Thursday, January 17, 2008

O tym, co było, z nadzieją na to, co będzie


O tym, co było, z nadzieją na to, co będzie
Tygodnik Katolicki Niedziela, 2008-01-17
Z pewnością 2007 rok. był dobry dla Polski, mam na myśli wzrost gospodarczy najwyższy w ciągu ostatnich 19 lat, spadek bezrobocia, początek zwalczania korupcji oraz innych patologii, ujawnienie czarnych stron działalności Wojskowych Służb Informacyjnych... Zaraz jednak należy dodać, że nie był to dobry rok w polityce, ponieważ doszło do wielu dramatycznych wydarzeń: rozpadła się koalicja PiS-LPR-Samoobrona, to zaś doprowadziło do wcześniejszych wyborów, zwycięstwa Platformy Obywatelskiej i w konsekwencji do zmiany rządów. Na usprawiedliwienie przegranej PiS można przypomnieć szaleńczy atak mediów, które w zdecydowanej większości wspierały PO. Ponadto Platforma zmobilizowała dotychczas nieaktywny lub nowy młody elektorat, obiecując wszystko, co niemożliwe do spełnienia. PO pokazało, jak ważna jest nadzieja - że bez niej trudno jest żyć.

Mówi się, że PiS przegrał trochę na własne życzenie, ponieważ zaciskając zęby, można było koalicję utrzymać. Inni twierdzą, że przegrana PiS to kara Boża za brak zdecydowanego poparcia dla zmiany konstytucji w sprawie ochrony życia. Jeszcze inni dodają, że to również kara za przyczynienie się do rezygnacji abp. Stanisława Wielgusa z objęcia rządów w archidiecezji warszawskiej. Przyczyn przegranej z pewnością jest wiele, niemniej jednak na pocieszenie pozostaje fakt, że rozpoczętej odnowy życia społeczno-gospodarczego nie da się już zatrzymać.
Należy też wtrącić uwagę, że mimo przegranej w wyborach, PiS uzyskał 5,2 mln głosów, czyli o ponad 2 mln więcej niż w 2005 r. Przełożyło się to na prawie dwustu parlamentarzystów, łącząc senatorów i posłów (byłoby ich więcej, gdyby nie odejście najpierw grupy posłów skupionych wokół Marka Jurka, po odrzuceniu przez Sejm w kwietniu poprawek do konstytucji zwiększających prawną ochronę życia od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Odeszło też, już obecnie, kilku posłów związanych z dawnym Przymierzem Prawicy). Generalny wniosek: przegrana PiS stanowi zarazem wielkie zobowiązanie wobec ogromnego elektoratu, który liczy na mądrość zachowania się partii Jarosława Kaczyńskiego w opozycji. Przede wszystkim powinno się zgłaszać własne ustawy i rozwiązania oraz popierać dobre propozycje PO. Liczyć się powinien interes narodowy, a nie sprawy partyjne. A tak po cichu uważam, że Polacy dość szybko zrozumieją, iż jedynie słuszną drogą dla Polski będzie powrót do idei IV Rzeczpospolitej. Przekonują mnie o tym pierwsze działania rządu PO: kolesiostwo, dystansowanie się od problemów, zrzucanie winy na PiS, czarowanie w mediach. Uważam, że PO kompletnie nie jest zainteresowane sprawami narodowymi, myśleniem o przyszłych pokoleniach, o ułożeniu stosunków z Niemcami i Rosją na zasadzie wzajemności.
Unikanie problemów widać najlepiej na przykładzie trudności w służbie zdrowia. Zrzucanie winy na min. Zbigniewa Religę jest naiwnością, ponieważ to dzięki niemu w poprzedniej kadencji podjęto decyzję o najwyższych - jak dotąd - podwyżkach dla lekarzy i pielęgniarek, co więcej, wskazano na źródła wzrostu płac w kolejnych latach, a konkretnie - przygotowano ustawę o przekazywaniu 6 proc. PKB na ochronę zdrowia. Niestety, minister Ewa Kopacz tylko mówi o zmianach systemowych, a w domyśle chodzi jej o prywatyzację szpitali, a w konsekwencji o współpłacenie przez pacjentów za usługi medyczne. Należy jednak pamiętać, że w naszym kraju najwięcej usług medycznych pobierają młodzi ludzie z dziećmi i ludzie w podeszłym wieku - na ogół biedni, stąd przekonanie, że można od nich wyciągnąć dodatkowe pieniądze na leczenie, jest błędne. Zobaczymy, jak posłowie PO zachowają się podczas głosowania nad projektem PiS dotyczącym podniesienia składki zdrowotnej od 2009 r. o 1 proc. rocznie - do 13 proc. Pozyskane stąd pieniądze dałyby realną szansę na spełnienie oczekiwań lekarzy. Przy okazji chciałbym przypomnieć, że PiS ma swoje sukcesy w ochronie zdrowia: chodzi nie tylko o podwyżki dla lekarzy, ale o finansowanie ratownictwa medycznego z budżetu państwa, finansowanie leczenia ofiar wypadków z OC, podniesienie składki zdrowotnej od bezrobotnych i rolników, płaconej przez budżet państwa.
Wkrótce rząd PO stanie przed kolejnymi problemami, wobec których nie da się chować głowy w piasek. Jednym z nich stała się zapowiedź finansowania z budżetu państwa sztucznego zapłodnienia "in vitro" - co zostało mocno napiętnowane przez Kościół. Drugim problemem, znacznie szerszym i ważniejszym dla państwa, będzie ratyfikacja tzw. traktatu lizbońskiego. Wkrótce przekonamy się na własnej skórze, jak nieostre są unijne przepisy, a ich interpretacja będzie zależała od siły największych państw w UE (w polskiej konstytucji jest zapis zezwalający na przekazanie bez ograniczeń kompetencji władz krajowych organom organizacji międzynarodowej, w konsekwencji może dojść do tego, że to Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu będzie decydował o treści naszego prawa). Jak sobie z tym zagrożeniem poradzi rząd Donalda Tuska? Sądzę, że w tych sprawach rząd i opozycja powinny być najbardziej czujne, powinniśmy mieć kadrę doświadczonych prawników, którzy będą umieli posługiwać się zasadami i przepisami UE do obrony naszych interesów.
Jednym słowem, obecny rząd powinien skończyć jak najszybciej z rzekomym rozliczaniem błędów poprzedników, tworzeniem komisji śledczych, a zająć się rozwiązywaniem bieżących spraw. Sprzyjać temu może kilka ważnych rocznic, jakie przypadają w tym roku: 90 lat temu Polska odzyskała niepodległość po blisko 130 latach niewoli. 30 lat temu natomiast kard. Karol Wojtyła został wybrany na następcę św. Piotra, przybierając imię Jana Pawła II. Te dwa historyczne wydarzenia sprawiły, że żyjemy w zupełnie innych czasach, a w nowy rok - 2008 weszliśmy z nadzieją, że Polska będzie się rozwijać mimo tak wielu zmarnowanych szans.


Czesław Ryszka

Blog Archive