Thursday, November 1, 2007

Historia w TVP INFO

Historia w TVP INFO
Nasz Dziennik, 2007-10-31
W nocy z 26 na 27 października nowy kanał telewizji publicznej TVP INFO wyemitował dwa "filmy dokumentalne" (tak napisano w zapowiedzi programowej): "Chwila wspomnień - lata 1944-1945" oraz "Chwila wspomnień - lata 1945-1946". Te "chwile wspomnień" to nic innego jak sowieckie, polskojęzyczne propagandówki filmowe, pokazujące, jakim szczęściem dla Polaków była od 1944 r. nowa okupacja sowiecka.

W roli bohaterów występują tam, odpowiednio wystylizowani, kolaboranci sowieccy: Bolesław Bierut, Władysław Gomułka ("odgruzowują" osobiście Warszawę), Józef Cyrankiewicz, Beniamin Goldberg vel Jerzy Borejsza (redaktor "organu" PKWN "Rzeczpospolita"), Bolesław Drobner ("patriota" z KRN), Czesław Wycech ("ludowiec" według modelu sowieckiego), Marian Spychalski i inni. Razem 70 minut sowieckiej roboty propagandowej, w której jest wszystko z "menu" dla Polaków: szyderstwo z gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego jako dowódcy Powstania Warszawskiego i dowódcy AK, krokodyle łzy nad losami powstańców i zrujnowanego miasta, kłamstwa dotyczące rzekomych usilnych starań armii sowieckiej i wojska Berlinga, by pomóc powstańczej Warszawie. Są też pociągi z "repatriantami" opatrzone w propagandowe i bardzo dla tych ekspatriantów upokarzające napisy w rodzaju: "Wracamy do ukochanej ojczyzny" (czyli z rzeczywistej, odwiecznej ojczyzny wileńskiej czy wołyńskiej na ziemie poniemieckie), otwarcie mostu Poniatowskiego z okazji "dziejowego" wydarzenia, czyli zakłamanego "manifestu" kolaboranckiego, pisanego przez Stalina w Moskwie, 3 x TAK dla wyreżyserowanego, potem jeszcze sfałszowanego "referendum ludowego", "reforma rolna" jako dobrodziejstwo władzy sowieckiej, "nacjonalizacja przemysłu", czyli okradanie Polaków z majątków jako akt "sprawiedliwości" i też "chwila dziejowa". Jest też "deser" w postaci zdjęć żołnierzy AK zdających broń "na wezwanie rządu i swych dawnych [?] przywódców". Dowiadujemy się, że "rząd polski" odbiera defiladę sowieckich i "ludowych" oddziałów w Warszawie, w styczniu 1945 roku! "Rząd polski" był już wtedy w Warszawie?! Są dyżurne, obowiązkowe obrazy, pokazujące pierwszy zjazd kolaboranckiej PPR, bo to jeszcze jedna "chwila dziejowa" na tych zakłamanych "kronikach". Kwintesencją wszystkiego jest reżyserowane "pożegnanie oddziałów radzieckich wracających do ojczyzny" i skwapliwe zapewnienie: "Polska nigdy nie zapomni, że w Poczdamie stanowisko radzieckie zadecydowało o nowych granicach. Żegnajcie, przyjaciele!". Polska nigdy nie zapomni paktu Ribbentrop - Mołotow, śmierci setek tysięcy rodaków zamęczonych na Sybirze czy w Kazachstanie, zaboru jednej trzeciej kraju. Tego w "kronice" oczywiście nie ma. Przyjaciele pożegnani, ale nie wszyscy. Zostają dywizje NKWD i przebierańcy udający zamordowanych w Katyniu i gdzie indziej oficerów wojska polskiego. "Walka o umacnianie władzy ludowej" dopiero się zaczyna i sowieckie, gadzinowe filmy nie ukrywają tego.

Uwierz w sowiecką propagandę
Cały ten wściekły seans propagandy komunistycznej w najbardziej drapieżnym i zakłamanym sowieckim wydaniu trwał 70 minut. Patrzyłem na to wszystko z szeroko otwartymi oczami. Wyobrażałem sobie wrażliwego polskiego gimnazjalistę lub licealistę, zafascynowanego historią Polski (wiem, że takiej młodzieży nie brakuje, spotykam ją w ramach moich zadań edukacyjnych w IPN). Oto telewizja polska uczy ich historii!
Ale bądźmy sprawiedliwi. Zaczynam oddychać z ulgą, bo przed kamerą pojawia się pan Andrzej Jurga (chyba pomysłodawca tego "filmu dokumentalnego") i mówi, że oczywiście nie wszystko na tych filmach było prawdą i że sami możemy zobaczyć, "jak różnie można podejść do tego samego tematu". Sowiecka propaganda i antypolskie kłamstwa oraz szyderstwa z legalnego rządu polskiego to jest jakieś "podejście do tematu"?! A gdzie jest to "inne podejście", skoro katowaliście mojego gimnazjalistę przez ponad godzinę ohydną propagandą komunistyczną? Gdzie jest to "drugie ujęcie", które mógł on porównać z tym wyemitowanym przez was, sowieckim? Pan Jurga stał przed kamerą raptem dwie minuty, może nawet mniej. A to ci dopiero przeciwwaga dla ponadgodzinnych kłamstw, cały czas opatrzonych logo TVP INFO! Dodajmy do tego, że cały ten gadzinowy materiał został opatrzony nadrzędnym tytułem (może to tytuł cyklu?) "Uwierz w dokument"! Więc widz o przeciętnych kompetencjach historycznych wierzy w ten "dokument", skoro go o to proszą mądrzy ludzie z telewizji... Raczej nie obejrzy pełnych 70 minut filmu dokumentalnego, żeby się na końcu dowiedzieć od pana Jurgi, że nie wszystko jest tam prawdą. Konsumuje parę kawałków klasycznej komunistycznej propagandy, potem przełącza się na sport lub na film fabularny. Skoro już się emituje takie gadzinowe filmy, to cały czas u dołu ekranu powinien być napis "komunistyczny film propagandowy". To jest minimum, "telewizjo polska"!
Uwierz w sowiecki "dokument" przygotowany przez pozbawionych skrupułów specjalistów od propagandy wojennej, którzy wiedzieli, jak się gra na uczuciach łatwowiernych i zmęczonych wojną Polaków. O to nas prosi polska telewizja publiczna! Hitlerowskie gadzinówki i filmy propagandowe też doskonale się znały na tej robocie, wzywając Polaków do solidarności w obliczu bolszewickiego zagrożenia. Argumentów nie brakowało, choćby udokumentowana przez międzynarodową komisję zbrodnia katyńska! W czasie okupacji funkcjonowała w kręgach polskiej inteligencji zarówno orientacja sowiecka, jak i mało dziś znana orientacja niemiecka. Z punktu widzenia polskich interesów narodowych obydwie były siebie warte! Skoro mamy uwierzyć w "dokument" wysmażony przez sowieckich specjalistów, to dlaczego nie mielibyśmy wierzyć w "dokument" przygotowany przez hitlerowskich macherów? Śmiało, "telewizjo polska", pokaż "pełne spektrum", bądź "pluralistyczna"!
Niedawno poproszono mnie o adiustację tłumaczenia tekstu lektorskiego do filmu dokumentalnego (francuskiego) poświęconego zbrodni katyńskiej. Francuzi doskonale zrozumieli, na czym polegały krokodyle łzy niemieckie nad grobami polskich oficerów i ohyda sowieckiego zakłamania zbrodni, wspieranego przez Zachód dla własnej wygody i z całkowitym lekceważeniem najżywotniejszych interesów wiernego do końca sojusznika. Autorzy filmu pokazują najpierw niemiecki film propagandowy przedstawiający Katyń jako typową bolszewicką zbrodnię (zresztą zgodnie z prawdą) z akcentami niemieckiej "solidarności" wobec Polaków w tej kwestii, potem widzimy sowiecki film propagandowy o "ohydnej, niemieckiej zbrodni w Katyniu". Nie każą nam "wierzyć" ani w pierwszy, ani w drugi "dokument". Tak to się robi profesjonalnie i uczciwie, "telewizjo polska"! Po takiej konfrontacji żaden amator historii nie będzie miał wątpliwości, że w jednym i drugim przypadku chodzi o wroga, który cynicznie gra na polskim nieszczęściu i na polskich uczuciach.
Nie trzeba likwidować IPN. To nie jest w interesie postkomunistów. Likwidacji chcą tylko ci najgłupsi z nich, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że obecna sytuacja jest dla postkomuny komfortowa. IPN stanowi bowiem tylko listek figowy dla niczym nieskrępowanej propagandy komunistycznej i sowieckiej wizji historii najnowszej, która dała Polakom pokój, ziemie zachodnie i "demokrację". Siedliskiem tej propagandy są media - od "Trybuny" i "Nie" po - jak się okazuje - TVP INFO. Co tu IPN może zdziałać, skoro "telewizję polską" uprawiają obecnie dzieci i wnuki sowieckich kolaborantów, czciciele sowieckiego agenta Hansa Klossa, psa Szarika i spreparowanych przez speca od wojskowej propagandy postaci Polaków, "których wojna zapędziła na ziemię radziecką"?
Jako edukator IPN nie widzę większego sensu mojej i moich kolegów działalności, jeśli nie wesprą nas media publiczne. Jeszcze trochę i będę się bał publicznie odezwać w sprawach związanych z sowiecką okupacją Polski, bo społeczeństwo, wyedukowane na Szariku, Klossie i "wierzące w dokument", nie będzie akceptować mojej "reakcyjnej" działalności! W końcu jako historyczny "oszołom" dostanę wymówienie.
Może jednak nie wszystko stracone? Potrzebny jest codzienny monitoring tego, co na temat najnowszej historii Polski pokazuje się i wygaduje w mediach. Na instytucje państwowe raczej nie ma co liczyć. Potrzebna jest organizacja społeczna i podział zadań. Albo sobie poradzimy z sowiecką propagandą i jej współczesnymi piewcami, albo na zawsze pozostaniemy homosowietikusami bez przyszłości. Bo przyszłość buduje się na prawdzie o wydarzeniach z przeszłości.

Przykład francuski
Ze ścieżki dźwiękowej francuskiego filmu dokumentalnego o zbrodni katyńskiej. Konsultacja historyczna Aleksandra Kwiatkowska-Viatteau, realizacja Michel Hivert, tłumaczenie z francuskiego Marcin Kowalewski.
Fragment propagandowego filmu niemieckiego "W lesie katyńskim" (1943): "Na krańcach wschodniej Europy Dniepr przepływa przez ziemie zniszczone wojną. Pokój znów zdaje się królować nad krajem, jednak ziemia ta wciąż skrywa wiele okropności. Na wzgórzach, w miejscu, gdzie las spotyka się z rzeką, wznoszą się liczne budynki. Ich rozmiary sugerują, że nie są to skromne wiejskie chaty. To tutaj kaci z NKWD organizowali dzikie orgie z porwanymi wcześniej kobietami. Nieco dalej, za domami uciech, piaszczyste ścieżki znikają w lesie katyńskim. Tam niemieckie władze wojskowe, zaalarmowane przez prostych mieszkańców tego regionu, zaczęły kopać. Teraz wznoszą się tu kupki żółtego piasku, a pod młodymi drzewkami odkryto liczne mogiły, wcześniej starannie ukryte, a w nich stertami ułożone ludzkie ciała. Tu ostatnie tchnienie wydało ponad 12 tysięcy polskich oficerów. Ślady piasku w płucach świadczą, iż wielu z tych mężczyzn zostało pochowanych żywcem. Tożsamość zwłok można ustalić dzięki strzępom mundurów, głównie epoletów zamordowanych oficerów. Obecne są tu wszystkie szarże dawnej polskiej armii. Od lat byli oni uznawani za zaginionych. Oficjalna odpowiedź Stalina na wszelkie pytania brzmi: 'oficerowie ci przyjęli obywatelstwo radzieckie'. A dziś owych niby 'obywateli radzieckich' odnajdujemy zagrzebanych w 20-metrowych dołach. Wszystkie cenne przedmioty zniknęły, nie znaleziono przy niech żadnego zegarka czy złotej obrączki. Pozostały tylko przedmioty, które nie przedstawiały dla sowieckich katów żadnej wartości: prywatne papiery, zdjęcia żon i dzieci. Te dokumenty pozwolą zidentyfikować kolejne zwłoki. Nie można nie wzruszyć się, oglądając owe obrazki z ich życia, ostatnie cenne pamiątki, które pozostały poległym tu żołnierzom. Oto szczątki generała Smorawińskiego; członków służby medycznej; kapelana wojskowego i setek innych oficerów. Autopsja wykaże, że wszyscy zginęli od strzału w tył głowy. Komisje wszystkich krajów Europy, lekarze sądowi, naukowcy z Bułgarii, Danii, Włoch, Szwajcarii, Węgier oraz członkowie Czerwonego Krzyża uczestniczyli w ekshumacji i identyfikacji zwłok. Ustalili, że 12 000 polskich oficerów zostało zamordowanych przez NKWD podczas zimnej wiosny 1940 r. i pochowanych w lesie katyńskim w celu ukrycia przed resztą Europy wszelkich śladów tej odrażającej zbrodni".
Fragment propagandowego filmu sowieckiego "Tragedia w lesie katyńskim" (1945): "W lesie katyńskim, w dawnej 'Daczy', Niemcy rozmieścili swoje służby o niewinnie brzmiącej nazwie: Sztab Główny 537. batalionu. Tymczasem przez ów 'sztab główny' kierowany przez mordercę, podpułkownika Adelsa, miały zostać popełnione straszliwe zbrodnie. Wiosną 1941 roku na bezpośredni rozkaz Berlina Niemcy rozstrzelali około 11 tysięcy polskich oficerów, jeńców wojennych. Na początku 1943 roku hitlerowscy prowokatorzy próbowali obciążyć winą za te krwawe występki Związek Sowiecki, aby poróżnić Rosjan i Polaków oraz zakamuflować swoje zbrodnie. Tu znajdował się sztab główny, w 'Daczy' zajętej przez nazistów. Garaże i stajnie ocalały. Decyzją rządowej komisji specjalnej, której zadaniem jest ujawnienie zbrodni faszystowskiego agresora i jego wspólników, powstała komisja mająca zbadać okoliczności masakry polskich oficerów, jeńców wojennych w lesie katyńskim. Ekspert prawny Wilminikow, doktor nauk medycznych: 'Strzał w tył głowy to ulubiony sposób zabijania przez gestapowskich morderców'"...
Jak ci się, "telewizjo polska", podobają te fragmenty? Prawda, że i niemiecki, i sowiecki są bardzo sugestywne i wzruszające? "Uwierzmy w dokument"!

Piotr Szubarczyk
IPN Gdańsk

Blog Archive