Saturday, July 28, 2007
Potrzeba wielkiej konsolidacji całego narodu w imię zjednoczenia Ojczyzny
Klania sie Lech Bajan z Washington DC US
Postulaty z 1987 roku nadal aktualne.
Potrzeba wielkiej konsolidacji całego narodu w imię zjednoczenia Ojczyzny”
1. Za pomocą wielkiej konsolidacji całego narodu utworzyć niezawisłe, pokojowe stanowiące jedną całość państwo.
2. Należy osiągnąć zespolenie na podstawie miłości do narodu oraz ducha narodowej samodzielności.
3. Należy osiągnąć zespolenie na podstawie zasad współistnienia, równoległego rozkwitu i zagwarantowania wspólnych interesów oraz podporządkowaniu wszystkiego wielkiemu dziełu przywrócenia jedności Ojczyzny.
4. Należy zespolić się, zaprzestawszy wszelkich dysput politycznych stymulujących dążenie do rozłamu i konfliktu między rodakami.
5. Należy zlikwidować obawy przed napaścią sąsiadów przed odniesieniem zwycięstwa nad komunizmem i zaprowadzenia demokracji w kraju oraz doprowadzić do wzajemnego zaufania i zespolenia.
6. Należy cenić demokrację, nie potępiać się wzajemnie za posiadanie odmiennych przekonań politycznych lecz kroczyć wspólnie ramię przy ramieniu w imię zjednoczenia Ojczyzny.
7. Należy bronić wartości materialnych i duchowych, należących do poszczególnych jednostek i organizacji, udzielać poparcia wykorzystywaniu ich z pożytkiem dla dosięgnięcia wielkiej narodowej konsolidacji.
8. Należy doprowadzić do osiągnięcia wzajemnego zrozumienia, zaufania i zespolenia całego narodu mocą kontaktów, wzajemnych odwiedzić i prowadzenia dialogu.
9. Wszyscy członkowie narodu przebywający w Polsce i na emigracji powinni umacniać wzajemną solidarność na drodze do zjednoczenia Ojczyzny.
10. Należy wysoko oceniać ludzi, którzy wnieśli wkład do dzieła wielkiej konsolidacji narodowej i zjednoczenia Ojczyzny.
rmacji narodu
Friday, July 20, 2007
Dobry rok rządu premiera Kaczynskiego
Dobry rok rządu
Nasz Dziennik, 2007-07-20
Szybkie wprowadzenie planu budowy 3 mln mieszkań, przeprowadzenie reformy finansów publicznych oraz nierezygnowanie z lustracji i deubekizacji - zapowiedział wczoraj premier Jarosław Kaczyński podczas konferencji podsumowującej rok działania jego rządu. Premier podkreślił, że sytuacja gospodarcza jest znakomita oraz konsekwentnie prowadzi się politykę budowy państwa solidarnego oraz oczyszczania życia publicznego. Gospodarka według premiera ma się najlepiej w ciągu ostatniego 18-lecia, bo cechuje ją duży wzrost gospodarczy, szybko spadające bezrobocie i 9-procentowy wzrost płac. Przybywa nam też systematycznie nowych miejsc pracy - przez rok jest ich więcej o 4,6 procent. Nie wiadomo jednak, czy premier będzie się mógł pochwalić kolejnymi sukcesami i realizacją zamierzeń, bowiem zapowiedziane warunki dobrego rządzenia przedstawione do przyjęcia przez współkoalicjantów mogą zostać odrzucone.
Jeszcze rok, dwa takiego wzrostu i w Polsce nie będzie śladu jakiegokolwiek bezrobocia - zaznaczył premier Kaczyński. Pod kontrolą znajdują się deficyty, a sytuacja budżetowa jest dobra. - Mamy stan, którego należałoby sobie życzyć przez lata kolejne. Powstaje pytanie o to, co czynić, żeby ten stan utrwalić - powiedział. Ma temu służyć duża absorpcja pomocy unijnej na poziomie powyżej 90 procent. Jako przykład wykorzystania tych środków premier podał drogownictwo, zaznaczając, że obecnie budowanych jest 370 km autostrad i dróg ekspresowych. Fundusze unijne z kolei pozwalają do 2015 r. na realizację planu wybudowania 4,5 tys. km takich dróg.
Połączymy PZU i PKO
Przygotowywana jest reforma finansów publicznych, wprowadzenie otwartości gospodarczej przewiduje pakiet Kluski, z którego dwie ustawy są już w parlamencie. Prowadzona jest także zorganizowana akcja konsolidacji w energetyce. Premier podkreślił, że jego rząd będzie bronił polskich podmiotów gospodarczych. Przykładem jest obrona PZU i plany połączenia go z PKO, który to podmiot "będzie istotnym ośrodkiem polskiej siły gospodarczej". Kaczyński wyliczał wiele zmian na lepsze w polityce społecznej: przywrócenie corocznej rewaloryzacji emerytur, realizowanie akcji dożywiania dzieci. Gotowy jest plan wprowadzenia od przyszłego roku opodatkowania prorodzinnego i podniesienia płacy minimalnej. Przeznaczane są duże sumy na ochronę zdrowia i nakłady te wzrosną w przyszłym roku. Na wieś ma zaś trafić strumień środków unijnych w wysokości 17,5 mld euro. Najpóźniej jesienią ma zostać przedstawiony plan mieszkaniowy przewidujący budowę 3 mln mieszkań.
Według premiera, w sprawach zagranicznych podniesiona została rola i znaczenie Polski, która zaczęła być traktowana jako kraj, z którym trzeba rozmawiać. - Łagodnie mówiąc, wcześniej nie zawsze tak było - stwierdził Kaczyński.
W polityce wewnętrznej powołano CBA, a zlikwidowano WSI. - Zupełnie inaczej działa wywiad. Czasy, gdy miałem wrażenie, siedząc tu, w tym gmachu, że na stół kładzione są mi różne raporty i analizy pisane w innych stolicach, skończyły się. A tak było - powiedział premier. - Ta zmiana jest cicha, ale dla polskiego państwa ważna - dodał.
Kaczyński podkreślił, że jego rząd nie rezygnuje z oczyszczenia państwa. Zapowiedział powrót do planów lustracyjnych, także lustracji majątkowej, oraz podtrzymanie "deubekizacji".
W dziedzinie oświaty mamy do czynienia z przywracaniem elementarnego porządku w szkole, którego brak godził w dobrych uczniów. Chodzi o to, żeby szkoła przekazywała wartości narodowe. Nie jest wykluczone powołanie państwowego uniwersytetu, który skupiłby naukowców niesplamionych współpracą z SB oraz uwolnił uczelnię od terroru intelektualnego.
Premier stawia warunki
Nie wiadomo jednak, czy premier będzie się mógł pochwalić kolejnymi sukcesami i realizacją zamierzeń, gdyż zapowiedziane warunki dobrego rządzenia przedstawione do przyjęcia przez współkoalicjantów mogą zostać odrzucone. W radiowych "Sygnałach dnia" Kaczyński ujawnił, że jednym z nich jest poparcie wniosków o uchylenie immunitetów zgłaszanych przez prokuraturę. Taki wniosek jest już wobec Stanisława Łyżwińskiego, być może będzie wobec Andrzeja Leppera. Drugi warunek to wycofanie się z poparcia komisji śledczej w sprawie działań CBA, która zdaniem premiera, może sparaliżować jego działania. Premier zapowiedział, że jeżeli te warunki nie zostaną spełnione, to oznacza to, że rząd w tym kształcie nie będzie istniał.
Lider Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że jego partia poprze wniosek PO o powołanie komisji śledczej w sprawie działań CBA. Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski stwierdził, że na list premiera LiS odpowie pod koniec sierpnia.
Zenon Baranowski
Wednesday, July 11, 2007
Wazne aby ten rzad kontynuowal proces odnowy.
Wcześniejszych wyborów nie będzie w Polsce.
Wazne aby ten rzad kontynuowal proces odnowy. Tak to jest bardzo wazna sprawa.
- Organa ścigania muszą wyjaśnić rolę Andrzeja Leppera w całej aferze. Obok materiałów i dokumentów zebranych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne mówiących o pewnych faktach nie można przejść obojętnie. Trzeba bardzo dokładnie całą sprawę zbadać - mówił wczoraj na specjalnie zorganizowanym briefingu minister Zbigniew Ziobro.
Szef resortu sprawiedliwości podkreślał również, że w odróżnieniu od czasów rządów lewicy, zwłaszcza rządu Leszka Millera, skończył się okres równych i równiejszych, których przynależność do określonej opcji politycznej zwalniała z odpowiedzialności karnej. Choć minister Ziobro unikał odpowiedzi na to, jaką rolę odegrał zdymisjonowany w poniedziałek wicepremier Andrzej Lepper w aferze korupcyjnej związanej z "odrolnianiem" znacznych obszarów gruntów w okolicach Mrągowa, "Naszemu Dziennikowi" udało się dotrzeć do informacji, które mogą wskazywać na to, że szef Samoobrony wiedział o przestępczym procederze prowadzonym przez jego współpracowników.
W nocy z poniedziałku na wtorek funkcjonariusze CBA przeszukali gabinet byłego ministra rolnictwa. Zabezpieczono nagrania z kamer. Już wcześniej zabezpieczono i sprawdzono również twarde dyski z komputerów w gabinetach osób zajmujących kierownicze stanowiska w tym resorcie. Co ciekawe - w trakcie kiedy trwało przeszukanie gabinetu zdymisjonowanego wicepremiera, do środka usiłowały wejść sekretarki i wynieść z niego materiały, jak twierdziły - "osobiste rzeczy należące do szefa". Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, na udział w całym procederze Andrzeja Leppera wskazują również niektóre fragmenty zeznań złożonych przez Piotra R. i Andrzeja K. Obaj zostali zatrzymani pod zarzutem przyjmowania wielomilionowych łapówek w zamian za załatwienie "odrolnienia" znacznych obszarów gruntów w okolicach Mrągowa. Lider Samoobrony zaprzecza wszystkim oskarżeniom i utrzymuje, że ktoś chce go skompromitować. - CBA od początku sfingowało całą sprawę przeciwko mnie - mówił.
Wbrew nadziejom tych, którzy liczyli na upadek rządu Jarosława Kaczyńskiego, Andrzej Lepper poinformował, że jego partia "warunkowo pozostaje w koalicji". Podkreślił, iż na posiedzeniu klubu parlamentarzyści Samoobrony "jednogłośnie postanowili o wyjściu z koalicji". Ale - jak dodał - ostateczną decyzję klub pozostawił prezydium partii i jemu jako szefowi ugrupowania. - Podjąłem decyzję o tym, że klub Samoobrony warunkowo pozostaje w koalicji. Pozostajemy w koalicji na tych samych zasadach. PiS musi się wywiązać ze wszystkich obietnic wobec Samoobrony - podkreślił. Zapowiedział również, że jego partia zostaje w rządzie, ale bez niego, bo on do ministerstwa rolnictwa nie wróci. Były wicepremier zażądał również, aby do piątku przedstawione zostały dowody świadczące przeciwko niemu, na podstawie których został odwołany z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa.
PO i SLD mówią jednym głosem
Zawirowania w koalicji rządowej wykorzystuje sejmowa opozycja. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Platforma Obywatelska złożyły wczoraj wnioski o rozwiązanie parlamentu, a przyjęcie ich byłoby równoznaczne z koniecznością przeprowadzenia wcześniejszych wyborów. PO złożyła również wniosek o dymisję dziewiętnastu ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Zgodnie z Konstytucją Sejm może podjąć uchwałę o skróceniu kadencji parlamentu większością co najmniej 2/3 głosów wszystkich posłów (co najmniej 307 głosów). Tymczasem ministrów odwołuje się większością głosów ustawowej liczby posłów, minimum 231. Platforma liczy na to, że być może tą drogą łatwiej będzie doprowadzić do wcześniejszych wyborów.
- Polska to cywilizowany kraj, jak w każdym cywilizowanym kraju premier powinien podać się do dymisji po odwołaniu jakiegokolwiek ministra w jego rządzie, bo to oznacza, że nie ma większości potrzebnej do rządzenia - przekonuje wiceszef PO Bronisław Komorowski. Z kolei Donald Tusk argumentuje, że kryzys polityczny w Polsce "uległ drastycznemu przesileniu". - Wszyscy, którzy autoryzują rządy braci Kaczyńskich, biorą odpowiedzialność za zło, które panoszy się w Polsce - twierdzi Tusk. Wnioski o samorozwiązanie Sejmu mają być poddane pod głosowanie we wrześniu.
Niedoszły prezydent Rzeczypospolitej uważa, że Lech i Jarosław Kaczyńscy rządzą Polską przez ciągły kryzys, co szkodzi obywatelom i państwu. Platforma Obywatelska liczy na to, że doprowadzi do rozwiązania Sejmu i wcześniejszych wyborów dzięki poparciu Samoobrony. Jednak późnym popołudniem Andrzej Lepper zapowiedział, że w koalicji Samoobrona "pozostaje warunkowo".
Koalicja z PO wykluczona
Zdaniem rzecznika rządu Jana Dziedziczaka, jest za wcześnie na decyzje o podaniu rządu Jarosława Kaczyńskiego do dymisji. Zapowiedział przy tym, że od wczoraj PiS szuka większości parlamentarnej. - Dziś na pewno będą toczyły się różne rozmowy. Będziemy szukać większości parlamentarnej. Będziemy rozmawiać ze wszystkimi ugrupowaniami, oczywiście poza SLD - mówił Dziedziczak.
Jednak jak twierdzą parlamentarzyści PiS, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", choć takie negocjacje będą prowadzone również z przedstawicielami PO, koalicja z ugrupowaniem Donalda Tuska jest w chwili obecnej raczej wykluczona.
- To byłaby porażka. Porażka Polski - powiedział jeden z posłów.
Parlamentarzyści Samoobrony oczekują, że do piątku przedstawione zostaną dowody w sprawie ewentualnego udziału Andrzeja Leppera w aferze korupcyjnej lub też że w tym terminie zostanie on oczyszczony z zarzutów. Podobne oczekiwania ma również Wojciech Wierzejski (LPR), który mówi: "dowody na stół". Czy postulatom tym stanie się zadość? Zgromadzone w sprawie materiały stanowią w chwili obecnej tajemnicę prowadzonego śledztwa i nie powinny być ujawniane osobom postronnym - również posłom.
Wojciech Wybranowski
Tuesday, July 10, 2007
Czerwone dynastie w mediach w Polsce.
Czerwone dynastie w mediach w Polsce.
Toeplitzowie w służbie komuny (cz. 2)
Nasz Dziennik, 2007-06-27
Czerwone dynastie w mediach
Publicystyka Krzysztofa Teodora Toeplitza, podważająca ideę niepodległości państwa polskiego, traktująca pojęcie narodu w kategoriach XIX-wiecznego przeżytku, antykatolicka w swej wymowie, tropiąca przejawy rzekomego polskiego antysemityzmu, doskonale nadawała się do tego, aby przez szereg lat stanowić jeden z bastionów medialnych upadającego PRL. Szczególnie uwidoczniło się to na łamach specjalnie powołanych w tym celu i wspieranych finansowo "Wiadomości Kulturalnych". Publicystykę KTT można zaliczyć do tych najbardziej szkodliwych w dziejach powojennej Polski, bo przynoszących uszczerbek naszym narodowym sprawom. Stanowi ona pod tym względem kontynuację rodzinnej tradycji, a zwłaszcza działalności brata Jerzego w polskiej powojennej kinematografii czy ojca KTT, Leona, członka Komunistycznej Partii Polski, skazanego za zdradę naszej Ojczyzny.
Jak już wspominałem w pierwszej części artykułu, sprawa wybuchła, gdy w programie telewizyjnym pt. "Misja specjalna" podano informację, że K.T. Toeplitz współpracował z SB. Miał zostać zarejestrowany w latach 70. jako TW o pseudonimie "Senator", a zwerbowany po tym, jak milicja zatrzymała go za jazdę pod wpływem alkoholu.
KTT zabrał głos na łamach postkomunistycznego "Przeglądu", w którym publikuje cykliczne felietony, wyróżniające się zajadłością ataków na nurt chrześcijańsko-patriotyczny w Polsce i wszelkie inicjatywy dekomunizacyjno-lustracyjne.
Już w tytule tekstu KTT gromko anonsował: "Nie zamierzam sądzić się z gówniarzami" (por. "Przegląd" z 17 grudnia 2006 r.). Akcentował: "Nie wiem, skąd autorzy "Misji Specjalnej" posiedli wiadomości o mojej osobie. Skorzystali zapewne z mojej teczki w IPN, którą dawno już wywlókł stamtąd ich prezes Wildstein (...)" (por. op. cit.).
Próbując podważyć wiarygodność doniesień autorów programu dotyczących jego osoby, KTT twierdził, że "na nagłaśnianych medialnie listach denuncjatorów i agentów pojawiają się ludzie stanowiący ozdobę kultury naszego kraju, jego literatury, nauki, myśli społecznej i publicystyki " (por. op. cit.).
Może warto podjąć rzucone przez KTT wyzwanie i przyjrzeć się bliżej jego twórczości publicystycznej na łamach "Polityki", "Wiadomości Kulturalnych" czy "Przeglądu", aby uczciwie ocenić, czy istotnie stanowi ona ozdobę kultury naszego kraju, literatury, myśli społecznej... itp., by w razie czego oddać sprawiedliwość.
Publicysta antyniepodległościowy
Jacek Maziarski, publicysta katolickiego "Ładu", pisał w artykule pt. "Czego nie lubi KTT", że jest on "najbardziej chyba reprezentatywnym przedstawicielem publicystyki nicującej polską tradycję i traktującej ją z szyderczym dystansem" ("Ład" z 2 sierpnia 1987 r.). Na krótko przed opublikowaniem tego tekstu ukazał się w "Polityce" artykuł KTT w skrajny sposób dystansujący się od polskiego patriotyzmu i myśli niepodległej. Szczególnie zdumiewające były zaprezentowane tam wynurzenia, sugerujące, że niepodległość jest jakoby tylko fikcją, że we współczesnym świecie nie ma miejsca dla państw niepodległych, bo losy wszystkich krajów są tylko "wypadkową wielkiej gry, która toczy się pomiędzy światowymi supermocarstwami" (por. "Polityka" nr 25 z 1987 r.).
Polemizując z tego typu stwierdzeniami, J. Maziarski pisał, że gdyby KTT "zdjął doktrynerskie okulary i spojrzał na świat normalnymi oczami, musiałby dostrzec, że przeżyły się wcale nie dążenia niepodległościowe, ale koncepcja ich przeciwników. Nie znam ani jednego kraju, który dążyłby do zrzeczenia się lub choćby ograniczenia własnej niepodległości. Sporo jest natomiast takich, które nie oglądając się na dąsy p. Toeplitza naiwnie dążą do niepodległości absolutnej".
W swych atakach na polską historię i Polaków K.T. Toeplitz posuwał się do gruntownego zafałszowania dziejów. Typowe pod tym względem były jego negatywne uogólnienia na temat rzekomego "anarchicznego narodu polskiego" wypisywane jeszcze w grudniu 1988 r. na łamach "Polityki". Tekst wyraźnie obliczony był na wsparcie poczynań zaprzyjaźnionego z KTT ówczesnego komunistycznego premiera PRL - Mieczysława F. Rakowskiego, który nie mógł sobie poradzić z "krnąbrnymi" Polakami. W swym artykule K.T. Toeplitz zapewniał z całą butą domorosłego znawcy dziejów, iż: "Rządzenie Polakami - jest, jak możemy to sobie powiedzieć przy końcu roku, w chwili szczerości - rzeczą straszną" (por. "Polityka" nr 53 z 1988 r.). Na dowód tego KTT przytoczył przykład Henryka Walezego, wybranego na króla Polski, który uciekł przy pierwszej sposobności, mając szczerze dość polskiej anarchii. Zapomniał jednak dodać, że biedny Walezy uciekł z Polski na swoje nieszczęście, bo zamordowano go później we Francji po strasznych mękach rządzenia w czasie długotrwałej wojny domowej. A "straszni" do rządzenia Polacy królobójcami nie bywali. KTT, podając więc przykład Walezego, trafił jak kulą w płot.
Publicysta antynarodowy i antykatolicki
Po 1989 r. w publicystyce KTT również odżywały stare antynarodowe obsesje, uderzające w polski patriotyzm, podobnie jak to miało miejsce w latach 60.
Szczególnie wymowne pod tym względem było wystąpienie KTT na łamach "Polityki", polemizujące z krytycznym stanowiskiem biskupa polowego Sławoja Leszka Głódzia, odnoszącym się do upartego i nieprzypadkowego unikania słowa "naród" w opanowanych przez lewicę środkach przekazu. KTT pisał: "Nie zauważyłem, aby środki przekazu żywiły szczególną awersję do tego wyrazu, ale wierzę księdzu generałowi na słowo. I proszę mi wybaczyć, gdyby było to prawdą, świadczyłoby to moim zdaniem raczej o tym, że środki przekazu starają się myśleć, nie zaś o tym, że opanowane są przez jakieś wraże, antynarodowe siły. Słowo "naród" bowiem w warunkach suwerennego, niepodległego państwa jest wyrazem, którego siła emocjonalna jest nieporównanie mniejsza, niż była w czasach niewoli i ucisku, jest to również słowo, którego ogólnikowy charakter raczej zaciemnia niż rozjaśnia stojące przed nami realne problemy" [podkr. - J.R.N.] (por. "Polityka" z 15 maja 1993 r.).
W innym tekście opublikowanym na łamach "Polityki" pt. "Wzajemność bez miłości" Toeplitz z werwą perorował: "Po lekturze ankiety "Polityki", a więc wypowiedzi ludzi inteligentnych, wykształconych, światowych, trudno nie dojść do wniosku, że argumenty w rodzaju "więzi z narodem" - a więc to, co mamy naprawdę do zaoferowania naszym "wielkim rodakom" - należą już z pewnością do przebrzmiałej XIX-wiecznej frazeologii romantycznej i mało mają wspólnego z obecnym stanem umysłów" (por. "Polityka" z 16 kwietnia 1994 r.).
Jako starego PRL-owskiego propagandystę bolało KTT poruszanie przemilczanych i zakłamywanych przez dziesięciolecia spraw, jaką była np. zbrodnia katyńska.
Pisał z furią na łamach "Wiadomości Kulturalnych": "Cóż bowiem w sprawie Katynia nie od dzisiaj przecież widać było naprawdę? Otóż to, niestety, że straszliwa tragedia katyńska stała się w Polsce kartą wygrywaną już od kilku lat w sposób całkowicie jednoznaczny i nierozumny jako karta antyrosyjska. Katyń w naszej propagandzie i naszych środkach przekazu przesłonił Oświęcim. Katyń przywoływany jest także wówczas, kiedy chcemy pokazać, dlaczego boimy się Rosji, co uzasadnia nasze, coraz bardziej zresztą złudne, marzenie o NATO. Dlaczego więc, z jakiej racji, prezydent Rosji miałby przyłączać się do naszej katyńskiej manifestacji" ("Wiadomości Kulturalne" nr 24 z 1995 r.).
Przy różnych okazjach atakował Kościół katolicki, wysuwając niczym nieuzasadnione oskarżenia pod jego adresem. Na przykład w tekście "Czy się cofamy?" zarzucił Prymasowi Polski Józefowi Glempowi jego rzekome "zaangażowanie po stronie nowej endecji" (por. "Polityka" z 16 grudnia 1989 r.).
W redagowanych przez KTT "Wiadomościach Kulturalnych" doszło do umieszczenia ohydnego rysunku żydowskiego karykaturzysty z Francji Rolanda Topora z krzyżem w kroczu kobiecym, godzącego w uczucia wszystkich wierzących.
Tropiciel polskiego antysemityzmu
Krzysztof Teodor Toeplitz podjął na łamach "Polityki" polemikę z filozofem, prof. Andrzejem Grzegorczykiem na temat wymowy filmu C. Lanzmanna pt. "Shoah", dając się poznać przy tej okazji jako zacietrzewiony reprezentant racji żydowskich. Zapytywał demagogicznie: "(...) co właściwie powinni przebaczyć Polacy pomordowanym Żydom polskim" (por. "Polityka" nr 48 z 1985 r.). Profesor A. Grzegorczyk scharakteryzował stanowisko KTT w następujący sposób: "Miesza tu sprawę stosunków polsko-żydowskich ze sprawą stosunków niemiecko-żydowskich. Gdyby chciał on naprawdę mówić o sprawach "kłopotliwych", jak zapowiada, to mógłby pytać, co mogliby przebaczyć Polacy Żydom polskim, zajmującym wiele ważnych stanowisk w wielu resortach w okresie stalinowskim. Nie będę ciągnął tego tematu, bo wolałbym, gdyby na pytania takie odpowiadali samokrytycznie ludzie pochodzenia żydowskiego" (por. A. Grzegorczyk: "Może się dogadamy?", "Polityka" z 21 grudnia 1985 r.).
Skrajną postawę KTT w sprawach polsko-żydowskich wyraźnie obnażyła w swych wspomnieniach była żona J. Urbana, Krystyna Andrzejewska, pisząc m.in.: "Krzysztof Teodor Toeplitz(...)nie jest pozbawiony pewnego szowinizmu żydowskiego. To zresztą chyba zaważyło na naszych stosunkach towarzyskich. Kiedyś podczas długiego spaceru po łomiańskich łąkach Toeplitz rozczarował się do mnie: "Zawsze myślałem, że jesteś z naszych" - powiedział. I od tego czasu nie byłam już tam zapraszana" (por. K. Andrzejewska: "Urban. Byłam jego żoną.", Warszawa 1993).
KTT stale powracał do zarzutów antysemityzmu wobec Polaków, snując na ten temat różne nieprawdziwe uogólnienia, podejmując sprawy stosunków polsko-żydowskich w sposób jątrzący, a nie dążący do jakiegokolwiek zbliżenia.
Typowy pod tym względem był jego tekst pt. "Żyd poczciwy Ojczyzn", w którym w celu scharakteryzowania postawy Polaków wobec Żydów KTT powołał się na jakieś wyjątkowo niestosowne, być może wyssane z palca przykłady. Pisał np.: "Pamiętam też panią, matkę dzielnego syna, żołnierza konspiracji i powstańca 1944 r., gdy nad Warszawą unosił się swąd i fruwały zwęglone sadze z hebrajskich ksiąg, mówiła ze smutną miną: "To okropne, ale przecież Niemcy rozwiązują coś za nas, co ułatwi nam życie w wolnej już Polsce". Niektórzy kiwali głowami, niektórzy milczeli". Przypomniał w tym tekście również wypowiedź Marka Edelmana, że "za murami getta większy niż przed spotkaniem Niemca był strach przed spotkaniem niepoczciwego - nazwijmy go tak - Polaka" (por. "Polityka" z 6 grudnia 1993 r.).
W innym artykule pt. "Odzyskiwanie" KTT piętnował "jazgot urażonej dumy narodowej", który podniósł się w Polsce po uznaniu przez L. Wałęsę, że "stosunek Polaków do Żydów i przed wojną, i w czasie wojny, i po wojnie, daleki był od ideału braterskiego współżycia". Stwierdził, że rozczarował się ze swoimi nadziejami na rezonans wspomnianego oświadczenia L. Wałęsy w Polsce. Pisał: "(...) w deklaracji Prezydenta Wałęsy odczytałem po prostu obietnicę, że Polacy są na tyle dojrzali, aby mieć odwagę spojrzeć na siebie trzeźwym okiem, tak chociażby jak starają się patrzeć na siebie światli Niemcy. Okazuje się jednak, że Prezydent się przeliczył" (por. "Polityka" z 29 czerwca 1991 r.).
Porównanie stosunku "światłych Niemców" do Żydów i stosunku Polaków do Żydów było wyjątkowo niegodziwe, ze względu na jakże różne zaszłości w historii relacji obu narodów z Żydami. W tym samym tekście KTT powołał się akurat na tę część wyznań Marka Edelmana, która dowodziła jego głębokiej nieufności wobec Polaków (skądinąd właśnie przez nich dwukrotnie uratowanego). KTT zacytował słowa, w których Edelman, odpowiadając na pytanie, czemu nie wyszedł z Warszawy po powstaniu 1944 r., stwierdził: "Żeby mnie zabili? Nie ma takich frajerów. Przecież jakbym poszedł razem z powstańcami, to mógłby się znaleźć taki, który by mnie pokazał i powiedział - A ten jest Żyd".
Przypomnijmy, że K.T. Toeplitz, jego rodzice i duża część licznej rodziny przebywali w czasie wojny w Warszawie i tam zostali uratowani. Nie byłoby to możliwe bez pomocy ze strony Polaków. KTT "dziwnie" o tym nie wspomina. Przedstawiając odpowiednio wyselekcjonowany czarny obraz zachowań niektórych Polaków wobec Żydów, K.T. Toeplitz wyraźnie i świadomie przemilcza inne pozytywne i niejednokrotnie bohaterskie przykłady zachowań naszych rodaków.
Przemilcza też obraz negatywnego, nieraz nawet nikczemnego postępowania części Żydów wobec Polaków, chociażby w czasie walk o granice w latach 1918-1920 czy w czasie najazdu bolszewickiego w 1920 roku. Nie wspomina o antypolskiej kolaboracji dużej części Żydów na Kresach z Sowietami w latach 1939-1941, o złowieszczej powojennej roli takich komunistycznych oprawców żydowskiego pochodzenia, jak: J. Berman, J. Różański, A. Fejgin, S. Morel, J. Brystygierowa czy H. Wolińska. Cytując słowa Edelmana o tym, że Żydzi bardziej bali się spotkania z Polakami niż z Niemcami, "dziwnie" pomija fakt, że Żydzi najbardziej bali się spotkania z jakimś żydowskim tropicielem w służbie gestapo albo z policji żydowskiej, albo z żydowskiej agentury Niemców. Potwierdza to słynny uczony, profesor Izrael Shahak, który w odróżnieniu od K.T. Toeplitza pisał już w 1985 r. w pięknym humanistycznym tekście polemizującym z C. Lanzmannem, że Żydzi najbardziej ze wszystkiego obawiali się spotkań z żydowskimi tropicielami na usługach gestapo. Ci bowiem umieli błyskawicznie wykryć każdego ukrywającego się Żyda.
Kontynuator "ducha PRL" po 1989 r.
Po czerwcu 1989 r. publicystykę KTT wypełniały próby umacniania układów postkomunistycznych w postaci gwałtownego przeciwstawiania się wszelkim działaniom zmierzającym do dekomunizacji w Polsce czy też żądaniom rozliczenia się z pozostałościami PRL.
W jednym z tekstów na łamach "Polityki" KTT przeciwstawił się próbom organizowania nowego, jak to nazwał, "polowania na czarownice", twierdząc, że "społeczeństwo nasze musi się zmienić ze społeczeństwa walki i nienawiści w społeczeństwo współpracy, zaufania i tolerancji" (por. "Polityka" z 2 grudnia 1989 r.). Prawdziwe znaczenie tych słów było takie, że społeczeństwo polskie musi się pogodzić z dotychczasową dominacją komunistów we wszystkich sferach życia i cierpliwie ją znosić.
Znacznie wcześniej, bo jeszcze 27 maja 1989 r., a więc na krótko przed wyborami z 4 czerwca 1989 r., KTT wystąpił w "Polityce" z pomysłem ustawy o zakazie zmian nazewnictwa ulic i placów itp. Sprzeciwił się wówczas m.in. wysuniętemu przez prof. Stanisława Lorenza postulatowi zburzenia pomnika F. Dzierżyńskiego w Warszawie, twierdząc, że pomnik ten jest świadectwem historii i należy go zachować.
Warta odnotowania jest niezwykła stanowczość, z jaką KTT występował przeciw wszelkim inicjatywom lustracji, którą w jednym ze swoich tekstów określił jako "całą beczkę obrzydlistwa" rozlaną przez rząd Olszewskiego (por. "Polityka" z 18 lipca 1992 r.). Za niepokojące uznał nawet sprawdzanie kandydatów na ministrów w rządzie H. Suchockiej pod kątem ich ewentualnej współpracy z aparatem SB i UB.
KTT zapytywał: "Można się zastanawiać, co jest lepsze dla państwa - były agent byłej policji, a więc niemający już do kogo donosić, który ma jednocześnie w jednym palcu dziedzinę, którą ma się zajmować w rządzie, czy też kryształowo uczciwy od strony agenturalnej nieuk i amator?" (por. op. cit.).
Zawarty w tak sformułowanym pytaniu sposób podejścia do tego problemu przez KTT był od strony moralnej całkowicie nie do przyjęcia, gdyż oznaczał rozgrzeszanie ludzi, którzy przez dziesięciolecia donosili, szkodząc innym.
Redaktor naczelny "Wiadomości Kulturalnych"
Prawdziwym skandalem był fakt, że tak tendencyjnie antypolski i antykatolicki w swojej publicystyce Krzysztof Teodor Toeplitz został w 1994 r. bardzo sowicie obdarzony przez ministra kultury ówczesnego rządu postkomunistycznego Kazimierza Dejmka.
Przeznaczył on z państwowej kasy ok. 38 mld starych złotych dla tygodnika "Wiadomości Kulturalne", którego redaktorem naczelnym został KTT.
W sytuacji, gdy polski rynek prasowy był i tak zdominowany przez "czerwonych" i "różowych", minister wsparł dotacją z naszych wspólnych pieniędzy tygodnik skrajnie lewicowy, wręcz ekstremistyczny w swej prokomunistycznej, antypolskiej i antykatolickiej wymowie. Poza pomocą finansową ministerstwo kultury wspierało tygodnik KTT na przeróżne inne sposoby, np. wiceminister kultury Wacław Janas osobiście zaangażował się w znalezienie lokalu na redakcję "Wiadomości Kulturalnych" (por. list M. Cichego do "Polityki" z 2 kwietnia 1994 r.). Mieścił się on w kamienicy przy ul. Brzozowej 35, skąd wiceminister Janas wyrzucił uprzednio Ośrodek Dokumentacji Zabytków, a przed wprowadzeniem się "Wiadomości Kulturalnych" budynek wyremontowano za pieniądze ministerstwa (por. uwagi P. Siergiejczyka pt. "Rodzinny interes Toeplitzów", "Nasza Polska" z 21 stycznia 1998 r.).
Dzięki życzliwości ministerstwa kultury z wielkiego lokalu kamienicy przy ul. Brzozowej 35 korzystali również inni członkowie familii K.T. Toeplitza: jego żona Bożena, wydająca elitarny kwartalnik "Moda Skórzana", i syn Franciszek, wydający miesięcznik "Ślizg" (por. op. cit.).
Na lewicowe "Wiadomości Kulturalne" przeznaczono prawie 30 proc. wszystkich dotacji, jakie ministerstwo wydawało na ukazujące się w Polsce media. Czasopismo to szybko stało się swego rodzaju "kulturalną gadzinówką", przepełnioną zajadłymi ekstremistycznymi atakami na poglądy odmienne od prokomunistycznej linii, a zwłaszcza na środowiska chrześcijańskie i patriotyczne. Brylowały w nim postacie skrajnie skompromitowane już w czasach PRL, np. znany donosiciel SB, pisarz Kazimierz Koźniewski. W "Słowie - Dzienniku Katolickim" z oburzeniem pisano o wydawaniu publicznych pieniędzy na tygodnik "wyrażający poglądy ekstremalne i drukujący teksty "dinozaurów realnego socjalizmu"" (por. "Słowo - Dziennik Katolicki" z 13 lipca 1995 r.).
A oto niektóre przykłady ekstremistycznego pióra opublikowane w "Wiadomościach Kulturalnych" w latach 1994-1996.
"Wyróżniały się" wśród nich teksty samego K.T. Toeplitza. Na przykład w artykule "Lepiej z diabłem?" Toeplitz zaatakował Powstanie Warszawskie, stwierdzając m.in.: "W łunach dogasającego powstania Polacy ujrzeli wiwisekcję światowej polityki. Kompletnie inną niż ta uprawiana przy pomocy kawaleryjskich szarż ryngrafów z Matką Boską i mętnych obietnic, w której kształtowano ich dotychczas - "Z diabłem, lecz nie z wami" pisał poeta. Każdy wybór stawał się lepszy od tego, na który zdecydowano się 1 sierpnia 1944 r." ("Wiadomości Kulturalne" nr 10 z 1994 r.).
W ponad rok później Toeplitz kolejny raz "dołożył" Powstaniu Warszawskiemu. Twierdził mianowicie: "Słuchając opowieści powstańców nie sposób powstrzymać się przed pytaniem, gdzie kończy się rozkaz, a gdzie zaczyna zbrodnia? Ta granica w militariach Powstania Warszawskiego jest piekielnie mętna, cienka, zatarta" (por. "Wiadomości Kulturalne" nr 33 z 1995 r.).
Tropiąc rzekomy skrajny antysemityzm w Polsce, Toeplitz powoływał się z aprobatą na stwierdzenie mało znanego w Polsce emigranta grafomana André Kamińskiego: "Nawet kiedy zniknie stąd ostatni Żyd, nagonka się nie skończy. Każdy rząd, który chce tu sprawować władzę, musi nas obrzucić błotem. Tego chce hołota" ("Wiadomości Kulturalne" z 12 listopada 1995 r.).
Ze szczególną werwą KTT atakował Radio Maryja. Wieszczył, że "radiomaryjna frakcja" w Sejmie i Senacie będzie czynnikiem inkwizycyjnym przeciwnym wszelkiej demokracji, tolerancji, wrogiem demokracji jako takiej" (por. "Wiadomości Kulturalne" z 14 grudnia 1997 r.).
Na łamach "Wiadomości Kulturalnych" nierzadko ukazywały się jawnie bluźniercze teksty (por. np. artykuł A. Górskiego pt. "Barbie na ołtarz", "Wiadomości Kulturalne" nr 2 z 1995 r.).
Stary donosiciel SB - K. Koźniewski, gromko deklarował swoją wizję Kościoła: "Pojęcie Boga to nie Kościół katolicki z Watykanem na czele, ale przyjęty kulturowo zestaw ideałów".
W publikowanych na łamach "Wiadomości Kulturalnych" tekstach zawzięcie broniono antypolskiego komiksu "Maus" Spiegelmana, gdzie Żydzi zostali pokazani jako myszy, Niemcy jako koty, a Polacy jako świnie (por. "Wiadomości Kulturalne" z 13 sierpnia 1996 r.).
Również na łamach tego pisma ukazała się jedyna jak dotąd w Polsce pochwała skrajnie antypolskiego filmu "Sztetl" M. Marzyńskiego (por. "Wiadomości Kulturalne" z 7 lipca 1996 r.). Przypomnijmy, że nawet w filosemickiej "Polityce" zdobyto się w sprawie tego filmu na słowa krytyki wobec nieuczciwych manipulacji reżysera.
Ponadto "Wiadomości Kulturalne" przynosiły wyidealizowany i nieprawdziwy obraz dokonań tzw. PRL.
Jako przykład może posłużyć tekst byłego sekretarza KC i członka Biura Politycznego KC PZPR Andrzeja Werblana pełen apologetyki dla Władysława Gomułki: "Był przekonany, że właśnie taki socjalizm, jaki budował, etatystyczny i egalitarny, daje Polsce szansę wydźwignięcia gospodarczego i cywilizacyjnego oraz odmiany położenia najbiedniejszych warstw społecznych" (por. "Wiadomości Kulturalne" nr 4 z 1994 r.).
Z innego tekstu o charakterze apologetycznym pióra Stanisława Trepczyńskiego, byłego kierownika Kancelarii Biura Politycznego KC PZPR, można było się dowiedzieć m.in., że: "Historia PRL to nie zastój, jak twierdzą krytycy, ale okres nieustannych przekształceń politycznych, społecznych i gospodarczych" (por. "Wiadomości Kulturalne" nr 22 z 1994 r.).
Mógłbym długo jeszcze cytować przykłady różnych przekłamań i pomówień publikowanych na łamach "Wiadomości Kulturalnych" (por. ich szeroki wybór w tekście M. Kosewskiej: "Kulturalna gadzinówka", "Gazeta Polska" z 1 lutego 1996 r.).
Na szczęście czytelnicy w Polsce okazali się dostatecznie odporni na kłamstwa KTT oraz jego popleczników i z biegiem czasu "Wiadomości Kulturalne" coraz bardziej wegetowały z braku zainteresowania ich lekturą. Nie pomogły hojne dotacje komunistycznego ministerstwa kultury. Tygodnik, który według zamierzeń miał osiągać sprzedaż w wysokości 50 tys. nakładu, w ostatnich miesiącach istnienia osiągał nakład w wysokości zaledwie 5 tys. egzemplarzy. Nawet w "Gazecie Wyborczej" przyznawano, że "z martyrologicznej legendy prześladowań Toeplitza zostaje kumoterstwo i nieporadność" (por. "Gazeta Wyborcza" z 30 marca 2001 r.).
Za rządów AWS skończyły się dotacje na "Wiadomości Kulturalne" i tygodnik Toeplitza upadł (por. komentarz Mariusza Grabowskiego pt. "Polały się łzy rzęsiste", "Nasz Dziennik" z 2 lutego 1998 r.).
Skandalem był sam fakt, że takie pismo mogło ukazywać się przez kilka lat w wolnej Polsce, i to pod redakcją człowieka tak skompromitowanego popieraniem stanu wojennego i gromieniem solidarnościowej opozycji.
Przytoczone przeze mnie rozliczne przykłady publicystyki KTT dowodzą w sposób niewątpliwy, że zaliczyć ją można do jednej z najbardziej szkodliwych w dziejach powojennej Polski.
Prof. Jerzy Robert Nowak
Między III a IV Rzecząpospolitą
Między III a IV Rzecząpospolitą
Nasz Dziennik, 2007-07-10
Zachowanie przedstawicieli partii opozycyjnych wobec różnorodnych problemów, z jakimi boryka się Polska, wyraźnie pokazało w ostatnim czasie, do jakiego stopnia jest to opozycja destrukcyjna. Jej przedstawiciele myślą tylko o tym, jak zaszkodzić rządowi na zasadzie "im gorzej, tym lepiej". Wciąż brakuje ze strony tych środowisk pozytywnej postawy skierowanej na poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań dla istniejących problemów. Najbardziej kompromitującym przejawem działań opozycji jest wyżywanie się jej czołowych przedstawicieli w skierowanych do odbiorcy zagranicznego "donosach na Polskę". Świadczy to o zachwianiu poczucia godności narodowej i zrozumienia narodowych interesów.
Jak wspominałem poprzednio, w Polsce mamy do czynienia z szerokim frontem działań antyrządowych, skupiających wielką część wpływowych mediów, lewicowych i liberalnych polityków, członków Trybunału Konstytucyjnego. Szczególną rolę w manipulowaniu opinią publiczną odgrywają media. Innym ważnym zagadnieniem, o jakim warto wspomnieć, jest postawa, jaką niejednokrotnie przyjmuje opozycja rządowa w Polsce, i to zarówno w swych działaniach wewnątrz naszego kraju, jak i w urabianiu obecnym rządom możliwie najgorszego obrazu za granicą.
Destrukcyjna opozycja
Zachowanie przedstawicieli różnych partii opozycyjnych wobec strajku pielęgniarek, np. prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO), poseł Ewy Kopacz (PO), posła Ryszarda Kalisza (SLD) wyraźnie pokazało, do jakiego stopnia jest to opozycja destrukcyjna. Jej przedstawiciele myślą tylko o tym, jak zaszkodzić rządowi na zasadzie "im gorzej, tym lepiej". Wciąż brakuje ze strony tych środowisk postawy skierowanej na rozwiązanie problemów.
Ostatnio z bardzo trzeźwą oceną niekonstruktywnego zachowania opozycji wyszedł nawet polityk z kręgu postkomunistycznego, były członek Biura Politycznego KC PZPR prof. Hieronim Kubiak. W wywiadzie udzielonym postkomunistycznemu "Przeglądowi" z 8 lipca 2007 r., prof. H. Kubiak stwierdził, oceniając opozycję, m.in. w ten sposób: "Ona jest marna, ponieważ przede wszystkim działa na zasadzie alter ego rządzących. To, co rządzący wymyślą, jak to nazwą, oni analizują i krytykują. A gdzie jest alternatywny program budowy przemysłowej Polski. (?) Czy może pan na przykład powiedzieć, o co chodzi w programie LiD? Czy może mi pan powiedzieć, co się dzieje z gabinetem cieni Platformy Obywatelskiej? Który z tych cieni czym się zajmuje (?). Istota rzeczy polega na tym, że opozycja istnieje nie tylko po to, żeby krytykować rządzących, ale aby tworzyć własne programy, propozycje broniące się własną racjonalnością (?)".
Destrukcyjność i bezprogramowość opozycji widać wyraźnie na przykładzie Platformy Obywatelskiej. Wyraźnie odczuwa ona brak prawdziwie wybitnych i skutecznych liderów. Jak wygląda sytuacja wokół czołowej postaci PO Donalda Tuska?
Odsunięty na bok Jan Rokita pozostaje w swej partii tylko solistą, bez szerszego wsparcia w Platformie. Prawa ręka Tuska - Schetyna, trzymający w garści wszystkie trybiki aparatu PO, jest przy Tusku bardziej kimś w rodzaju Wachowskiego niż autentycznym strategiem. Bronisław Komorowski nigdy się nie wyróżniał nadmierną oryginalnością poglądów ani skutecznością działania. H. Gronkiewicz-Waltz swoją karierę zawdzięcza kaprysowi L. Wałęsy i Lecha Falandysza. Rozwój tej kariery przyspieszył serwilizm wobec instytucji zachodnich. Słynna stała się jej wypowiedź w czasie kampanii prezydenckiej z 1995 r.: "Jak zostanę prezydentem, to będę ojcem i matką dla Polski". "To już wolałbym wtedy być całą sierotą" - zauważył przytomnie Grzegorz Kołodko. Dochodzi do tego barwna postać Stefana Niesiołowskiego. Najcelniej określił go satyryk Marcin Wolski, pisząc: "Stefan Niesiołowski tak długo zbierał muchy plujki, aż sam się upodobnił do jednej z nich".
Lewicowi obrońcy esbeków
Postkomuniści z SLD pokazali całą swą destrukcyjność stanowiskiem wobec polskich negocjacji w Brukseli. Jako jedyna partia sejmowa dowiedli, że nic nie obchodzi ich obrona polskiego interesu narodowego, że są faktycznie kapitulancką partią "białej flagi". Ich destrukcyjność wychodzi szczególnie mocno na jaw przy ich negatywnym stosunku do lustracji i IPN oraz wyraźnym nastawieniu na obronę zagrożonych interesów byłej ubecji i esbecji. Jakże skompromitował się pod tym względem czołowy przywódca SLD Wojciech Olejniczak ze swą wychodzącą z głębi serca deklaracją, że "w SB było wielu uczciwych ludzi". Wtórował mu "wielce oryginalnymi sądami" również inny lider SLD - Grzegorz Napieralski, głosząc w TVN 20 lutego 2006 r.: "Jeśli tak będziemy się babrać w historii, to będzie coraz więcej głodnych dzieci". Była to reakcja na projekt ograniczenia emerytur dla sędziów, prokuratorów i wyższych wojskowych winnych działań przeciw Narodowi. Jak z tego widać, SLD jest partią starającą się za wszelką cenę bronić przed rozliczeniami nawet najbardziej skompromitowanych ludzi dawnego aparatu władzy.
Najważniejszym środkiem w zablokowaniu przemian w duchu IV Rzeczypospolitej ma być realizacja wymarzonego planu Michnika i Kwaśniewskiego o koalicji "czerwonych" i "różowych". Temu celowi ma służyć powstały z inicjatywy postkomunistów i lewicowych liberałów z Partii Demokratycznej Ruch na rzecz Demokracji, złośliwie nazywany Ruchem NRD. Publicysta "Niedzieli" Marian Miszalski celnie obnażył całą hipokryzję tego ruchu, mówiąc, że to oczywiście nie jest "żaden ruch na rzecz demokracji, ale na rzecz obrony sitwy, siuchty i zmowy Okrągłego Stołu, ostatnia nadzieja czerwonych na odzyskanie władzy" ("Niedziela" z 20 maja 2007 r.). Rzecz znamienna, inicjatorem Ruchu NRD był były wiceminister spraw wewnętrznych w "grubokreskowym" rządzie Tadeusza Mazowieckiego, Jan Widacki. Później był on fatalnym ambasadorem RP na Litwie, świadomie i skutecznie działającym na szkodę tamtejszych Polaków. Po powrocie do kraju działał głównie jako adwokat. "Wyróżnił się" wówczas m.in. gorliwością przy obronie byłego esbeka Zbigniewa K., oskarżonego o utrudnianie śledztwa w sprawie zamordowania Stanisława Pyjasa. Jeśli Ruch NRD szybko nie zamrze, to stanie się przypuszczalnie dźwignią do ponownego windowania do władzy Aleksandra Kwaśniewskiego. Przypuszczalnie jednym z głównych pomocników Kwaśniewskiego w budowaniu wspólnej koalicji "czerwonych" i "różowych" będzie były guru Unii Wolności Bronisław Geremek. Już teraz jest on przykładem najbardziej absurdalnych antyrządowych wystąpień opozycyjnych. "Wsławił się" m.in. skrajnym atakiem na rząd Jarosława Kaczyńskiego w postkomunistycznym "Przeglądzie", w którym strzelał do rządu z grubej rury, nazywając go "władzą frustratów" (Geremek wreszcie znalazł sobie "odpowiednie" forum!).
Starym postkomunistom wyraźnie dorównują w destrukcyjności również próbujący się dziś nagłośnić różni animatorzy mniejszych ruchów lewicowych. Choćby taki twórca osławionego "Listu 250", atakujący wszelkie poczucie interesu narodowego czy dziarsko zapowiadający: "Zbudujemy drugą Kubę" przewodniczący Nowej Lewicy Piotr Ikonowicz. W wywiadzie dla lewicowej "Angory" z 13 maja 2007 r. Ikonowicz stwierdził: "W porównaniu z Kubą jesteśmy dzikim krajem".
Dodajmy do tego wszystkiego jakże nienawidzącego Kaczyńskich Lecha Wałęsę, na szczęście będącego już dziś na zupełnym marginesie. Jakże słusznie pisała o nim Krystyna Grzybowska we "Wprost" z 29 października 2006 r.: "Ten człowiek-symbol robi wszystko, aby zniszczyć swój autorytet i ośmieszyć siebie, a więc i Polskę, w kraju i za granicą (?). Nasz były prezydent wdaje się w karczemne awantury. Pełen nienawiści życzy Kaczyńskim zawału serca". Dość przypomnieć jego osławiony atak na Radio Maryja w Radiu Gdańsk 17 marca 2005 r.: "Niech ojczulków wyrzucą na zbity pysk". Wśród najbarwniejszych z programowych bzdur zapowiadanych przez Wałęsę znalazł się m.in. jego program na przyszłość, gdy Naród zapragnie go znów na prezydenta: "Już teraz jestem przygotowany. Mam swój scenariusz i do przodu. Wtedy jednak połowę ludzi będę musiał zamknąć, połowę zrobić strażnikami, by ich pilnowali" ("Życie Warszawy" z 19-20 marca 2005 r.).
"Donosy na Polskę" za granicą
Najbardziej kompromitującym przejawem działań aktualnej opozycji jest wyżywanie się jej czołowych przedstawicieli w kierowanych za zagranicę "donosach na Polskę". Dowodzą one najlepiej, jak bardzo przedstawiciele tej opozycji nie mają ani krzty poczucia godności narodowej i zrozumienia narodowych interesów. A mogliby się wiele nauczyć choćby z wypowiedzi prawdziwego brytyjskiego męża stanu Winstona Churchilla. Mawiał on: "Kiedy jestem za granicą natychmiast zaprzestają krytyk pod adresem brytyjskiego rządu. Kiedy wracam, z lubością nadrabiam stracony czas".
Czy takiej postawy, wyrażającej prawdziwą troskę o obraz swego kraju, można było oczekiwać od Bronisława Geremka? Już ponad 15 lat temu dał on wyraz temu, do jakiego stopnia stosunek do Polaków kojarzy się wyłącznie z triumfem popieranej przez niego opcji. By przypomnieć sławetną, potępiającą Polaków wypowiedź Geremka po przegranych dla T. Mazowieckiego wyborach prezydenckich z grudnia 1990 r.: "Polacy nie dojrzeli do demokracji!". Dziś, gdy rządzi w Polsce tak niewygodny rząd chrześcijańsko-patriotyczny, były szef Unii Wolności dosłownie dwoi się i troi, by jak najmocniej oczernić Polskę i jej rząd za granicą.
Świetna znawczyni problematyki niemieckiej Krystyna Grzybowska tak pisała 30 maja 2007 r. o kolejnych antypolskich wybrykach Geremka w ostatnim czasie. Według Grzybowskiej: "(?) Specjalistą, wręcz ekspertem od psucia wizerunku Polski jest profesor Geremek, autorytet moralny zachodnich gazet lewicowych, nieustający w opluskwianiu nie tylko rządu, ale i narodu". W gazecie "Die Welt" z 22 maja 2007 r. Geremek daje kolejny raz upust swojej złości, stwierdzając, że polski populizm jest porównywalny z populizmem w Ameryce Łacińskiej. Ale to nie wszystko. W wywiadzie dla warszawskiego korespondenta tej gazety Gerharda Gnaucka nasz profesor i eurodeputowany wyraził przekonanie, że gdyby dziś decydowano o przyjęciu Polski do Unii Europejskiej, to nie miałaby szans. Europa jest poirytowana nowymi państwami członkowskimi, przede wszystkim Polską i Rumunią (?). Właściwie cały ten wywiad jest naszpikowany nienawiścią, nienawiścią do Polski. Zastanawiam się więc, co Bronisław Geremek robi w Polsce, przecież jest tyle wspaniałych krajów, w których mógłby osiąść i spijać miody z antypolskich komentarzy "Corriere Della Serra" czy "El Pais" (?)".
W artykule na łamach "Die Welt" Geremek zaatakował rzekome zrujnowanie dobrego imienia Polski przez PiS, równocześnie z aprobatą wypowiadając się o sławnej rezolucji europarlamentu potępiającej rzekomo polską homofonię i antysemityzm (por. P. Cywiński, "Demokraci koncesjonowani", "Wprost" z 20 maja 2007 r.). W innej gazecie niemieckiej "Berliner Zeitung" Geremek piętnował polską politykę zagraniczną wobec Niemiec, oskarżając obecne władze polskie, iż spowodowały jakoby "powrót do epoki, o której myślałem, że na zawsze pozostały za nami czasy niemiecko-polskich sprzeczności, które wzmacniane były przez komunistyczny system i jego państwową propagandę". Jak wiadomo, to Geremek ponad 8 lat temu wymyślił jedną z największych fałszywek propagandowych - mit o rzekomym "cudzie polsko-niemieckiego pojednania". Nawet niemiecki korespondent w Warszawie Klaus Bachmann podważył to, pisząc, że w stosunkach polsko-niemieckich mamy faktycznie do czynienia z kiczem (czyli fałszem) pojednania, a nie cudem.
Jakże groteskowe jest to łkanie Geremka nad rzekomymi szkodami wyrządzonymi przez Kaczyńskich polsko-niemieckiemu pojednaniu, w sytuacji gdy to Niemcy od wielu lat faktycznie wykazywali złą wolę we wszystkich niemal dziedzinach. Odsyłam pod tym względem choćby do wydanej kilka lat temu świetnie udokumentowanej książki wicemarszałka Sejmu Janusza Dobrosza o stosunkach polsko-niemieckich pokazującej, jak cierpkie z winy Niemiec jest nasze sąsiedztwo z nimi.
Przypomnę tu tylko takie fakty, jak niemieckie współdziałanie z Rosją w planach budowy godzącego w podstawowe interesy Polski gazociągu na dnie Bałtyku, niemiecki sprzeciw wobec wcześniejszego zatrudniania Polaków w Niemczech, blokowaniu przyznania na terenie Niemiec praw dla polskiej mniejszości ("Rzeczpospolita" kilka lat temu pisała o "dwóch milionach nieobecnych", tj. pozbawionych praw narodowych Polaków w Niemczech). Jak wygląda wysławiana przez Geremka niemiecka wola wobec Polaków, można było przeczytać nawet w tekstach "Gazety Wyborczej" (!!!) opisujących prawdziwą gehennę polskich robotników zatrudnionych w różnych zakładach w Niemczech. W artykule B.T. Wielińskiego pt. "Tyrają w niemieckiej rzeźni ("Gazeta Wyborcza" z 30 kwietnia 2007 r.) mogliśmy przeczytać, że: "W ogromnej rzeźni firmy Tonnies w Niemczech za 3,5 euro za godzinę haruje kilkuset Polaków. Wyłącznie nocami, od 18 do 6 rano. Siedem dni w tygodniu w przejmującym chłodzie". W innym tekście "Wyborczej", pt. "Azbestowe piekło Rotterdam", czytamy m.in. o fatalnym braku zabezpieczenia polskich robotników pracujących w urągającym podstawowym wymogom bezpieczeństwa warunkach w niemieckim Wilhelmshaven na pokładach "s/s Rotterdam". Według autora "Wyborczej": "Holendrzy dostali bardzo dobre maski, a Polacy o wiele gorsze" ("Gazeta Wyborcza" z 18 maja 2007 r.).
Grubokreskowicz Mazowiecki lamentuje
Można by długo wyliczać przykłady zagranicznych donosów na Polskę ze strony różnych postaci polskiej opozycji - od Kwaśniewskiego i Mazowieckiego po Władysława Bartoszewskiego, Wałęsę i Pawła Śpiewaka.
Tadeusz Mazowiecki gorzko żalił się na obecną polską lustrację do włoskiego "Avvenire", lamentując: "Naród polski nie umie przebaczać i nie zna litości". Szczególnie ostro zaatakował przy tym "młodych badaczy i dziennikarzy", którzy rzucają się na archiwa, piętnował obecny ultrakonserwatywny rząd, który sprzyja tego typu lustracji. Postawę Mazowieckiego ostro skrytykował znany francuski myśliciel, publicysta i eseista Guy Sorman. W opublikowanym na łamach "Faktu" artykule, pt. "Dlaczego mówicie źle o waszym kraju?", G. Sorman pisał m.in.: "Kiedy czytam Mazowieckiego we włoskim dzienniku Avvenire", okazuje się, że Polska znajduje się pod okupacją dziennikarzy, badaczy i polityków żądnych zemsty na lewicy; dla realizacji swych podłych zamiarów nadużywają oni archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. Jeśli pójść za tokiem rozumowania Mazowieckiego, to okaże się, że Polskę ogarnęła fala politycznego terroru, który przypomina rewolucję francuską z 1793 roku" ("Fakt" z 6 lutego 2007 r.).
Wiemy dobrze, ile kosztowało Polskę "grubokreskowe" przebaczenie Mazowieckiego dla zbrodniarzy z UB i SB. To dzięki Mazowieckiemu, a później także Wałęsie, różni ubeccy i esbeccy kaci oraz dyspozycyjni sędziowie i prokuratorzy korzystają z bardzo wysokich emerytur od 5 do 9 tys. zł, podczas gdy ich niedobite ofiary wegetują za głodowe ok. 600 zł renty. Tadeusz Mazowiecki powinien wstydzić się z powodu swoich skarg na Naród Polski, który "nie umie przebaczać". Przypomnijmy, że Naród Polski na swe nieszczęście przebaczył Mazowieckiemu i zaakceptował jego wybór na premiera. A było co przebaczać. Tadeusz Mazowiecki w 1953 r. oczernił w artykule pt. "Wnioski" sądzonego wówczas w sfabrykowanym stalinowskim procesie kieleckiego biskupa Kaczmarka. W swoim tekście, rojącym się od epitetów, piętnował biskupa jako rzekomego "agenta imperialistów". Warto dodać, że ów artykuł powstał w dość szczególnym momencie, akurat w czasie, gdy komuniści aresztowali Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Nawet ten zbrodniczy postępek władz komunistycznych nie powstrzymał łże-katolickiego publicysty Mazowieckiego (wówczas robiącego karierę w PAX-ie) od zaatakowania upokarzanego i maltretowanego w więzieniu biskupa. Przypomnijmy, że światowej sławy logik i filozof dominikanin prof. Józef Maria Bocheński uznał, że Mazowiecki to człowiek, który miał kluskę zamiast kręgosłupa.
Wśród osób atakujących z upodobaniem nowy rząd, znaczące miejsce zajmuje historyk, parokrotny (nieudaczny) minister spraw zagranicznych, Władysław Bartoszewski. Popisał się kiedyś wyrażeniem nadziei, że przeżyje ten zły obecny rząd. Ostatnio Bartoszewski wystąpił w "Wyborczej" z niegodnym atakiem na niemiecką politykę obecnego polskiego rządu w tekście pt. "Niemcy przestali nas rozumieć". Pisał: "Nic dziwnego, że część niemieckiej opinii myśli: Czy ci Polacy powariowali?" ("Gazeta Wyborcza" z 28 czerwca 2007 r.).
Oczerniającego naszą politykę wobec Niemiec Bartoszewskiego, warto skonfrontować z o ileż uczciwszą od jego uwag opinią słynnego brytyjskiego publicysty i filozofa Rogera Scrutona. W udzielonym "Rzeczpospolitej" wywiadzie Scruton powiedział m.in.: "Najbardziej niepokojące jest to, że niemieckie działania podejmowane wraz z Rosją mają bardzo często antypolski charakter. To bardzo nierozważne. W ten sposób prowokuje się bowiem powrót starych obaw, wywołuje wspomnienia o pakcie Ribbentrop - Mołotow" ("Rzeczpospolita" z 28 czerwca 2007 r.). Tak ocenia mądry Anglik. Ciekawe, jak skomentowałby jego uwagi wybielacz Niemiec Bartoszewski? Wpisałbym mu do sztambucha również głośny tekst Alana Posnera z "Die Welt" z 19 czerwca 2007 r. pt. "To Polacy ratują Europę". Niemiecki autor ostro sprzeciwił się podgrzewanym w Niemczech przez "stronę rządową" nastrojom antypolskim". Niemiec dostrzega więc to, czego nie widzi na skutek zadziwiającej "ślepoty" były minister spraw zagranicznych "Najjaśniejszej Rzeczypospolitej". Nie dostrzega, bo nie chce widzieć, bo otrzymał od strony niemieckiej w ostatnich paru dziesięcioleciach zadziwiająco wiele awantaży - bardzo dobrze opłacane wykłady i nagrody, sponsorowanie jubileuszowego tomu ku jego czci, etc. W pogoni za kolejnymi zaszczytami nie wahał się nawet przyjąć z rąk niemieckich medalu wydanego ku czci śmiertelnego wroga Polski, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929, Gustawa Stresemanna. Jak Polak czujący się polskim patriotą, który pełnił m.in. funkcję polskiego ministra spraw zagranicznych, mógł przyjąć medal upamiętniający "zasługi" niemieckiego polakożercy?! Przypomnijmy tu, co pisał o Stresemannie minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer w tekście pt. "Polityk rozdwojony", opublikowanym w "Gazecie Wyborczej": "Celem Stresemanna była bowiem głównie rewizja granic na niekorzyść Polski, której istnienia w formie z 1918 r. nie akceptował (?), wszelkie starania Francji o "wschodnie Locarno" udało się Stresemannowi zniweczyć. Polska straciła przy tym najwięcej i to właśnie było celem Stresemannowskiej polityki" ("Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2000 r.). Fischer pisał o na wskroś rewizjonistycznym programie Stresemanna, który dążył do radykalnej zmiany granic wschodnich na niekorzyść Polski. Celem Stresemanna było m.in. odzyskanie Gdańska dla Niemiec, przejęcie przez Niemcy "polskiego korytarza" i przesunięcie na korzyść Niemiec granicy Polski na Górnym Śląsku. Tym ostatnim postulatem Stresemann przebijał nawet późniejsze żądania Hitlera z 1939 r. pod adresem Polski. Przypomnijmy, że to Stresemann jako minister rozpoczął w 1924 r. długoletnią wojnę celną z Polską. Wystarczy? Czy to wszystko nie przeszkadzało Bartoszewskiemu w przyjęciu medalu ku czci zajadłego niemieckiego polakożercy i rewizjonisty? Zajmując się tyle lat historią, Bartoszewski nie mógł nie wiedzieć o antypolskiej roli Stresemanna. Zdecydowała uparta pogoń za splendorami?
W opublikowanym w "Wyborczej" artykule Bartoszewskiego, znalazło się wprost niewiarygodne pomówienie pod adresem wybitnego historyka senatora prof. Ryszarda Bendera, jakoby negował on istnienie Auschwitz. Profesor Bender niejednokrotnie akcentował rozmiary zbrodni niemieckich i nigdy nie negował istnienia obozu w Auschwitz, tym bardziej że jego rodzona siostra była tam więziona.
Pomówienie wobec prof. Bendera jest tym bardziej obrzydliwe, że był on wieloletnim szefem Bartoszewskiego i jego dobroczyńcą. Profesor Bender bowiem przyjął go do kierowanej przez siebie pierwszej katedry historii nowożytnej wydziału humanistycznego KUL jako starszego wykładowcę, mimo że Bartoszewski nie miał magisterium i ukończył tylko konspiracyjną maturę. Bartoszewski był podwładnym Bendera przez 11 lat (na przełomie lat 70. i 80.), wykładał pod jego kierownictwem, choć nie mógł egzaminować studentów ze względu na brak ukończonych studiów.
Inni "donosiciele na Polskę"
Michał Miłosz pisał w tekście: "Międzynarodowi kapusie" na łamach chicagowskiego "Kuriera" z 16-18 lutego 2007 r. o niegodnych działaniach innego sprawcy donosów na Polskę na użytek zagraniczny - Marka Edelmana, iż: "Jednym z etatowych donosicieli jest dr Marek Edelman, który powiada, że "demokracja została stworzona dla sprawiedliwych, a nie dla nacjonalistów, faszystów, dla każdego powodowanego nienawiścią". W zeszłym roku M. Edelman wsławił się we francuskim lewicowym "Liberato" nieprzytomnym z nienawiści atakiem na polskie rządy, apelując, by kraje zachodnie wywarły "odpowiednią" presję na Polskę, bo bez takiej presji rząd polski nie upadnie. Tekst ten był ewidentną zdradą podstawowych interesów polskich, czymś niegodnym, wręcz hańbiącym.
Z hałaśliwym donosem na Polskę wystąpiła również osławiona Kazimiera Szczuka, która "pożaliła się w "New York Timesie", że jej tu nienawidzą, bo jest Żydówką" (cyt. za R. Ziemkiewicz: "Salon czeka na najgorsze", "Rzeczpospolita" z 8 maja 2006 r.).
Do donosów na Polskę dołączają się niektórzy polscy europosłowie w Brukseli. Doszło do tego, że część z nich poparła szkaradną rezolucję parlamentu europejskiego, potępiającego Polskę za rzekomą homofobię i antysemityzm. Nader ostro napiętnował tę antypolską postawę części polskich europosłów przewodniczący Episkopatu ks. abp Józef Michalik, pisząc w "Niedzieli" m.in.: "(?) Polska jest zagrożona oszczerczymi wystąpieniami niektórych europosłów, kalających dobre imię Ojczyzny, a więc rodzinny dom i ludzi ten dom zamieszkujących" (por. wywiad ks. Z. Suchego z abp. J. Michalikiem, pt.: "Przeciw fałszowaniu słowa", "Niedziela" z 24 czerwca 2007 r.).
Warto przypomnieć, że ze skargami na Polskę pośpieszyli do Brukseli również niektórzy nienawidzący obecnych rządów ekologowie, jak widać pozbawieni nawet cienia poczucia interesu narodowego. Trudno w tym kontekście nie zgodzić się z autorem "Wprost", Rafałem Pleśniakiem, który porównał zachowanie tych ekologów do straszącego Polaków Moskwą Wojciecha Jaruzelskiego. Pleśniak pisał m.in.: "Z patentu Jaruzelskiego próbuje korzystać część polskich elit. Z tą różnicą, że straszą nas nie Moskwą, lecz Brukselą, nie interwencją wojskową, ale sankcjami ekonomicznymi i izolacją na arenie międzynarodowej. Taką taktykę zastosowano choćby w wypadku konfliktu wokół budowy obwodnicy przecinającej dolinę Rospudy. W tej sprawie sympatia elit od początku jest po stronie ekologów i urzędników z Brukseli. Unia Europejska ma być tym dobrym wujkiem, który zmusi barbarzyńców z rządu Kaczyńskiego do poszanowania przyrody i wytyczenia nowej trasy. Nieważne, co sądzą o tym okoliczni mieszkańcy, dla których droga jest wybawieniem. Nieważne, że opóźni to inwestycję co najmniej o kilka lat. Nieważne wreszcie, że podobnych konfliktów mogą być w Polsce dziesiątki i jeśli za każdym razem będzie interweniować unia, możemy się pożegnać z aspiracjami, by dorównać do jej poziomu rozwoju. Ważne, że tak jest po europejsku" ("Wprost" z 13 maja 2007 r.).
Wśród dość szczególnych "donosów na Polskę" ostatnich miesięcy można "wyróżnić" niesławne wystąpienie Daniela Olbrychskiego w jednym z kanałów moskiewskiej telewizji. Olbrychski powiedział tam, iż "Instytut Pamięci Narodowej to polityczna Instytucja, która stosuje techniki polskiego KGB, czyli Służby Bezpieczeństwa". (Por. R. Kim: "Instytut Pamięci Narodowej jak KGB?", "Dziennik" z 11 maja 2007 r.). Oszczercze wystąpienie Olbrychskiego było tym bardziej obrzydliwe, w sytuacji gdy w Moskwie od wielu miesięcy toczy się propaganda antypolska.
Z "odpowiednim" atakiem na stosunki w Polsce, życzliwie przywitanym wśród przesyconych dziś polonofobią rosyjskich mediach, wystąpił również naczelny redaktor pisma żydowskiej mniejszości narodowej "Midrasz" Piotr Paziński. Według tekstu M. Miłosza "Międzynarodowi kapusie" (chicagowski polonijny "Kurier" z 13 lutego 2007 r.): "31 lipca redaktor "Midrasza"" Piotr Paziński w rosyjskiej "Gazecie" doniósł zaś o rosnącej skali antysemickich wypowiedzi wysokich rangą urzędników polskich, choć bezpośrednich dowodów nie podał".
Wśród autorów tekstów oczerniających Polskę, a kierowanych do zagranicznego odbiorcy, znalazł się również osławiony poseł PO, Paweł Śpiewak. W opublikowanym w niemieckim "Die Welt" ataku na rządy Kaczyńskich i m.in. Annę Fotygę, Śpiewak skarżył się, iż Kaczyńscy jakoby "niszczą Polskę i normy społeczne". W godnym dotychczasowych wystąpień Śpiewaka falsecie zapewniał on: "Moi najlepsi studenci nie chcą pracować dla tego państwa, ponieważ się za to państwo wstydzą".
Francuski myśliciel Guy Sorman zapytywał w kontekście tych niesławnych wynurzeń Śpiewaka dla "Die Welt": "Postawmy sobie również pytanie, czy moralne jest, by polski poseł oczerniał swój kraj w Niemczech i sugerował Europejczykom, że Polska stała się krajem faszystowskim" ("Fakt" z 6 lutego 2007 r.).
I jeszcze jeden przykład niegodnego ataku na Polskę. Związany od lat z Unią Wolności znany socjolog Wiktor Osiatyński wystąpił na łamach "The New York Timesa" z atakiem na polski rząd, głoszącym, że wprowadzana w Polsce lustracja ma jakoby służyć wyniszczeniu pod pretekstem rozliczeń z komunizmem całego pokolenia elity, tak aby zrobić dzięki temu miejsce dla prawicowych "oszołomów". Według oceny G. Sormana (op.cit.), ocena Osiatyńskiego przedstawiała "polski rząd jako nielegalną organizację, niemal faszystowską. Osiatyński sugeruje, że polska legislacja jest niezgodna z prawami człowieka". "W czym znajomość przeszłości miałaby naruszać prawa człowieka?" zapytywał ostro polemizujący z postawą W. Osiatyńskiego Guy Sorman.
Prof. Jerzy Robert Nowak
Monday, July 9, 2007
Apel z USA Washington DC o poparcie dla Polski i Rzadu.
Apel z USA Washington DC o poparcie dla Polski i Rzadu.
Rozlam w rzadie. Idziemy dalej. Maszerujemy dla dobra Polski i wszystkich Polakow w kraju i w diasporze.
Potrzeba nam wielkiej pracy nad pojednaniem.
Apeluje jako rodak z USA-Washington DC Lech Bajan do wszystkich Polakow w kraju i zagranica o poparcie dla naszego rzadu Presidenta, Premiera orac calego gabinetu ministrow oraz Radia Maryja tak waznej dla sprawy Polskiej.
Nie pozwolimy sie podzielic. Przyszlosc naszego kraju jest w jednosci i wspolpracy dla dobra kraju. Budujemy mocne fundamenty i ta budowa nie moze i nie bedzie zatrzymana.
Społeczeństwo polskie jest podzielone, a linie podziałów biegną przez różne środowiska, niekiedy przez nasze rodziny, obejmując wiele aspektów relacji międzyosobowych i społecznych. Podziały - zwłaszcza te najbardziej ostre i długotrwałe - mają niszczący wpływ na "tkankę" wspólnoty narodowej. Nic dziwnego, że wielu ludzi tęskni za jakąś formą jedności, a tym samym albo wzywa do pojednania, albo jest podatna na tego typu wyzwania, jakie płyną z różnych środowisk.
Utrzmy sie z naszej historii, kiedy to w Polsce przeprowadzona odnowa i reformy panstwa poprzez Konstytucje 3 Maja zostala zachamowana przez wrogie Polsce srodowiska a czesto samych Polakow kierujacych sie egoizmem i czysta prywata.
Potrzebny jest w Polsce jakiś przełom, który nie tylko przezwyciężyłby dziedzictwo systemu komunistycznego, lecz także pozwolił odrzucić fałszywy fundament jedności społecznej, jaki wypracowano w ramach Okrągłego Stołu, a który całkowicie niesłusznie próbuje się zakonserwować na następne lata.
Dzisiaj - przybrani w stroje "demokratyczne" - wzywają do niepamięci lub pamięci wybiórczej. Ich życiorysy nie zaczynają się nawet w 1989 r., bo jeszcze wtedy byli zwolennikami Związku Sowieckiego i jego interesów w naszym kraju. Chcą, by uznawać jedynie ich - wątpliwe - "zasługi" dla Polski.
Trzeba jednocześnie dodać, że pełne pychy, a w skrajnych przypadkach bezczelne zachowanie się ludzi, którzy służyli w aparacie przemocy lub mieli aktywny udział w totalitarnym systemie władzy, bywało i bywa wciąż jeszcze wzmacniane przez pewne ośrodki medialne i polityczne, dla których każde krytyczne odniesienie do tego typu ludzi i ich zachowań, każde żądanie rozliczenia się z przeszłością jest traktowane jako zamach na demokrację, jako przejaw braku tolerancji i rzekoma niezdolność do przebaczenia i pojednania. To w duchu takiego fałszowania wizji pojednania oskarża się Radio Maryja, ilekroć z anteny płyną wezwania do sprawiedliwego osądu przeszłości, a więc także ukarania winnych. Atakujący pragną nam wmówić, że każde dążenie do poznania pełnej prawdy o PRL-u i szukanie odpowiedzialnych za ten system zniewolenia sprzeciwia się miłości chrześcijańskiej.
I to wlasnie nasz rzad robi. Naprawia Polskie Panstwo.To dlatego sa tak zmasowane ataki wrogich nam srodowisk.
Nie dajmy sie podzielic i pokonac!
Tak bedziemy MASZEROWAC! I MASZERUJEMY!
Wierze ze z wyciezymy dla dobra kraju i przyszlych pokolej Polakow.
Wierzymy w takie zwycięstwo, to nie wolno ukrywać, jak trudna i długa może być droga do jego urzeczywistnienia. Wszyscy potrzebujemy cierpliwości i wytrwałości.
Ku chwale ojczyzny!
Piszcie, wysylajcie email, faxujcie wyray poparcia dla tak waznej sprawy dla Polski.
Poparcie dla Presidenta, Rzadu, Radia Maryja.
Ponizej adresy i kontakty:
Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Urodził się w 1949 r. w Warszawie. Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W 1971 roku przeprowadził się do Sopotu, by podjąć pracę naukową na Uniwersytecie Gdańskim. W 1980 roku obronił doktorat z prawa pracy, a w 1990 r. – habilitację.
W 1977 roku podjął współpracę z Biurem Interwencji Komitetu Obrony Robotników. Rok później związał się z Wolnymi Związkami Zawodowymi. W Sierpniu ‘80 został doradcą gdańskiego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Był delegatem na I Krajowy Zjazd „Solidarności”. Internowany w stanie wojennym. Po uwolnieniu powrócił do działalności związkowej. Był członkiem podziemnych władz „Solidarności”.
W grudniu 1988 r. został członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Brał udział w obradach okrągłego stołu w zespole do spraw pluralizmu związkowego. W 1990 r. został I wiceprzewodniczącym Związku. Współkierował „Solidarnością”. W wyborach czerwcowych 1989 r. wybrany na senatora, a dwa lata później na posła z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum. W 1991 roku został ministrem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. W roku 1992 wybrany prezesem Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Funkcję tę piastował do 1995 roku.
W czerwcu 2000 roku Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w gabinecie Jerzego Buzka. Szybko stał się najbardziej popularnym członkiem rządu.
W kwietniu 2001 r. stanął na czele Komitetu Krajowego „Prawo i Sprawiedliwość”. Na wiosnę 2001 roku wybrany prezesem PiS. Po wrześniowych wyborach wraca do Sejmu. Jesienią 2002 r. znaczną przewagą wygrywa wybory na prezydenta Warszawy. Rządy w stolicy rozpoczął pod hasłami zlikwidowania układów korupcyjnych - tzw. „układu warszawskiego” oraz przywrócenia ładu i porządku. W marcu 2005 roku oficjalnie ogłosił zamiar kandydowania w wyborach prezydenckich.
W dniu 23 października został wybrany Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Urząd objął w dniu 23 grudnia 2005 składając przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym.
Żona Lecha Kaczyńskiego - Maria - jest z zawodu ekonomistką. Córka Marta ma męża Marcina i obydwoje są aplikantami adwokackimi. Prezydent Lech Kaczyński ma dwie wnuczki: Ewę i Martynę.
Para Prezydencka ogromną sympatią darzy zwierzęta. Państwo Kaczyńscy posiadają 2 psy i 2 koty.
PRESIDENTIAL PALACE
00-071 Warszawa, Krakowskie Przedmiescie 48/50
Tel. (+48) (022) 695-29-00
CHANCELLERY OF THE PRESIDENT OF THE REPUBLIC OF POLAND
00-902 Warszawa, ul.Wiejska 10
Switchboard (Operator) (+4822) 695-29-00
Press Office
(+4822) 695-12-40, (+4822) 695-12-41 , Fax 695-12-53 i 54
Citizens´ Letters and Opinions Bureau
(+4822) 695-20-29, Fax (+4822) 695-22-38
mailto:listy@prezydent.pl
webmaster
mailto:fnowaczynski@prezydent.pl
CHAIRMAN OF THE COUNCIL OF MINISTERS
OF THE REPUBLIC OF POLAND - Jarosław Kaczyński
Was born on the 18th June 1949 in Warsaw. He graduated from Warsaw University Faculty of Law and Administration and holds a Ph. D. in Law. He worked in the Institute for Science and Higher Education Policy and in Warsaw University Białystok Faculty.
He was involved in dissident activities since the early 1970's and cooperated with organistions such as the Workers' Defence Committee (KOR - Komitet Obrony Robotników) and in the 1980's with the Helsinki Committee.
He was an advisor and a member of the underground authorities of the Independent, Self-governing Trade Union NSZZ "Solidarność".
From 1989 to the end of 1990 he was the editor- in- chief of Solidarity's weekly newspaper "Tygodnik Solidarność" . In 1989, in the first free elections to the Senate, he was elected as a Senator representing the Citizen's Parliamentary Party (Obywatelski Klub Parlamentarny). He represented NSZZ "Solidarność" in negotiations to form the government, headed by Tadeusz Mazowiecki.
Deputy to the Sejm for the years 1991 - 93, 1997 - 2001 and 2001 - 2005.
He was Minister of State; Head of the Chancellery of the President of the Republic of Poland (under Lech Wałęsa) in the years 1990 - 1992.
Founder and chairman of the "Centrum Agreement" (Porozumienie Centrum) party from 1990 to 1998.
In 2001, together with his brother, Lech, Jarosław Kaczyński founded the Law and Justice Party (PiS - Prawo i Sprawiedliwość). After parliamentary elections in the same year, PiS enters parliament and Jarosław Kaczyński becomes the Head of the Law and Justice parliamentary group.
In 2003 he was elected Chairman of Law and Justice, succeeding his brother, Lech, who had been elected Mayor of the City of Warsaw.
On the 25th September 2005 he was re-elected to the Polish parliament.
On the 10th July 2006 the President of Poland, Lech Kaczyński designates Jarosław as the new Prime Minister.
The Chancellery of the Prime Minister,
Government Information Centre,
00-583 Warszawa, Al. Ujazdowskie 1/3
Poland
phone (0-22) 841-38-32 (0-22) 694-69-83
fax (0-22) 628-48-21
cirinfo@kprm.gov.pl
ROMAN GIERTYCH
Deputy Prime Minister, Minister of National Education
Born on 27 February 1971 in Śrem. Son of Maciej and Antonina. Graduated from Primary School and General Secondary School in Kórnik. Undertook university studies in 1989 at the Faculty of History at the Adam Mickiewicz University in Poznań, completing the programme in 1994. In 1990, he took up studies at the Faculty of Law, AMU, which he completed in 1995. In 1996, Mr Giertych started his legal training to become an attorney in Warsaw, which he completed in 2000.
In 2001, he became a deputy chairman of the Parliamentary Grouping of the League of Polish Families party (Liga Polskich Rodzin, LPR), in 2002 - the chairman of the LPR Congress, while in 2004 - LPR's President. In 2001, Roman Giertych was elected a member of the Polish Sejm from the LPR's list. He was the chairman of the Committee for Communications with Poles Living Abroad, between 2001-2004 a member of the European Committee, while in 2004 a member of the Committee for the European Union. Between 2001-2003, he was a member of the assembly of delegates of the Security Organisation of the European Community. In 2004, he was elected a deputy chairman of the PKN ORLEN Investigation Committee. In the 2005 election, he was re-elected as an MP from Warsaw I constituency. He is holding a function of the chairman of the Secret Services Committee.
Author of the following books: "Kontrrewolucja młodych" (Youth Counter-Revolution), "Pod walcem historii" (Under the Steamroller of History) and "Możemy wygrać Polskę" (We Can Win Poland). Before being elected to the Sejm, he ran his own law firm in Warsaw.
Married, has two children.
ZYTA GILOWSKA
Deputy Prime Minister, Minister of Finance
Professor Zyta Gilowska was born in Nowe Miasto Lubawskie on 7th July 1949. She completed studies in econometrics at Warsaw University's Institute of Economic Sciences. In 1981 she earned the title of doctor of economics at Lublin's Maria Curie-Skłodowska University. There in 1994 she completed her postdoctoral habilitation, and in 1999 was granted the title of professor of economics. From 1972 to 1985 she worked at Lublin's Maria Curie-Skłodowska University as an assistant and subseąuently as an adjunct. From 1985 on she was an adjunct (1985-1994) and associate professor (1995-1999). From 2001, she has been a fuli professor at the Catholic University of Lublin. She is the author of 220 scholarly publications (including 20 books) on the subject of public finance. She has co-authored the drafts of: Chapter 7 of the Constitution (Institute of Public Affairs - 1997) as well as the law on provincial self-government (Institute for Market Economy Research - 1998). Up till 1994 she was not affiliated with any political party. From 1994 to 1996 she was a member of the National Council of the Freedom Union. From 1992 to 1998 she was Poland's delegate to the Council of Congress of Local and Regional Authorities of Europę (in Strasbourg). From 1992 to 1995 she served as deputy chairwoman of the Polish Presidenfs Council for Territorial Self-government and in 1993-1995 was a member of the Joint Government and Territorial Self-government Commission. She was a member of the top leadership of the Civic Platform, which she quit on 21st May 2005.
PRZEMYSŁAW GOSIEWSKI
Deputy Prime Minister
Born on 12 May 1964 in Słupsk. Graduated from the Faculty of Law and Administration in Gdańsk. In 2005, he graduated from the Polish National Defence University, specializing in the field of national security.
In the 1980s, he was an active member in many anticommunist organizations. He was leader of the Independent Students Association (Niezależny Związek Studentów) in Gdańsk. Later, in the years 1989-1991, he headed the Regional Office of the National Commission of Independent and Self-Governing Trade Union NSZZ Solidarność. Member of the National Committee on Fighting Crime (Krajowy Komitet Walki z Przestępczością), he advised to Minister of Justice Lech Kaczyński.
In the years 2001-2005, he was deputy to the Sejm (fourth term), representing the Świętokrzyski region, and member of the Justice and Human Rights Committee, the National Defense Committee as well as the Parliamentary Group for Combatants and Tradition of Independence (Sejmowy Zespół ds. Kombatantów i Tradycji Niepodległościowej). On behalf of the parliamentary club of Law and Justice (Prawo i Sprawiedliwość), he took part in works of the parliamentary investigation commission established to investigate proper privatization of the Polish Insurance Company (PZU S.A). He was author of vital draft acts: on the access to legal professions, on consumer credit, on consumer insolvency and anticorruption regulations for local self-government laws as well as on the obligation of deputies, ministers, presidents of management boards in state banks and companies to disclose their financial situation. He also drafted the act on loss of a deputy's mandate and prohibition to stand for parliamentary election imposed on persons convicted of voluntary crime.
Currently, he is deputy to the Sejm (fifth term) for the Świętokrzyski region. Since 3 November 2005, he has been head of the Law and Justice parliamentary group. He is also deputy chairman of the National Defense Committee in the Sejm. He represents the Law and Justice parliamentary club at the Parliamentary Assembly of the Republic of Poland and Ukraine.
He organized the system of free of charge legal aid in the Świętokrzyskie voivodeship, provided for in the Deputy Office and its branches in Busko Zdrój, Ćmielów, Jędrzejów, Końskie, Ostrowiec Świętokrzyski, Rytwiany, Sandomierz, Skarżysko Kamienna, Starachowice, Stąporków and Włoszczowe. In the years 2002-2005, over 10,000 inhabitants of the Świętokrzyski region sought legal advice by Przemysław Gosiewski and lawyers co-operating with him.
Married, wife Beata, father of 3 children: Eryka (13 years old), Kinga (6 years old), and Miłosz (4 years old).
ANDRZEJ LEPPER
Deputy Prime Minister, Minister of Agriculture and Rural Development
Born on 13 June 1954 in Stowięcin. Graduated from the Secondary Technical School of Agriculture in Sypniewo. Since 1991, the president of the Agricultural Trade Union Samoobrona (Self-defence). Founder and president of the Samoobrona RP party. In 2001, he was elected a councillor of the Regional Assembly of the West-Pomeranian Province. Member of the Sejm of the fourth and fifth term. Deputy Speaker of the Polish Sejm.
Member of the Committee on Legal Affairs and Human Rights of the Parliamentary Assembly of the Council of Europe. For his achievements in promoting good relations between the Polish and Ukrainian nations, he was awarded an honorary doctoral degree by the International Personnel Academy in Kiev. Member of the Polish Council of Agricultural Chambers.
Married, has three children.
Piszcie, wysylajcie email, faxujcie wyray krytyki!!! do srodowisk wrogich Polsce i Polakom.
Poparcie dla Presidenta, Rzadu, Radia Maryja.
Ponizej adresy i kontakty:
wroga Polsce i Polakom.
TVN24
ITI Group, Luxembourg | contact: ITI Services Ltd. Beustweg 12, CH-8032 Zürich | Phone: +41 44 258 8840, Fax: +41 44 258 8899 email: info@itiholdings.com
New Media activities
Onet.pl - Poland's leading internet portal counting over two billion page views per month. Onet.pl is the strongest and best recognized brand among Polish Internet providers... more
DreamLab - a research and new technology development unit of the ITI Group focusing on the integration of television, internet and telecommunication content and applications... more
Tenbit.pl - the leading, interactive entertainment website for the young generation... more
Pascal - Poland's leading publisher of travel guides and a major supplier of maps and road atlases. Pascal's publications include over 300 titles within various travel guide series and over 200 cartography products... more
Media+ - involved in the sale of air time and advertising space for the ITI Group companies through television, internet, cinema, publishing and mobile telephony platforms... more
Key Information
1. Corporate Address:
International Trading and Investments Holdings S.A. Luxembourg (ITI Group, Grupa ITI, ITI Holdings S.A.) 5, rue Guillaume Kroll, L-1025 Luxembourg. Registered in Luxembourg No. B 29.742
2. Share Capital
EUR 205,649,501, fully paid in, represented by 164,519,601 shares with nominal value of EUR 1.25 each, divided into 17,403,476 Class A and 147,116,125 Class B shares. Both classes of shares carry equal economic and voting interest.
3. Shareholder Meetings
The Annual General Meeting of Shareholders is held at 15.00h on the last Friday of May in Luxembourg. If such day is a legal holiday in the Grand-Duchy of Luxembourg the Annual General Meeting shall be held on the next following business day. To be admitted to the Shareholders Meeting, Shareholders are requested to deliver to the registered office or the Registrar five days in advance a respective Certificate of Deposit by their bank, stating that their shares are blocked until the close of the meeting. Shareholders may attend the meeting in person or be represented by a proxy-holder.
4. Auditors
PricewaterhouseCoopers S.a.r.l.
400, Route d'Esch
B.P. 1443
L-1014 Luxembourg
PricewaterhouseCoopers Sp. z o.o.
Al. Armii Ludowej 14
PL-00-638 Warsaw
Poland
5. Listings
Luxembourg Stock Exchange
P.O. BOX 165
L-2011 Luxembourg
Ticker Symbol:
Reuters: ITIH.LU
6. Registrar and Transfer Agent
Alter Domus S.a.r.l.
5, rue Guillaume Kroll
L-1025 Luxembourg
7. Investor Relations
ITI Services Ltd.
Beustweg 12
CH-8032 Zurich
Contact: Romano Fanconi
Tel: +41 1 258 8840
Fax: +41 1 258 8844
http://www.itiholdings.com
e-mail: romano.fanconi@itiholdings.com
8. Press
ITI Corporation Sp. z o.o.
ul. Wiertnicza 166
PL-02-952 Warszawa
Osoba kontaktowa: Anna Czerniejewska
Tel: +48 22 453 3190
Fax: +48 22 453 3448
www.iti.pl
e-mail: anna.czerniejewska@iti.pl
-------------------------------------
Skontaktuj się z nami
Pomoc - infolinia portalu Gazeta.pl
tel. +48 22 555 50 50
faks +48 22 555 48 70
pomoc@agora.pl
Centrum prasowe portalu Gazeta.pl
00-732 Warszawa
ul. Czerska 8/10
press.gazeta.pl
Dyrekcja portalu Gazeta.pl
00-732 Warszawa
ul. Czerska 8/10
tel. +48 22 555 49 90
faks +48 22 555 47 80
dyrekcja_portalu@agora.pl
Redakcja portalu Gazeta.pl
00-732 Warszawa
ul. Czerska 8/10
tel. +48 22 555 50 50
faks +48 22 555 47 80
redakcja_portalu@agora.pl
Uwagi techniczne dotyczące portalu Gazeta.pl
tel. +48 22 555 50 50
faks +48 22 555 48 70
techno@agora.pl
Patronaty portalu Gazeta.pl
00-732 Warszawa
ul. Czerska 8/10
tel. +48 22 555 41 54
faks +48 22 555 48 70
patronaty@agora.pl
Andrzej Szlezak
President
Partner in the Soltysinski, Kawecki & Szlezak (SK&S) law firm. Dr. Szlezak is a professor at the Lazarski's University of Commerce and Law in Warsaw.
Slawomir S. Sikora
Member
President of the Management Board of Bank Handlowy w Warszawie S.A., Chief Executive Officer and Citigroup Country Officer for Poland. He is responsible for Citigroup operations in Poland including Bank Handlowy w Warszawie S.A. and its subsidiaries, as well as other Citigroup activities in Poland.
Tomasz Sielicki
Member
President of the Management Board of ComputerLand S.A. Vice President of Polish Business Roundtable and President of the Polish Union of Information Technology Private Employers.
area 11,048 sq. m
Building footprint 7 758 sq. m
Net square meterage 39 232,53 sq. m
Gross square meterage 43 400,60 sq. m
Volume 194 836,00 cu. m
Construction project data -
Building name Agora SA Headquarters, Warsaw, ul. Czerska 8/10
Designers JEMS Architekci Sp. z o.o. Olgierd Jagiello, Maciej Milobedzki, Marcin Sadowski, Jerzy Szczepanik-Dzikowski
Project manager Andrzej Sidorowicz
Project Management, consultation to the design team on the application of certain materials and technologies, and construction supervision Arup Polska Sp. z o.o.
General contractor Porr Polska S.A.
Competition design 1998
Construction period August 2000 - September 2002
Costs of construction and installation labor USD 40,296,000
Cost per meter of the gross internal area USD 928
Investor Relations
Agora SA
Czerska 8/10
00-732 Warszawa
Tel. (+48-22) 555 43 99
Tel. (+48-22) 555 43 73
Fax (+48-22) 555 47 11
e-mail: investor@agora.pl
---------------------------------
EU czyli czas Krzyzakow w Polsce.
Autor: kalasznikow
Data 2007-06-22 14:53
Europa tzw. zachodnia zawsze byla wroga panstwu
polskiemu, co mozemy zauwazyc w historii Polski tej
ostatniej jak rowniez prastarej.
Nie byl wiec to przypadek ze nasi dzielni okraglostolowcy
tak chcieli przystapic do tej tzw. Uni, na prawach kategorii
nr 2!!!
Polska od samego startu jest traktowana jko rynek zbytu
ich towarow, jak rowniez otrzymuje mniej (znaczie mniej)
niz 25% dotacji jak bogate kraje Unii!!!
Mowi to chyba samo za siebie.
Obecnie doszli do wniosku ze liczba polskich glosow w parlamencie
EU jest zbyt wysoka i nalezy ja zmniejszyc o polowe(co najmniej).
Jest takze zadziwiajace ze wszystkie panstwa zachodu tego
chca i wolaja jednym glosem.
Chyba nie trzeba dodawac ze te panstwa albo tak wlasciwie
ich media sa sterowane przez jakies "diwne i tajemnicze sily
tak wrogie Polsce", bo sami ludzie tym sie nie interesuja
i nawet tego nie rozumieja.
Ostatnio Kaczynski uzyl mocnych argumentow co rozpentalo
burze na zachodzie, otoz powiedzial ze gdyby nie ta ostatnia
wojna i Niemcy, dzisiejsza liczba ludnosci polskiej
siegala by 66 mln. Polakow!!!
Tego tam oczywiscie nikt nie wie, bo ich media
nieustannie mowia tylko o tzw. holokauscie, natomiast Polacy
sa bardziej postrzegani jako "byli przyjaciele Niemcow",
dlatego takie stwierdzenie napawa ich rzady zgroza i obawa
aby czasem ich narody sie o tym nie dowiedzialy.
Takich to mamy "sojusznikow" i naszych partnerow
na zachodzie czyli w UNI.
------------------------------
http://www.wprost.pl/kontakt/
Bruce Rabb
Member
Senior Vice President and General Counsel of North American Bioenergy Resources, LLC ("NABR"). Bruce Rabb serves on the Boards of several charitable and public interest organizations, including Human Rights Watch, FilmAid International, the National Center for Law and Economic Justice, and the Sabre Foundation.
Sanford Schwartz
Member
President of Cox Auto Trader. Before that Executive Vice President of Cox Newspapers, Inc. and Vice President & General Manager of the Atlanta Journal-Constitution.
------------------------
Subscribe to:
Posts (Atom)