właściwie tylko w "Naszym Dzienniku" pojawiają się artykuły, które są krytyczne. W innych mediach prawie się o tym nie mówi. A szkoda. My, pracując w Parlamencie Europejskim, widzimy, co się dzieje, gdy karze się tych eurodeputowanych, którzy sprzeciwiali się przyjęciu Karty Praw Podstawowych. Ci europosłowie, którzy na sali plenarnej protestowali przeciwko przyjęciu Karty, mają być teraz ukarani utratą dziesięciokrotności diety. Jesteśmy szykanowani. Teraz będzie debata na temat traktatu reformującego, właśnie uczestniczę w posiedzeniu grupy Niepodległość i Demokracja i są ostrzeżenia, żebyśmy przypadkiem nie zabierali głosu, bo nas po prostu wyrzucą z sali plenarnej.
W Parlamencie Europejskim ogranicza się eurodeputowanym prawo do zabierania głosu, do zgłaszania krytycznych uwag?
- Odbiera nam się prawo do protestu. Tak jak to było w 2005 r., kiedy to wręcz użyto siły wobec asystentek posłów, które próbowały rozwiesić baner z hasłem "Nie dla Konstytucji", tak w tej chwili tym kolegom, którzy nie zgadzali się z zapisami Karty Praw Podstawowych, grozi utrata dziesięciu dniówek. Tylko dlatego, że mówili, iż chcą referendum. Widzimy, co się tutaj dzieje, co się dzieje w Polsce. Obawiam się, że 90 proc. Polaków nie ma wiedzy o zagrożeniu, jakie będzie dla Polski, dla Polaków po przyjęciu traktatu reformującego. Jeżeli dziś w ten sposób UE postępuje w przypadku polskich rolników, rybaków, w sprawie Rospudy, z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej, to co będzie, gdy traktat zostanie przyjęty?
Przecież podstawową zasadą UE miała być demokracja i szeroko pojęta wolność, w tym przede wszystkim wolność słowa, wolność wypowiedzi. Pani mówi o ograniczaniu tych praw.
- Pod wzniosłymi hasłami równouprawnienia, równych szans dla wszystkich, praw człowieka, nieprześladowania pod względem kulturalnym czy religijnym, postępuje się dokładnie odwrotnie: prześladuje, dyskryminuje się ludzi, którzy nie są poprawni politycznie, którzy mają inną wizję Europy. My opowiadamy się za Europą Ojczyzn, a przeciwko łączeniu krajów unijnych w jedno wielkie państwo. Nie chcemy nikogo dyskryminować, uważamy, że każde państwo, każdy naród powinien być wolny i współpracować w takich układach, jakie są najkorzystniejsze dla niego. Natomiast, patrząc na to z perspektywy prac w Parlamencie Europejskim, choćby głosowań, widać, że podporządkowane to jest wielkim państwom UE, zwłaszcza Niemcom, Francji czy Wielkiej Brytanii, a reszta krajów członkowskich się nie liczy. Rodzi się jakiś nowy totalitaryzm.
Jakie, Pani zdaniem, zagrożenia dla Polski niesie przyjęcie traktatu? Marek Jurek niedawno występując w Radiu Maryja, zaznaczał, że na kartach traktatu "przemycono" zapisy, które Polska kwestionowała, a które zostały też wyszczególnione w Karcie Praw Podstawowych.
- Karta Praw Podstawowych jest jednym z wielu zagrożeń, jest ich jednak znacznie więcej. UE zamienia się w superpaństwo, które będzie podporządkowane interesom wielkich krajów europejskich. Często powtarzam nawet wśród kolegów europosłów - przez 3,5 roku bytności w Parlamencie Europejskim nie wygraliśmy nic i to nie tylko jako Polacy, ale również z ważnych spraw dla całej Europy. W UE liczy się tylko siła pieniądza i władzy.
Może polska reprezentacja w Parlamencie Europejskim jest zbyt słaba, skonfliktowana, by razem zabiegać o rozwiązania dobre dla Polski?
- Na pewno jesteśmy podzieleni, w naszej grupie nie ma tej solidarności narodowej, jaka jest na przykład wśród Niemców. Przy jakichś ważnych dla Niemców sprawach socjalista Schulz głosuje razem z Poetteringiem i w tym głosowaniu nie ma między nimi różnic. Natomiast u nas oczywiście wartościami narodowymi, katolickimi kieruje się niewielka grupa osób. Ale wrócę do pana pytania o zagrożenia dla Polski związane z traktatem reformującym. Zagrożenia to nie tylko zapisy znane z Karty Praw Podstawowych. Przede wszystkim traktat umożliwi budowanie supermocarstwa unijnego, federacji, w której Polska nie będzie się liczyć. I to jest największe zagrożenie. Poza tym nie ma w nim odniesienia do wartości. Cała ideologia UE to ateizacja, zgodnie z nową lewicą - całkowite wyeliminowanie czynnika duchowego z życia ludzi.
Dziękuję za rozmowę.
Rozwój hipermarketów w Polsce to
- wzrost bezrobocia - jedno miejsce pracy stworzone w hipermarkecie powoduje likwidację pięciu w drobnym handlu, rzemiośle, rolnictwie;
- wzrost przestępczości - wyższe bezrobocie i propagowanie konsumpcyjnego stylu życia to więcej przestępstw;
- zakorkowanie miast - hipermarkety powodują wzrost podróży samochodem, korki na wylotówkach zazwyczaj kończą się na olbrzymich parkingach przed hipermarketami;
- chemizacja żywności - hipermarkety powodują uprzemysłowienie i chemizację rolnictwa, wymagają dużych dostawców - przemysłowe plantacje rolne, używające mnóstwo chemii i produkujące niezdrową żywność. Jednocześnie drobne, ekologiczne gospodarstwa tracą rynek i będą bankrutować. Polska żywność jest ewene- mentem w skali Europy - ma jeszcze smak;
- zatrucie środowiska - hipermarkety powodują niepotrzebne dojazdy klientów, oraz wożenie towarów TIR-ami po całej Europie. W wielu hipermarketach nie można kupić miejscowych produktów, rzodkiewka pochodzi np. z Włoch, a sałata z Holandii. Przy transporcie tych towarów niepotrzebnie zatruwa się powietrze, którym oddychamy. Hipermarkety nadmiernie pakują towary, ograniczają użycie ekologicznych butelek zwrotnych; monopolizacja i zubożenie sieci handlowej - kiedy kilka koncernów opanowuje rynek, bardziej im się opłaca ustać ze sobą ceny i ciągnąć zyski, niż wyniszczać się cenowo. Bankructwo drobnych sklepów spowoduje, że by kupić najprostszą rzecz będziemy zmuszeni jechać samochodem i stać w korku;
- drenaż pieniędzy z lokalnych społeczności - pamiętaj, pieniądze wydane w lokalnym sklepie prędzej czy później do ciebie wrócą (właściciel kupi coś u ciebie, płaci też podatki twojej gminie), pieniądze wydane w dużej sieci opuszczą twoją gminę, a nawet kraj, koncerny płacą podatki przez centralę, w dodatku zwykle korzystają z ulg, a zyski transferują za granicę.
Nie daj się nabrać
W supermarketach nie jest taniej. Przejdź się na najbliższy bazar, a zobaczysz, że w marketach nie jest taniej. Uważaj, markety stosują podstępne taktyki. Oto podstawowe triki:
- w folderach reklamowych informuje się o atrakcyjnych cenach kilkunastu produktów. Naiwny klient, przekonany o niskich cenach przyjeżdża na zakupy. Najczęściej nie uświadamia sobie, że tylko kilka towarów kupił po korzystnej cenie, a pozostałe po całkiem przeciętnej. W dodatku kupił mnóstwo niepotrzebnych rzeczy w ilościach, których się nie spodziewał;
- towary najpotrzebniejsze umieszcza się na końcu, aby za każdym razem zwiedzić wszystko;
- na początku umieszcza się owoce lub pieczywo - zapach powoduje uczucie głodu;
- promocje i obniżki - sugerują korzystny zakup, tymczasem często nawet w tym samym markecie można kupić ten sam produkt - bez promocji - taniej;
- korzystna cena przy zakupie kilku sztuk - w efekcie zwiększa to twoją konsumpcję i wydatki;
- drobiazgi umieszcza się przy kasie - byś myślał, że nie wpłyną znacząco na całkowity rachunek.
Małe jest piękne... a duże dotowane
Konkurencja między marketami a sklepami nie jest uczciwa. Polskie państwo wspiera koncerny pomocą, która nie jest dostępna dla małego biznesu:
- zwolnienia od podatku dochodowego i od nieruchomości za rzekome tworzenie miejsc pracy;
- zwolnienia Ministra Finansów z podatku VAT;
- zwolnienia Ministra Finansów z cła;
- Markety notorycznie nie wykazują zysku, nie płacą więc podatku dochodowego. W 1999 r. Real, Geant, Ikea, Minimal nie zapłaciły ani zł podatku dochodowego (Rzeczpospolita, Lista 500)
Państwo dotuje też markety pośrednio, dotując budowę dróg i autostrad (dotacje do autostrad są 20 razy wyższe niż do kolei). Hipermarkety rozjeżdżają TIRami polskie drogi, nie ponosząc kosztów ich budowy i napraw, leczenia osób, którym spaliny zniszczyły zdrowie. Nie odpowiadają też za olbrzymie korki spowodowane dojazdami klientów. Wszystkie te koszty są przerzucane na podatników, do których markety przecież się nie zaliczają.
Opowiadamy się za
...stabilnym rozwojem drobnego handlu, opartego na dostawach od lokalnych, małych i ekologicznych gospodarstw rolnych i zakładów rzemieślniczych.
Domagamy się
- prowadzenia przez władze gmin prospołecznej polityki handlowej;
- ograniczeń w budowie hipermarketów, tak jak w krajach Unii Europejskiej;
- likwidacji ulg i zwolnień podatkowych;
- wyznaczenia stałych, tanich targowisk w każdej dzielnicy, bez zmuszania kupców do budowy kosztownych pawilonów.
Hipermarkety bez zezwoleń
ZMIANA PRAWA - Są trzy projekty ustaw w sprawie budowy hipermarketów. LiD i PO domagają się uchylenia ustawy o ich tworzeniu i działaniu, natomiast PiS chce złagodzić rygory procedury ubiegania się o zezwolenie.
Posłowie PO chcą, aby nowa ustawa weszła w życie już w dniu ogłoszenia jej w Dzienniku Ustaw, natomiast projekt LiD przewiduje wejście w życie nowych regulacji po 14 dniach od ogłoszenia. Zgłoszony wczoraj do laski marszałkowskiej projekt PiS przewiduje nowelizację ustawy o WOH, ograniczając m.in. wpływ samorządów na decydowanie o ich tworzeniu.
Uprzywilejowane sklepy
PO uważa, że obowiązująca ustawa spowoduje zachwianie równowagi rozwoju sektora handlu poprzez uprzywilejowanie mniejszych sklepów, faktycznie ich nie chroniąc, gdyż duże sieci mogą zmienić strategię i stać się konkurencją dla drobnego handlu. Natomiast LiD kwestionuje zasadę odpowiedzialności karnej przedsiębiorcy, który uzyskał zezwolenie, za czyny popełnione przez najemców, dzierżawców i innych użytkownikach powierzchni w WOH. Uważa, że proces uzyskania pozwoleń przewidziany w ustawie przewiduje rażąco długie terminy, podczas których organy administracyjne muszą wywiązać się ze swoich obowiązków. Rady gminy i sejmiki wojewódzkie mają też nieograniczoną swobodę w zakresie wyrażania zgody lub odmowy, co może prowadzić do korupcji.
Prostsze procedury
Posłowie PiS chcą tylko nowelizacji ustawy i proponują uproszczenie procedur. Zmiany miałyby umożliwić każdemu prowadzącemu działalność gospodarczą wystąpienie z wnioskiem o utworzenie hipermarketu.
- W projekcie nowelizacji proponujemy też, aby przed wydaniem zezwolenia nie trzeba było zasięgać opinii sejmiku wojewódzkiego - tłumaczy poseł Grzegorz Tobiszewski (PiS).
Rada gminy będzie zasięgała opinii w organizacjach samorządowych przedsiębiorców. Przyznany im zostanie trzytygodniowy termin na wydanie opinii. W razie jego niedotrzymania będzie się przyjmować, że opinia jest pozytywna. Takie rozwiązanie ma przyspieszyć procedurę.
Maksymalna powierzchnia
- We wniosku trzeba będzie zamieścić tylko informację o powierzchni maksymalnej i całkowitej, natomiast nie będzie konieczne podawanie powierzchni infrastruktury towarzyszącej - dodaje poseł.
MaŁgorzata Piasecka-Sobkiewicz
Batalia o polski handel
Tuesday, February 19, 2008
Najnowsze sondaże CBOS-pos. Zbigniew Girzyński
pos. Zbigniew Girzyński (2008-02-19)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
Urodziłem się 17 marca 1973 r. w Sierpcu. Jestem najstarszym z trójki dzieci Włodzimierza i Heleny Girzyńskich. Wychowywałem się i mieszkałem w Dąbrówkach (gm. Bieżuń, pow. żuromiński). W 1988 r. ukończyłem z wyróżnieniem Zbiorczą Szkołę Podstawową im. Andrzeja Zamojskiego w Bieżuniu. Naukę kontynuowałem w Liceum Ogólnokształcącym - Niższym Seminarium Duchownych im. Św. Stanisława Kostki w Płocku gdzie w 1992 r. z wyróżnieniem złożyłem egzamin dojrzałości.
Po maturze rozpocząłem studia w zakresie historii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W trakcie studiów pełniłem obowiązki starosty roku i wiceprzewodniczącego Niezależnego Zrzeszenia Studentów na UMK, działałem także w Studenckim Kole Naukowym Historyków. W tym czasie opublikowałem dwie, pierwsze publikacje naukowe. 10 lipca 1997 r. uzyskałem stopień magistra na podstawie pracy pt. "Losy duchowieństwa diecezji chełmińskiej w latach 1939-1945", napisanej pod kierunkiem prof. dra hab. Jana Szilinga.
W wyniku rozmowy kwalifikacyjnej przeprowadzonej we wrześniu 1997 r. zostałem uczestnikiem studiów doktoranckich. Decyzją Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK 16 marca 1999 r. został mi otwarty przewód doktorski, którego promotorem został prof. dr hab. Ryszard Sudziński. 18 czerwca 2001 r. odbyła się publiczna rozprawa doktorska. Temat mojej dysertacji brzmiał: "Stosunki polsko-francuskie w latach 1945-1950". Decyzją Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK 23 czerwca 2001 r. został mi nadany tytuł doktora nauk humanistycznych. W wyniku przeprowadzonego w lipcu 2001 r. konkursu zostałem zatrudniony (z dniem 1 października 2001 r.) w Instytucie Historii i Archiwistyki UMK na stanowisku adiunkta. Od listopada 2001 r. pracuję także w Wyższej Szkole Humanistyczno - Ekonomicznej we Włocławku.
Jako historyk zajmuję się dziejami XX w. ze szczególnym uwzględnieniem:
historii Kościoła Katolickiego w okresie II wojny światowej,
dziejów polityki zagranicznej PRL,
historii Francji po II wojnie światowej,
Drugą Wielką Emigracją 1939 - 1990,
transformacjami społecznymi i politycznymi w Polsce po 1989 r.
Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Światowej Rady Badań nad Polonia (od lipca 2003 r. pełnię obowiązku Sekretarza Generalnego Światowej Rady).
Hobbystycznie zajmuję się dziennikarstwem i publicystyką. W latach 2000 - 2002 byłem zastępcą redaktora naczelnego, a następnie redaktorem naczelnym oraz felietonistą toruńskiego miesięcznika regionalnego "PULS". Należę do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
W lipcu 1996 r. uczestniczyłem w III Letniej Szkole dla Młodych Liderów Społecznych i Politycznych przy Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana (prowadzonej przez prof. Zbigniewa Pełczyńskiego z Londynu), którą ukończyłem ze "Złotym Dyplomem". W ramach Szkoły ukończyłem szkolenie "Podstawy efektywnej komunikacji w życiu publicznym" (prowadzone przez Partners for Democratic Change), oraz uczestniczyłem w warsztatach umiejętności negocjacyjnych - zorganizowanych przez Polską Fundację im. Roberta Schumana.
Jeszcze w okresie studenckim zacząłem zajmować się działalnością polityczną. W latach 1996 - 2001 byłem członkiem Ruchu Odbudowy Polski. W tym czasie byłem m.in. rzecznikiem prasowym Federacji Młodych ROP, członkiem Rady Naczelnej i Zarządu Głównego ROP. W tym czasie niezwykle krytycznie odnosiłem się do polskiej rzeczywistości politycznej i fatalnych rządów AWS czemu dawałem wyraz m.in. w felietonach prasowych. W związku z tym podobnie jak inny moi koledzy z Federacji Młodych ROP uznałem, że wejście ROP do AWS (przekształconego w AWSP) jest nieporozumieniem. Zrezygnowałem więc z dalszego członkostwa w ROP i wraz z grupą dawnych członków Federacji Młodych przystąpiłem do tworzonej wówczas przez braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich partii Prawo i Sprawiedliwość.
W latach 2002 - 2003 byłem prezesem PiS w województwie kujawsko - pomorskim, a od 2003 r. pełnię obowiązki wiceprezesa PiS w tym regionie. Jestem też członkiem Naczelnej Rady Politycznej PiS.
Jestem żonaty (od 18 lipca 1998 r.). Żona Beata jest absolwentką pedagogiki na UMK i pracuje w Zespole Szkół nr I w Toruniu. Wspólnie z żona wychowujemy syna Michała (urodzonego 9 lipca 2000 r.).
Sunday, February 17, 2008
Józef Poniatowski Polish patriot and statesman, general and army chief, national leader and military hero.
Józef Poniatowski
Born May 7, 1763 in Vienna, died October 19, 1813 near Leipzig. Polish patriot and statesman, general and army chief, national leader and military hero of the independence wars period. He fought under Napoleon and became a marshal of France.
Poniatowski was a Pole by choice rather than necessity, but became Poland's most glamorous warrior. "An archetypal Polish military-Romantic hero... one of the most brilliant military commanders of the day... Cornered by the Prussians and Russians near Leipzig, Poniatowski refused to surrender, preferring to lead his troops to a heroic, suicidal defeat. The choice faced by Poniatowski encapsulated the nation's hopeless plight, and his act of self-sacrifice was to serve as a potent symbol to Polish patriots for the rest of the century".
Early years in Austria and the war with Turkey.
Prince Jozef Antoni Poniatowski, the nephew of the last king of Poland Stanislaw August Poniatowski, was born and raised in Vienna. His father, Andrzej Poniatowski, a field marshal in Austrian service, died when Jozef was 10. Stanislaw August became his guardian, and throughout their common life span these two great members of the Poniatowski family enjoyed a close, father-son like relationship. His mother, Teresa Kinsky-Herula, of a prominent Austrian family of Bohemian origin, was from the court of Maria Theresa, who was a godmother of Jozef's older sister (who was named Maria Teresa, after the empress). With his mother young Jozef spent some of his time in Prague, and later with his uncle the king in Warsaw. Represented the Polish king at the funeral of Maria Theresa. In 1787 with Stanislaw August and historian Adam Naruszewicz participated in a trip to Kaniov and Kiev, to meet Catherine the Great.
Among the Poles Prince Jozef Poniatowski has been known in a more familiar way as Prince Jozef, and by his family and friends he was called Pepi, from the Czech diminutive form of Joseph.
Trained for military service, Poniatowski remained foremost a soldier for the rest of his life. He was commissioned lieutenant in the Austrian army in 1780 (mentored by Field Marshal Lascy), in 1788 promoted to colonel and aide to Emperor Joseph II, who paid personal attention to Poniatowski's advancement and encouraged him to stay in Austria and to follow in his father's footsteps. In 1788 fought in the Russo-Austro-Turkish War and was seriously wounded at the Sava River on April 24, during the siege of Sabatch, as he was leading an assault on the fortress. During Vienna years a close personal friendship developed between Poniatowski and Prince Karl de Ligne, which lasted until de Ligne's death in the war with France in 1793, and the future womanizer experienced the one and only idealized love of his life (Maria Thun). Prince Karl Philipp Schwarzenberg was also Poniatowski's friend and colleague at that time (at Sabatch Poniatowski saved his life); due to the changing fortunes and allegiances, in the future they will meet many times as allies or as foes, and at the end Schwarzenberg will come back to deliver the crushing blow at Leipzig.
Defender of the Constitution: Polish-Russian War of 1792.
Despite such promising military career, at 26 Poniatowski left the Austrian army (his progress and prospects there were envied by his Austrian colleagues and he considered his departure a sacrifice; later sometimes he will bring this subject up) and was transferred to the Polish army in 1789, following the wishes of his uncle, King Stanislaw August. In October, together with Kosciuszko (Kosciuszko's
military experience dated from the United States War of Independence, where his role was significant, along with that of Kazimierz Pulaski), was named general in the Polish army. He found this small force to be in a sorry state of neglect and corruption, and leading up to 1792 made a considerable effort to upgrade it to the current European military standards.
On May 6, 1792 Poniatowski became commander of the Polish army in the Ukraine, which was about to defend the country and its newly established May 3 Constitution (of 1791, the second oldest after the United States Constitution, a modern, progressive work, written largely by the King himself) against the Russian invasion. There, notwithstanding the constant retreat in which the overwhelmed Polish forces (three to one outnumbered by the Turkish war hardened enemy, while barely if at all supplied by the ambivalent, lacking conviction and will to stay the course leaders in Warsaw) found themselves, he was decorated for his role in the victorious Zielence battle (on June 18, after which the Virtuti Militari cross was established to commemorate the victory), where he led one of his early bayonet attacks that were to become his trademark (Stanislaw August marveled at the first pitched battle won by the Polish army since John III Sobieski, but it did not make him get on a horse and lead the army and the nation, as his nephew was imploring him to do). Also at Zielence distinguished himself Stanislaw Mokronowski, a general connected to the Poniatowski family, who after the Prince's death will raise funds for his monument, while in the meantime oppose Kosciuszko during the Insurrection (in which he will play a major military role). Together with Poniatowski, Tadeusz Kosciuszko, who on July 18 led his soldiers into another victory at Dubienka, and many of the nation's other future military leaders also made their Polish battleground debuts in the war of 1792, and Michal Wielhorski, who had served with Poniatowski in Austria, was after Kosciuszko his most important general here.
The whole defensive effort failed anyway when the King, who did not believe in the possibility of defeating the Russians, joined the pro-Russian Targowica Confederation. Many officers responded by declaring their loyalty to the army commander alone and demanded that the army takes over and keeps on fighting (now being closer to Warsaw, Poniatowski and his commanders were planning to establish shorter, more manageable defense lines, and with active support from the large population center behind, hoping to reverse the fortunes of the war). The Prince was furious; he didn't mince words and atypically lashed out at his respected and beloved uncle (whose intellectual superiority he normally recognized), accusing him of baseness. But when it came to action, Poniatowski vacillated: He issued orders to take the King into custody (the intention was to persuade him to rejoin the patriotic camp) and then rescinded them, in the end deciding not to move against his uncle. Distressed, in the last skirmish at Markuszew (July 26) he charged the enemy troops and was barely saved by his friend, Prince Eustachy Sanguszko, and his soldiers. In the years to come and for the rest of their lives both Sanguszko and Poniatowski will endlessly reexamine the Zielence battle in their minds, each seeking ways in which they might have been able to take advantage of the situation back then...
In protest of the King's acquiescence (it was commonly regarded as treason) and despite his pleas to the contrary, Poniatowski resigned his commission with Kosciuszko and other officers and went into exile. He issued a touching farewell address to his soldiers, who in turn collectively expressed their gratitude by having a memorial medal minted and even writing to Prince's mother in Prague, thanking her for such great son. The young general challenged the Targowica leaders to a duel (especially the marshal of the alliance Szczesny Potocki, which caused the fearful king extreme worry), but none of them took him up on the offer.
Prince Jozef's patriotic demeanor and his eloquent facility with the Polish language are revealed well in the following reply to Seweryn Rzewuski of the Targowica Confederation, issued on June 3 and signed enthusiastically by many of his officers and soldiers: "Mr. Rzewuski, I have received your writing, over which I've been long pondering, as to what it means and whether I should respond to it, sir. But a decent man does not hide his thoughts - contempt for the vile is his rule! So that's how I'm treating you today. As a sworn soldier, honor loving and fulfilling my obligation, I know of no power other than that established by the entire nation, I know of no law other than the order of the King and of the Honorable Military Commission, of no duty other than to live with the beloved fatherland or to die for her. As a citizen I cannot follow your advice, which under the pretense of freedom, embellished by numerous fables, is based on foreign aggression and violence. Those who had the audacity, for the sake of their own conceit and selfishness, to sell out their fellow countrymen, are national abomination and traitors of the fatherland! These are my own sentiments and the sentiments of all of my subordinates, beginning with the common foot soldier. Therefore I'm asking you, sir, to forgo from now on the needless writings, which are not capable of misleading anyone, and to be assured of the following: That the fatherland is our God, that an armed foreign soldier found on the Polish soil, not allied, cannot bring us friendship, and that such will be sought by the soldier of the Republic, to defeat him or to die in glory". The rules by which Poniatowski the soldier himself lived and died could not have been more explicitly and forcefully stated.
The Polish-Russian War was the immediate cause of the second partition of Poland, but it gave rise to the finest and most heroic period in all of Polish military history: The four decades during which several major independence wars were waged (1792, 1794, 1809,
1812, 1813, 1830) and a great deal of other fighting was done. It ranged from San Domingo to Pomerania, and included Dabrowski's Polish Legions as well as famous exploits, such as Samosierra, Fuengirola, and Albuera.
Kosciuszko Insurrection of 1794.
In 1794 Poniatowski, encouraged by the King, returned to Warsaw to join the Kosciuszko Rising (Stanislaw August, while surely motivated by hoping for his nephew's protection, perhaps wasn't that much of a traitor after all: Calling on Prince Jozef to come from abroad and to join Kosciuszko, who took his own executive powers, was a personal gesture as well as a significant political statement; in the course of the revolution the King also declared his own participation), but the family relation with the flawed king made Poniatowski's participation in this endeavor difficult. After all it was the result of the King's surrender, together with Poniatowski's unwillingness to counter his moves more decisively, that the Prince this time was not chosen to lead (and did not support the efforts of those who sought his candidacy).
Poniatowski volunteered as an ordinary soldier (reported for duty at Kosciuszko's camp near Jedrzejow on May 27) and did not want to lead the Insurrection in Lithuania, which was what Kosciuszko proposed (he recommended his friend Wielhorski for that job; Wielhorski replaced the demoted radical Jakub Jasinski, but his tenure in Lithuania was not successful). Instead participated in combat around Warsaw, where he could stay close to his uncle (as a division commander fought at Blonie July 7-10 and led cavalry in anti-Prussian diversion at Marymont July 26-27) and commanded the northern sector during the siege of the city (urged by Kosciuszko, Poniatowski, happy in his role as volunteer-soldier, in early August reluctantly accepted Mokronowski's post in Warsaw's defense perimeter, Mokronowski being sent to Lithuania), where he was wounded. A citizen-general during the Insurrection, at times like Kosciuszko he wore the sukmana, a traditional peasant overcoat. Poniatowski as always fought valiantly(At Gory Szwedzkie, which in a victorious and promising series of confrontations he took from the Prussians August 5-10, disregarded Kosciuszko's warnings and did not properly prepare for a counterattack that was coming a couple of weeks afterwards; his hat and his uniform were pierced by bullets, and his horse was shot under him, as he was trying to recover the lost ground. Before the end of the war, in October he personally led his hopelessly outnumbered troops in determined attacks against Prussian entrenchments at the Bzura River, which at the cost of heavy losses tied up the Prussians and saved Dabrowski's corps by allowing its return to Warsaw.), but the uprising was marred by infighting and bickering among the various factions and generals. The actions and influence of the radical wing (led by Hugo Kollataj, co-author of the Constitution) alienated the Prince, while differences with his principal (in historical perspective) fellow fighters Kosciuszko, Jan Henryk Dabrowski (who was first placed under Poniatowski's command, but soon turned out to be a major player in his own right), and Jozef Zajaczek (military leader of the radicals) on several occasions proved detrimental to military cooperation, and to the final outcome. Supposedly Kosciuszko when leaving for Maciejowice put Poniatowski in charge of the defense of Warsaw, but the new (after Kosciuszko's capture) Jacobin leadership ignored this, and in any case Poniatowski, at that time largely preoccupied with the King's safety, made no use of any such authority. Without Kosciuszko the "court" faction of the insurrectionists regarded Poniatowski as their chief commander, animosities flared, and at one time it looked like fighting was going to break out between the forces of Zajaczek and the new formal dictator of the Rising Tomasz Wawrzecki on one hand, and those loyal to Poniatowski and Mokronowski on the other (among important at that time friends of the Prince were also Ludwik Kamieniecki, who had fought in 1792 and will stay with him all the way to the end at Leipzig, Sanguszko, Wielhorski, and Jozef Wybicki, a prominent patriot, who defended him when Poniatowski was accused of dereliction of duty by his detractors).
The Insurrection having failed (the 1792 and 1794 experiences must have left him with an impression of futility of Polish armed struggles waged alone, without external alliances), Poniatowski refused Catherine the Great's offer of a commission in the Russian army, retired from public life, and for a while stayed in Warsaw, but unwilling to comply with the loyalty conditions that the Russian authorities wanted to impose on him, was ordered to leave the Polish capital, and in April of 1795 moved to Vienna. The Kosciuszko Rising (or its fall) led to the third partition of Poland, which took place on October 24 of that year.
In 1796 Catherine died, and her son, Tsar Paul, more favorably disposed toward the Poles, freed Kosciuszko, one of the top Insurrection leaders Ignacy Potocki, and thousands of others. Without consulting Poniatowski he "graciously" hired him as general in the Russian army, together with a prestigious military unit ready at his command. Prince Jozef had a hard time disengaging himself from this unwanted advance, especially because Paul was also offering to return his Polish land holdings, previously confiscated as punishment for his participation in the Insurrection. Health problems resulting from his past wounds left him in no shape for any military duty whatsoever, he claimed to excuse himself. But in January of 1797 the third and final partition of Poland was confirmed, and the country disappeared from the map of Europe.
In 1798 died Stanislaw August, the former king, who in the aftermath of the Insurrection abdicated (he resisted the pressure to do so until he learned of the last partition), and lived in Grodno and later in St. Petersburg. Poniatowski, who previously refused to accompany or visit him there, now left Vienna for his funeral and in order to arrange for the proper disposition of the late king's finances, inheritance, and obligations. He stayed in St. Petersburg for several months, nurtured good relations with Tsar Paul and his court, and then returned to Poland, into his estates in Warsaw (Pod Blacha and Lazienki palaces) and Jablonna (Warsaw at that time was under Prussian rule).
There until 1806 Poniatowski lived an idle life of aristocratic parties and play, oftentimes shocking the public opinion by the conduct of himself and his friends. From Vienna he brought with him one Henrietta Vauban (he first met her in 1793 at his sister's home in Brussels) - an important person it turned out (Napoleon will advise worried Davout to ignore this "vain" woman), because, with an iron fist, she was to run his household for the rest of his life, and according to some, himself as well. She did not seem to control or significantly influence his public life though, and he willed the bulk of his inheritance to his sister, Maria Teresa Tyszkiewiczowa, and her daughter, Anetka Potocka, with whom he was very close (remembering of his soldiers, who through a lottery were given his arms and horses, and of his peasants, who had their debts and obligations forgiven). His residences were open to various personalities, local or passing through Warsaw, and from 1801 the future Louis XVIII, brother of the executed Louis XVI, who with his family and court needed a place to stay, was Poniatowski's guest for a few years. Always extremely popular with women, Poniatowski never married; had two sons with two of his partners (out of which the last and most important one was Zofia Czosnowska, maiden Potocka, mother of Prince's younger son, Jozef Poniatycki, who was later properly renamed Jozef Poniatowski by his aunt and guardian Tyszkiewiczowa, and whose life in France, Poland and Algiers is a colorful story in itself; his other son was Jozef Chmielnicki, "an Austrian officer").
Duchy of Warsaw and the victorious Austro-Polish War of 1809.
In 1806 Poniatowski was courted by the Prussians (cordial personal relations with the Prussian royals had already been established before - beset by legal troubles stemming from Stanislaw August's succession, in 1802 Poniatowski made a trip to Berlin, which also lasted for months), who were threatened by Napoleon, and Frederick William III was then referring to him as "cousin". In November Poniatowski accepted from the King of Prussia (upon expressed support of Warsaw's prominent representatives) the governorship of Warsaw and the command of the city's municipal guard and citizen militia forces, in the provisional Polish government. At the end of the same year, after much soul-searching, Wybicki's persuasion and protracted negotiations, which involved Murat, who liked Poniatowski from the beginning, Davout, who then and for some time to come distrusted him, and Napoleon, who was looking for a high profile Polish leader (himself Poniatowski's guest, Napoleon may have also been impressed by his talents as a host), but despite Poniatowski's insistence was for political reasons not ready to commit himself to the restoration of Poland, he was already declared by Murat "chief of the military force" and leading the military department on behalf of the French authorities (Napoleon bypassed Dabrowski and Zajaczek, both of whom had served under him when Poniatowski was inactive;
Dabrowski's record in particular was of highest distinction, and Poniatowski's take-over caused initially considerable resentment) and in January became officially Director of the Department of War (Murat and Poniatowski became friends and exchanged gifts of royal grandeur; Talleyrand, who had also stayed at Poniatowski's house for long periods and befriended his sister for life, became the other invaluable protector and supporter). This followed immediately Emperor's decree of January 14, which created the Warsaw Governing Commission, a temporary government chaired by Stanislaw Malachowski, who as its marshal had led the last Polish parliament, the Four Year Sejm, into passing of the May 3 Constitution.
In the aftermath of the Prussian defeat, in July of 1807 Napoleon created the Grand Duchy of Warsaw. He chose Poniatowski to manage the military matters of that new entity, on October 7 making him Minister of War (Davout kept the supreme military command in the Duchy until summer of 1808), and on March 21, 1809 Commander in Chief of the army. Under difficult circumstances (financing was insufficient permanently and severely, which urged Poniatowski to argue skillfully when still further reductions were proposed by Stanislaw Staszic, a great scientific mind), this new army (Polish national in character and apparition - numerous Polish army traditions that last to this day originated there) was nurtured with great skill, determination, compassion, and political savvy on the part of the chief; it was truly his labor of love. All males were subjected to the draft, regardless of social status, profession, or denomination, public teachers only being exempted (kind to their leaders and sympathetic with their concerns, in 1812 Poniatowski also excused the Jews, whom in 1809 he already defended against government sanctioned expulsion from Warsaw's major streets). Soon the infrastructure was greatly improved, technical and engineering expertise and facilities were developed, military schools and hospitals were established (the Physician's School the Minister of War created became one of the two major components which made up the University of Warsaw, when it was established in 1816); all in all solid foundations for an army that was both modern and highly motivated were laid.
In spring of 1809 Poniatowski led the Polish forces against an Austrian invasion under the Archduke Ferdinand d'Este, in the war that was regarded by Austrian high command as a crucial element of their struggle with Napoleonic France. At Raszyn near Warsaw, on April 19, personally leading his men in the battle (where the most famous of the bayonet charges took place), he fought to a standstill an Austrian force more than twice the size of his (of the 37,000 strong army raised in the Duchy by Poniatowski, Napoleon took 22,000 out of the country, and only 15,000 were left there for its defense).
Convinced that with the forces at his disposal it was not feasible to defend Warsaw, Poniatowski then tactically withdrew from the city, into the east bank of the Vistula River, to the fortified Praga suburb, which the Austrians attacked but were defeated at Grochowo on April 26. Ferdinand split his forces, sending part of them into western Poland (Great Poland) and to Torun, to connect with the Prussians, but they were repelled by Dabrowski and Zajaczek, dispatched there by the Prince. Earlier another division crossed the Vistula to pursue Poniatowski's main force, but was routed on May 2
at Gora Kalwaria and 1800 prisoners were taken (in a daring attack led by General Michal Sokolnicki, the future Grande Armee's intelligence chief, who will take over the Polish army after Prince Jozef's death). Having so discouraged the main enemy force from trying to cross the river, in a bold offensive, with a lightening speed Prince Jozef kept advancing south, driving the Austrians before him (seeing a new opportunity and possibly having learned their lesson from the past failures, during this Austro-Polish War Poniatowski, Dabrowski, and Zajaczek, at least initially, worked together well). To foil further attempts by Ferdinand to establish a bridgehead (he did unsuccessfully try a couple more times), the main Duchy force stayed close to the Vistula. On May 14 Lublin was taken, on the 18th Sandomierz with its only major Vistula bridge (fortified and vigorously defended, to be retaken by Ferdinand on June 18), on the 20th, in a night attack, the Zamosc fortress was overpowered, together with 2000 prisoners and 40 cannons (by the first days of June these military developments compelled the Austrians to withdraw from Warsaw - a counteroffensive by their main force resulted in the fall of Sandomierz). Everywhere enthusiastically received by the Poles, Poniatowski was thus able to liberate large areas of Galicia (for a while as far as Lvov on May 27 and beyond) and by July (in a separate, masterful raid, intended to preempt the Russians, already after Austria was dealt by Napoleon the defeat at Wagram), Cracow.
Before that, in the first days of July, Poniatowski concentrated his main forces west of the Vistula, near Radom, and began his new southbound offensive there on July 5, the day of the Wagram battle. The demoralized Austrian corps was now limited to only stalling. Their commander tried to arrange for a Russian, rather than Polish takeover of Cracow.
To Cracow Poniatowski hurried from Pulawy, but the Russians, stationed in Tarnow, were much closer. The Austrian commander in Cracow signed surrender papers when the most advanced detachment of Poniatowski's party reached the city on July 14 (Austrian last resistance was broken by General Aleksander Rozniecki, a gifted and accomplished cavalry man, Grande Armee's division commander in 1812, but later tsarist secret police chief and persecutor of his own), but negotiated a twelve-hour cessation of hostilities and notified of it his Russian counterpart. When Poniatowski arrived on the 15th, he found the street leading to the bridge on the Vistula (the Podgorze suburb on the other side of the river was still in Austrian hands) blocked by Russian hussar cavalry in attack formation. Later on the same day he reported to Napoleon in writing: "Their commanding officer didn't want to let me through and I had to make an opening myself. I raised up my horse and came down on the unit, so that several of them flipped in the air as they were falling..."
As a result of Napoleon's victory over Austria (to which Poniatowski also contributed by tying up Ferdinand's forces in Poland), as well as of this Polish offensive, and of the fact that Poniatowski had Polish administration and military structure in place there for some time, making it difficult for Napoleon to compromise the Polish gains for political expediency, most of the liberated lands became then incorporated into the Duchy through the peace treaty of October 14, 1809.
It was the only militarily successful campaign of Polish forces in all of the 18th and 19th centuries, the period of national decline and progressive loss of independence (actually between Sobieski's relief of Vienna from the Turks in 1683 and Pilsudski's victory over the Bolsheviks in 1920) and it made Poniatowski's name reverberate throughout Europe. The victory was preceded and followed by Russian and Austrian offers of high position for Poniatowski (the Polish crown was tantalizingly being mentioned) and autonomy for Poland, in return for him and his army switching to their side.
The liberation of Cracow was the high point in the great warrior's career and one of the brightest moments during the tragic period of partitions in Poland. Leaving to Dabrowski a triumphant return of the army to Warsaw (December 18), himself celebrated by the residents of the ancient royal capital of Poland, as the head of the Galician provisional government (in existence June 2 - December 28) Poniatowski remained in Cracow until the end of December. Felt that his presence there, with his ever more powerful army, was the best assurance that Cracow, still demanded by the Austrians, will remain in Polish hands. He refused to receive in person Hugo Kollataj, who wanted to present his proposed legislation concerning revival of the medieval Jagiellonian University and reform of the school system, but working through intermediaries signed and praised this importantdocument. In still another involvement with educational affairs supported Polish candidates for faculty positions.
In 1810 there was a conspiracy among those Polish military officers, who believed that the alliance with Napoleon was not going to lead Poland to a fully restored statehood; they were in contact with German conspiracies of that time. They unsuccessfully tried to persuade Poniatowski to join their cause, and so did soon afterwards Tsar Alexander, preparing for a war with France, on whose behalf Prince Adam Jerzy Czartoryski, the Tsar's friend and adviser, spoke with Poniatowski in February of 1811. Alexander wanted an allegiance of the Polish army, which was combat tested, well equipped, and by then counted over 65,000 and growing (even if underfunded and dispersed, with large segments outside of the country); he was offering an autonomous Polish state, considerably larger than the Duchy of Warsaw (some or all of the lands held by Russia were to be added, and if successful, the alliance could lead to further border changes at the expense of the other partitioning powers). In Poniatowski's hands rested his nation's destiny: Had he negotiated with the Tsar (at this one moment the Polish bargaining position was strong) and abandoned Napoleon, for the better or worse the history of Poland would have taken a different route (the Polish crown was to be offered by Alexander once more, right before the onset of the Moscow campaign).
The legacy - part one.
Poniatowski's (and Napoleon's) contribution had a long lasting and fundamental historical effect: The Duchy of Warsaw remained, through its future incarnations, as a residual Polish state to the end of the partitions period. From 1815 (after the Congress of Vienna) as an autonomous Kingdom of Poland, after the November Rising of 1830 as a nominal Kingdom of Poland, and after the January Rising of 1863 as an administrative territory. It was resurrected again as the Kingdom of Poland in 1916, to become an embryonic structure for the independent Polish state, the Second Republic, which came into existence in 1918. Had Poniatowski not defended the Duchy against the Austrians, there would have been no Kingdom of Poland and no historic chance of the November Rising (for the participants of which the tradition of his heroism provided a major source of inspiration). Although in a greatly reduced form, Napoleon and Poniatowski did return Poland to the map of Europe.
Prince Jozef Poniatowski thus links the past of nobles and elected kings, of which he was a part, with the modern future of national independence, for which he provided whatever continuity was attainable. That became possible because unlike Kosciuszko, who by making unrealistic (and unnecessary) demands first on Napoleon, and later on Tsar Alexander, effectively removed himself from participation in Poland's affairs, Poniatowski was willing to compromise, and to work on what was a practical opportunity, but one that was limited in scope, and therefore not satisfactory from the point of view of the Polish history and aspirations (he considered the Duchy a transitional solution and his final objective was the same as Kosciuszko's).
There was the old Poland, which Stanislaw August and briefly Kosciuszko led when she was lost, and the new Poland, which Pilsudski led when she was regained. The framework of what happened during the over one hundred years in between (in particular from 1806 to 1918) was determined to a large extend by Jozef Poniatowski's actions. This historical perspective and this historic role make him the central figure of the (broadly understood) Polish independence movement.
Napoleon's Russian Campaign of 1812.
Frederick Augustus I, king of Saxony, was also the duke of Warsaw. Poniatowski was loyal and on good terms with him, but no closeness developed here (Offered the title of field marshal in the Saxon army, showed no interest. More importantly however, the feasibility of his marriage with Frederick's only daughter Maria Augusta Nepomucena, whose affection for the Prince, twenty years her senior, lasted for the duration of her maiden life, was also considered by the King. Augusta remained single not for the lack of suitors, the Austrian emperor being one of them, but Poniatowski did not pursue this opportunity either.) In April of 1811 Poniatowski went to Paris, where he represented the monarch at Napoleon's son's baptism ceremonies. He stayed there for four months and worked with Napoleon and his generals on plans for the campaign against Russia (in addition to reporting on the Russian designs on France and Poland and attempting to get him to outbid the Alexander's offer). Tried but failed to convince the French leaders that the southern route, through the Ukraine, where the climate was warmer, supplies would be easier, Polish gentry from the Russian partition would join in, and Turkish action against Russia could be supported, was the most advantageous theater for the upcoming war. (Barring this favored scenario, Poniatowski's second choice was to have his Polish corps sent into Wolyn and the Ukraine alone, and to take these areas over with the expected help from a Polish uprising planned there. Such course of action was however opposed by the Duchy's treasury minister, Tadeusz Matuszewicz, who favored Prince Adam Czartoryski as the future leader of Poland, wanted to keep Poniatowski out of Czartoryski's territory, and on the eve of the war, together with the leaders of the conservative Galician and Ukrainian Polish nobility, gained some influence with Napoleon. Here the Emperor made one of his fatal errors, because the Russians were quick to fill the resulting southeastern vacuum with their own forces and went on the offensive there, moving north deeply into the Grande Armee's rear end, eventually also threatening Warsaw, by then largely devoid of troops: Only 1500 auxiliaries under the ill Deputy Minister of War, General Jozef Wielhorski were left there.) In France though, for Poniatowski it was not only work and official duties - romantically involved, he frequently visited Napoleon's beautiful sister, Pauline Borghese, at her Neuilly residence.
In June of 1812, together with 100,000 of his fellow Poles (the largest of the contingents provided by any of the states allied with France and the greatest Polish military effort before the 20th century), Poniatowski joined Napoleon's great Moscow expedition as commander of the V Corps of the Grande Armee, composed of nearly 40,000 soldiers, mostly Poles and Saxons, and divided into three divisions, under generals Zajaczek, Dabrowski, and Kamieniecki (later Karol Kniaziewicz, distinguished veteran leader of the Polish Legions and a moral authority). The initial period of the offensive was wasted, because Poniatowski was placed under the direction of Napoleon's incompetent brother Jerome, who criticized by Napoleon eventually left, but for Poniatowski, then put in charge of Grande Armee's right wing (he typically commented the nomination as being "well beyond his strength and abilities"), it was too late to make up for the lost opportunities (Later on St. Helena, the dethroned emperor reflected back on the 1812 war with Russia and expressed his belief, that if he had given Poniatowski Jerome's right wing command from the beginning, Bagration's army would have been destroyed early, and the campaign would have followed a different course. For now however, Poniatowski saw himself as "Running like a poisoned rat... while the enemy forces are retreating very well... their maneuver being intelligently designed and flawlessly implemented" and compared the entire French led undertaking to that of Xerxes in antiquity.) Fighting on the avant-garde on the advance to Moscow Poniatowski participated in many battles and distinguished himself at Smolensk (August 17), where he personally led his corps' assault on the city, which lasted more than a day under murderous artillery fire.
At Borodino, where the V Corps fought a major battle of its own, Poniatowski led his men from preliminary actions (September 4) and through the final onslaught again, overcame the enemy, and decisively contributed to the defeat of the Russian left flank (it took a whole day of fighting until the Utitza Mound was taken in the evening of September 7, and it happened only after Poniatowski, having put his infantry in tight formation at the center, cavalry on the sides, and himself in front, led them up the hill; the Russians withdrew a distance of "several cannon shots" and in good order, taking with them their dead and wounded). Afterwards however, fearing a catastrophic setback, recommended that further offensive be suspended. Again and again Poniatowski insisted on opening a new southern front using the Polish forces, and each time Napoleon strongly rejected his ideas, during one such exchange threatening him with court marshal for insubordination. Resumed active participation within Murat's great advance, heading for and entering Moscow (Polish units moved into the Russian capital first, on September 14), by which time unlike Napoleon, Poniatowski had no illusions as to the final conclusion. But he never lost his fighter's spirit and in the following weeks demonstrated repeatedly both the physical prowess and mental stamina, soundness and quickness of mind in the middle of a melee, self-sufficiency and good judgment, as he personally led cavalry assaults that on occasions rescued French units in great difficulty. Ordered to open up the Moscow-Kaluga highway, at Chirikovo on September 29 Poniatowski and only the Polish corps (by then reduced to seven thousand) fought a victorious battle with a superior Russian force, and stayed there the next two weeks guarding the passage. On October 18 Kutuzov surprised and attacked Murat at Vinkovo. In one of his finest battles Poniatowski with his corps saved Murat from a complete rout, paying for it with the death of one of his most trusted generals and an embodiment of soldierly virtues, Chief of Staff of the Duchy army, Stanislaw Fiszer. He himself, surrounded by the Cossacks, was saved by his closest aides, Kicki and Kamieniecki.
Rearguarding the retreat of the Grande Armee (or what was left of it) Poniatowski became badly wounded during the Viazma battle on October 29, but still participated in heavy combat. On November 2 and 3 helped redeem an almost surrounded Davout. On November 3 his condition forced him to give up his command (it was handed over to Zajaczek).
Disabled continued the westward trip in a carriage (for which the Emperor, himself securely protected by elite Polish lancer formations, specified particular escort arrangements), meeting on November 16 Napoleon, who traveled on foot with a cane and stopped to chat. A few days later Poniatowski barely survived the Berezina crossing, where the Polish forces stopped a major Russian attack, saving Napoleon from a final defeat. His carriage bogged down in traffic 3/4 of a mile before the bridge, with the Russians quickly approaching, one of his aides begged and bribed Napoleon's guards, who then shouting "per Emperor's order", pushed off the road all the vehicles ahead.
Joining Napoleon's 1813 Campaign.
On December 12 Poniatowski returned to Warsaw, where, while recovering from his injuries, he energetically commenced the rebuilding of the Polish army. With its formation only partially completed (total forces of the Duchy of Warsaw were brought back to over 30,000, despite the fact that only about 20% of the Polish soldiers, mostly wounded or sick, lived through the Russian campaign, and just a few hundred survived and returned as the V Corps; unlike any of the other corps, they managed to bring back all of their standards and cannons), on February 5, as the Russian army was about to enter Warsaw, Poniatowski with his forces moved out and proceeded eventually to Cracow (From Cracow he'll take with him the Krakusi - peasant cavalry regiments which he was the first one to create and which he'll call his "front guard regiments". They rode small peasant horses and were soon to gain fame for fighting fiercely and with bravado at Lobau, Leipzig, where one of their units, under Captain Puzyna, served as Poniatowski's last escort before his death, and beyond; highly useful to Napoleon and highly decorated by him). Cracow gave him a hero's welcome again, and Poniatowski spent there the last few happy weeks in his life, seemingly untroubled by the gravity of rapidly approaching events. On May 7, as the Russians were getting close again, while the previously allied Austria moved toward neutrality and allowed Prince Jozef's army only a passage through its territory, he went from Cracow through Bohemia to Saxony, to join Napoleon and his 1813 offensive in Germany. The total strength of the Polish troops brought there was 22,000, which included Dabrowski's division, formally under Poniatowski's command, but geographically separated and operationally independent.
Throughout this period he refused several offers of clemency and pro-Russian involvement from Tsar Alexander, again often communicated through Prince Adam Czartoryski, who as the leader of the Polish pro-Russian faction was an intermediary, as well as initiator and promoter of such contacts (oddly, it was Czartoryski, who after Poniatowski's death initiated the statue building undertaking, a project that it took many decades to complete; today the monument, by the Danish sculptor Thorvaldsen, is prominently displayed in front of the presidential palace in Warsaw).
As the Polish VIII Corps (infantry) and IV Corps (reserve cavalry led by Sokolnicki), from mid-August they became entangled in numerous battles and skirmishes. On September 9 at Lobau, where Sergeant Godlewski of the Krakusi regiment got the main Cossack banner (fighting the feared Cossacks became Krakusi's specialty) the corps gained ground and withstood attacks from an overwhelming force. Their role, from then and until the end, was to slow down enemy progress, or at times of better fortune pursue its retreating units (on one such occasion in early September they found themselves near Prague again), while protecting the main French force, which in effect was gradually withdrawing toward the location of an inevitable showdown.
In late September the Polish corps was for a number of days involved in heavy combat near Dresden. In the first half of October the combined Russian and Austrian forces, aiming at Leipzig, opened a major offensive from the south. On October 10 at Zedtlitz General Pahlen attempted to stop the Polish columns marching toward Borna. In response Poniatowski led a cavalry attack and in bloody fight lost 300 men, but took 500 prisoners, for the time being broke the enemy advance, and allowed himself further movement in the direction of Leipzig. This time Napoleon (apparently touched by his uphill, but effective struggle to rejoin the Emperor's forces on his own) honored Poniatowski publicly, corresponded with him and consulted him frequently, and in one of the Grande Armee Bulletins he wrote "In all of these encounters Poniatowski gained glory for himself".
On October 12 Poniatowski rescued Murat from a dangerous predicament. They were both just about to sit down at the breakfast table, when Poniatowski realized that enemy units were approaching them. He got on his horse, broke through, and returned with a timely and successful cavalry charge (during which display of valor and camaraderie Poniatowski got wounded in the arm). It was the King of Naples, who then recommended to Napoleon that Poniatowski be named Marshal of the Empire.
The Battle of Nations.
The nomination was announced on the Leipzig battlefield by the Emperor on October 16, and it was the only such rank granted a foreigner. By the end of that first day of the battle Poniatowski lost one third of his soldiers and as many officers, and he himself was wounded twice, but the corps stood its ground, and by defending its sector against attacks from the enemy of threefold the corps' manpower, prevented their attempts to cut off the main French force from Leipzig. In a counterattack by the Polish corps together with Napoleon's Old Guard 2000 prisoners were taken, including the Austrian general Merveldt, whose division was destroyed. The general was quickly used by Napoleon as a liaison, sent to the allied forces Schwarzenberg's camp with an armistice offer, which however received no reply. On October 17 the allied forces gained a clear upper hand and on the 18th undertook a general attack (strengthened by the Saxons and other Germans, who at this crucial moment switched to their side).
Poniatowski counterattacked, leading into the action each of his battalions in turn (Tsar Alexander watched this from one of the nearby hills), but with the rest of the French army was compelled to withdraw toward the city. His staff was now mostly wiped out, and when early on October 19 he was told by Napoleon to cover the rearguard and protect general evacuation (the Poles were ordered to reverse their own withdrawal in progress, and to go on the counteroffensive), he complained that he had only 800 men left, but assured of his will to fight to the last one (Better 800 brave, than 8000 other - replied the Emperor). His forces augmented to some 3000, Poniatowski formed the first line of defense, with Augereau, Macdonald and Victor behind him, but the effort, faced with an overwhelming at this point superiority of the enemy, became chaotic after only two hours. With the handful of his Polish lancers left he led repeated counterattacks, and in his last, victorious charge against a Prussian battalion, rescued retreating Macdonald's units.
Around noon, together with Macdonald, with one thousand soldiers left, they made the last attempt to stabilize the defense. Poniatowski led his last bayonet attack, and received a bayonet thrust wound above the heart. He managed to cross the Pleisse River (his horse drowned under him, but he made it to the other side with help, and was given another one). The Prince, by that time wounded many times and getting very weak, even then encouraged those few who still accompanied him to persevere, refused the last advice and pleas to surrender himself, and expressed his determination not to be taken a prisoner alive.
The Lindenau Bridge on the Elster River, which was the only evacuation route in the area, set to be destroyed when the evacuation was complete was exploded prematurely, trapping behind thousands of soldiers. Poniatowski was among them, and as he was riding along the Elster (young Ludwik Kicki was one of the last of his aides wounded and fallen behind - Kicki will die at forty as general in the November Rising) looking for a suitable crossing point, he saw approaching enemy soldiers and spurred his horse into the overflowing river, full of debris and bodies. Just short of reaching the other bank, the dying marshal slipped off his horse and fell into the murky water. As it all took place under heavy sniper fire (he already had several bullet wounds in him), some believe that Poniatowski was shot once more before his final fall.
A French aide, Captain Hippolytus Blechamps, who was one of those assisting the Prince through the Pleisse just before and who remained nearby, rushed in to help him again, and for a short while this heroic individual struggled to keep Poniatowski's head above the water, until the powerful current submerged them both.
Assessment and Polish historical context.
Having always paid extreme attention to matters of appearance, this grand finale of his life Poniatowski executed with an almost theatrical gallantry - at the end of the road history was clearly on his mind. But no one had an interest in killing him, and before departing for his final campaign Poniatowski expressed his doubts and misgivings about his own survival and return. There are indications that - as the negative outcome was shaping up - he arrived at the point of seeing no further role for himself, and from that time on he intended only to "perish with honor".
A courageous fighter himself, Poniatowski was a cautious commander and tended to avoid confrontation with a stronger enemy (rejected Kosciuszko's advice on engaging the Russians in a decisive battle in 1792, while letting him fight "his own" Dubienka battle; would not defend Warsaw directly in 1809). At other times he moved aggressively, on many occasions joining the fight in person, leading infantry bayonet attacks as well as cavalry charges. During military campaigns, preoccupied with combat, he often became neglectful of the support, infrastructure, supply, and also of the organizational and operational aspects of active warfare, for which he was criticized by Napoleon (in particular he balked at "supplying" his troops at the expense of local civilian populations).
A child of the "ancien regime" society, Poniatowski accepted social change of the revolutionary times, although in his younger years at times grudgingly, and became a centrist politician representing moderate nobility as well as non-nobility (two of his generals, Maurycy Hauke and Jozef Rautenstrauch, a personal friend, were from burgher families). He was an enthusiastic supporter of the May 3 Constitution and a member of the Friends of the Constitution Association - an early political party. During the passage of the document by the Sejm Poniatowski stood in the room with a group of uhlans (in his role as commander of the Royal Infantry Guard) to prevent an armed intervention by its opponents. That aim was also served by the military forces under young prince's command, that surrounded the royal palace where constitutional proceedings took place.
Unlike most members of the Polish nobility, he could not have objected to Kosciuszko's efforts to emancipate the serfs, since he himself, already back in 1792, wrote the following: "If Your Royal Highness in the beginning of this campaign - since it was not being anticipated (prepared) militarily - had moved the whole country, mounting a horse with the nobility, arming the towns, and giving freedom to the peasants, we would have either perished with honor, or Poland would have been retained as a great power..." (young Prince Jozef's prescription for saving Poland was simple,correctly identified the country's basic ills, and could very well be effective, except that it required the one thing that he was not going to get: The King's active participation). As a member of the Duchy of Warsaw government on October 28, 1808 he spoke of "oppression by the landlords", insisted that peasants should be made eligible for the post of wojt (chief officer of a rural township; all such offices were in the hands of local nobles at that time), and prevailed on this point. Similarly earlier, in 1807, when working on a projected Polish regiment of the French guard, proposed that nobles, townsmen, and farming village dwellers alike should be allowed, excluding only persons of bad record or reputation. For his services in the Duchy's government and army Poniatowski chose not to be paid, and in fact significantly contributed from his private resources.
On the eve of the 1812 war a heated debate took place, concerning the shape of the future (expected) Poland (Napoleon already allowed the Kingdom of Poland to be proclaimed). The upper nobility wanted a return of the May 3 Constitution, which many of them had opposed at the time of its creation as too radical, but which seemed rather conservative now. The lower classes favored the more progressive provisions of the Napoleonic Duchy of Warsaw Constitution.
Poniatowski sided unequivocally with the latter and back in March of 1809 also argued against allowing the courts to apply any other code. His social views were apparently close to Kosciuszko's (probably influenced by him), and not to those of the mainstream Polish establishment, of which, possibly because of his foreign origin, Poniatowski never really became a part.
Not at all megalomanic or assuming, quite to the contrary modest and kind, had a sense of his own limitations, and when confronted with a task that he believed was beyond his means, would appeal (to no avail) to whoever issued the orders to choose "a greater man" for the assignment. A cosmopolitan aristocrat of his time, he spoke and wrote fluently in French (in that language he talked to his mother and corresponded with Stanislaw August), German, and Polish, which for a person brought up abroad he picked up from the father's family and servants surprisingly well. Had a sense of humor, and the members of the Duchy government (of which Stanislaw Kostka Potocki, Ignacy's brother, was the chief and most prominent one), most of whom were older than Poniatowski, were sometimes the subjects of his jokes, or caricatures drawn during government meetings. Had an interest in theater and music; regularly attended spectacles including the premiere of Mozart's opera "Don Juan" in Vienna, played keyboard instruments and a portable one was carried for him during military campaigns. Suffered from occasional spells of mild depression.
His relationships with the more radical generals (and especially with Kollataj's radical wing), such as Kosciuszko (their interactions were cool, but mutually courteous and respectful, and at times there was more to it than that: Kosciuszko made repeated attempts to get Poniatowski more wholeheartedly involved in his Insurrection effort, while Poniatowski never allowed himself or his supporters to oppose the former subordinate) and Zajaczek (his rivalry was of a rather hostile nature and he challenged Poniatowski's authority, despite Prince's occasional conciliatory gestures) were not easy, and he had to cope with the ambitions of another great fighter and Napoleon's faithful, Dabrowski (after Poniatowski's death Napoleon made Dabrowski chief commander of the Polish forces that were still remaining loyal at his side - an overdue recognition for the man, who spent his lifetime fighting tirelessly for Poland and for the Emperor at every opportunity; ironically, he and Poniatowski were both native German speakers). However, in a memorial written for Napoleon early in 1807, Poniatowski defended Kosciuszko's unwillingness to get involved under the French emperor, blaming it on his great rival's past patriotic disappointments and stressing the heavy burden of his unique moral responsibility. There he argued that restoration of Poland's independence is essential to Europe's (not just Poland's) interests.
Poniatowski took an extraordinary interest in the welfare of those, who fought with him, including especially those of the lowest ranks. Even during the last hours of his life he was reported to be making arrangements for helping the families of his fallen comrades out of his estate.
He remained faithful to Napoleon, on a number of occasions refusing the temptation of Prussian, Austrian, and Russian offers, even when it became apparent that these powers were going to gain the upper hand in Poland. However, by that late time of the final decision to leave Cracow in May of 1813, the chief had not received any political guarantees from the Russians or anybody else, that would justify a radical change of direction by a realistic assessment of the national interest. The overriding importance of this last factor and his own ultimate independence Poniatowski at that time expressed clearly when speaking to France's representative Bignon: "I pay homage to the greatness and might of the Emperor, but if he required me to take steps contrary to the salvation of my fatherland, I could not obey him." It was a well known controversy, raised back then by those seeking reconciliation with Russia, whether the taking of the army out of Poland was done to further the case of Polish independence, or whether it was mainly an expression of Poniatowski's personal ambition or obligation. He himself long agonized over the decision, in the end having the reasons to believe that following Napoleon, while possibly a long shot, was the only chance. While others advocated a local offensive, national insurrection or alternate military moves, the Prince had a small army and a plan in his head, and would not be swayed.
Poniatowski was a noble character and a glorious man. In Napoleon's words "brimming with honor and bravery" ("God, honor and fatherland" was his motto), he was highly regarded not only by the Emperor (who after the Prince's death wrote "The grief that the entire army feels is beyond description...") and others whom he served, but also by his adversaries, including Tsar Alexander. The latter, a year after Poniatowski's death (Mokronowski, Dabrowski, Sokolnicki, and most importantly Czartoryski prompted the Tsar and helped with bringing the body from Leipzig and funeral arrangements; famous Krakusi peasant cavalrymen provided honorary escort for the returning casket, and Julian Ursyn Niemcewicz, a national sage of utmost moral authority, wrote the elegies) allowed a funeral in Warsaw with full military honors. A legend already in his own time, Poniatowski's cult developed in the 19th century in Poland and abroad, and was in part promoted by the faction of Adam Czartoryski and other conservative circles, who adopted him as their symbol, while in fact were opposed to him when he was alive.
In 1817 Prince Jozef Poniatowski was permanently laid to rest in St. Leonard's Crypt of the Wawel Cathedral in Cracow, among the Polish kings and in the same crypt with John III Sobieski, where he was soon joined (next to him) by Kosciuszko, and later by Mickiewicz, Slowacki, Pilsudski, and Sikorski, who were also buried in the Cathedral.
Napoleon Bonaparte characterized Poniatowski as follows: "He was a real king, had all the necessary traits of character. Had nobleness of a chief, magnificence, humanity, the same in seriousness and in play, soul". And as historian and Poniatowski's biographer Jerzy Skowronek aptly put it, "By his heroism, determination and death Prince Jozef Poniatowski came to symbolize the dramatic era of selfless yearnings and Polish disasters, and in some measure by his name he lifted the nation and added luster to it..."
The legacy - part two.
Jozef Poniatowski's first legacy was that of the positive result on the ground. This second one is of the example he set, of the minds he inspired, and of the spirit he helped sustain during an over a century of struggle, darkness, and hardship, which in Poland followed the time of his death.
Blog Archive
-
▼
2008
(132)
-
▼
February
(24)
- "Głos Polski"pos. Antoni Macierewicz
- ZBRODNIE (ŻYDO)KOMUNISTÓW- "Rabin kontra prof. Now...
- August Emil Fieldorf 'Nil' zamordowany przez Komu...
- Schuller czerpie wiedzę z oszczerstw
- VIVA OBAMA 2008 Papa John Paul Secundo
- Warszawskie dzieci,Rota.Powstanie Warszawskie.
- The Battle For Monte Cassino - 6/6
- Battle of Britain - "Repeat please!"
- Patroni krakowskich ulic. Krakus z Krakówki
- UNIWERSALNA METODA DO SAMOWYLECZENIA - Polish
- Pół miliona podpisów
- Rozwój hipermarketów w Polsce to
- Hipermarkety bez zezwoleń
- Batalia o polski handel
- Najnowsze sondaże CBOS-pos. Zbigniew Girzyński
- Józef Poniatowski Polish patriot and statesman, ge...
- Zmarł generał "Szary" Polska traci wielkiego patriotę
- Polish Soldiers in Iraq
- List otwarty ws. obrony dobrego imienia Prezydenta...
- Oszczercze ataki Grossa na Kościół katolicki są or...
- Obama Statement on Visit of Polish President Lech ...
- Washington DC, February 6, 2008 - At an extraordin...
- João Paulo II - Peregrino do amor
- Katyń Ci ludzie mieli rodziny,które miały tylko ic...
-
▼
February
(24)