Tuesday, December 11, 2007

Nowe pomysły Tuska


Nowe pomysły Tuska
Nasz Dziennik, 2007-12-11
Premier Donald Tusk uważa, że znalazł rozwiązanie, jak zażegnać polsko-niemieckie konflikty - zarówno te o podłożu historycznym, jak i te zupełnie aktualne. Zaproponował alternatywny projekt wobec budzącego powszechne oburzenie Centrum przeciwko Wypędzeniom Eriki Steinbach. Liczy też na zmianę trasy niemiecko-rosyjskiego gazociągu.

W wywiadzie opublikowanym we wczorajszym numerze niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" szef polskiego rządu zaproponował, aby zamiast placówki upamiętniającej przymusowe wysiedlenia w Europie ustanowić muzeum II wojny światowej. W takim projekcie mogłyby uczestniczyć wszystkie zainteresowane państwa (w tym Izrael i Rosja), losy wypędzonych zaś można by przedstawić w szerszym kontekście historycznym - wyjaśnia Tusk.

Placówka w Gdańsku?
Zdaniem premiera, placówka mogłaby powstać w Gdańsku, gdzie od ataku pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte rozpoczęła się II wojna światowa.
Tymczasem w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik prasowy Związku Wypędzonych (BdV) Walter Stratmann zdecydowanie odrzucił możliwość zaakceptowania przez niemieckich wypędzonych propozycji tworzenia muzeum w Gdańsku w zastępstwie ich centrum w Berlinie. - My nie mamy nic przeciwko budowie muzeum II wojny światowej w Gdańsku, ale to nie może mieć nic wspólnego z naszą koncepcją stworzenia w niemieckiej stolicy centrum dokumentacyjnego dotyczącego wypędzonych - powiedział nam Stratmann. - Obok Centrum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie może powstawać także muzeum, wtedy nawet poprzemy taką decyzję. Jeżeli jednak miałoby to zastąpić nasze centrum, wtedy muszę powiedzieć, że nie będziemy zachwyceni i nie poprzemy tego projektu - dodał.
- Bardziej jednak odpowiednim miejscem wydają się okolice zespołu obozowego Auschwitz-Birkenau - uważa prezes UPR Wojciech Popiela. - Dla europejskich narodów lokalizacja ta stanowi już obecnie bodaj najważniejsze miejsce pamięci i męczeństwa tamtej wojny - twierdzi Popiela. - Fakt, że obozy Auschwitz-Birkenau mają już swoje stałe ekspozycje, sprawia, że dla realizacji muzeum, o którym wspominał premier Donald Tusk, wystarczy dobudowanie kolejnych miejsc ekspozycji, co wpłynie na koszty jego realizacji i będzie bardzo dogodne dla wszystkich wycieczek krajowych i zagranicznych chcących zapoznać się z "widocznym znakiem" działalności narodowo-socjalistycznych Niemiec w czasie II wojny światowej - dodaje prezes UPR.
Nie wydaje się jednak, by polskie propozycje zostały w ogóle wzięte pod uwagę. Niemcy zdecydowanie obstają przy tym, by mieć na terenie własnego kraju miejsce upamiętniające "wypędzenia".
Propozycję Donalda Tuska, aby zamiast centrum w Berlinie stworzyć muzeum II wojny światowej w Gdańsku, odrzucił także zastępca rzecznika niemieckiego rządu Thomas Steg. Poinformował wczoraj, że rząd niemiecki obstaje przy planach stworzenia w Berlinie miejsca upamiętniającego wysiedlenia po II wojnie światowej, gdyż jest to zapisane w rządowej umowie koalicyjnej. Już niedługo gabinet Angeli Merkel przedstawi projekt odpowiedniej ustawy na ten temat.

Wszystkiemu winna Steinbach
Politycy SPD od początku przeciwstawiają się planom BdV mającym na celu zbudowanie w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom, którego zadaniem miałoby być upamiętnianie przede wszystkim niemieckich "wypędzonych". Efektem tych protestów jest projekt zapisany w umowie koalicyjnej, który dość enigmatycznie mówi o powstaniu tak zwanego widocznego znaku.
Pełnomocnik niemieckiego rządu do spraw stosunków polsko-niemieckich Gesine Schwan (SPD) w wywiadzie dla poniedziałkowego "Berliner Zeitung" ponownie ostro skrytykowała przewodniczącą Związku Wypędzonych Erikę Steinbach, zarzucając jej ustawiczne i celowe pomniejszanie negatywnej roli narodowego socjalizmu jako przyczynę wypędzeń.
- Według niej [Steinbach] - stwierdziła Schwan - narodowy socjalizm dał jedynie okazję do wypędzeń, zaś zamiar ich dalszego przeprowadzenia narodził się z innych powodów. To stanowisko jest dla Polski oraz dla mnie całkowicie nie do zaakceptowania.
Zdaniem pełnomocnika rządu do spraw stosunków polsko-niemieckich, o kształcie "Sichtbaren Zeichens" i jego dalszych losach w związku z projektem Eriki Steinbach zadecyduje kanclerz Angela Merkel (CDU).
- Stanowisko SPD jest w tej sprawie jasne - przypomniała Schwan. - My chcemy kooperować z Polską w tej materii. Warto przypomnieć, że SPD od początku, podobnie jak strona polska, sprzeciwia się udziałowi Eriki Steinbach w tym koalicyjnym projekcie. Natomiast Angela Merkel w dalszym ciągu nie zajęła na ten temat żadnego stanowiska - dodała.

Bardziej niemiecki od Niemców?
Pomysły premiera Tuska są zatem wybijaniem się przed szereg, i to niekoniecznie w polskim interesie. Tym bardziej że gesty przyjaźni wobec Niemiec mnożą się coraz bardziej, a pozytywnych efektów tej polityki brakuje. Warto przy tym wspomnieć o innym ukłonie w stronę Berlina, jakim są deklaracje szefa polskiego rządu na temat ratyfikacji nowej konstytucji unijnej. "Polska będzie prawdopodobnie pierwszym krajem, który dokona tej ratyfikacji. Pod tym względem mamy doskonałą zgodność poglądów między rządem a opozycją" - czytamy w wywiadzie, którego premier udzielił francuskiemu "Le Monde".
W tym tonie brzmią również wypowiedzi o niemiecko-rosyjskim gazociągu mającym przebiegać po dnie Bałtyku. Tusk określa go jako potencjalne zagrożenie dla środowiska naturalnego człowieka, przemilczając przy tym zagrożenie, jakie stanowi on dla polskiej energetyki. Twierdzi, że jego przebieg naziemny, przez terytorium Polski, byłby na pewno mniej kosztowny i chciałby, aby stanowisko Polski w tej sprawie zostało uwzględnione. Taka polityka pełna przyjaznych gestów i delikatnych próśb z pewnością podoba się naszym zachodnim sąsiadom. Tylko należy sobie zadać pytanie - w jakiej pozycji wobec nich na dłuższą metę nas ona stawia?


Waldemar Maszewski
Łukasz Sianożęcki

Blog Archive