Friday, November 2, 2007

Rząd z łapanki



Rząd z łapanki
Nasz Dziennik, 2007-11-03
W poniedziałek pierwsze posiedzenie nowego parlamentu Liderzy Prawa i Sprawiedliwości obiecują bardzo uważnie patrzeć na ręce przyszłym rządzącym, zapowiadając twardą i konstruktywną opozycję ze swojej strony. A już przy konstruowaniu nowego rządu znalazła się okazja, by wypunktować nieudolność przyszłej partii rządzącej. Sam sposób wyboru ministrów przez Donalda Tuska premier Jarosław Kaczyński nazwał "łapanką". Kto stanie na czele tak ważnych resortów, jak finansów czy sprawiedliwości, możemy wiedzieć już w poniedziałek. Dotychczas jednak pojawiają się jedynie spekulacje na ten temat, co pokazuje, że Platforma Obywatelska wcale nie była przygotowana na podjęcie tak ważnych decyzji, jak obsada ministerstw. - Pada mit partii przygotowanej do przejęcia władzy - powiedział wczoraj premier Jarosław Kaczyński. Zdaniem szefa rządu, który w poniedziałek poda swój gabinet do dymisji, "koncepcja przygotowywania przejęcia władzy przez Platformę nie jest nawet śmieszna", a sposób wyboru kandydatów na ministrów, gdy dyskutuje się, czy ministrem zostać ma "ten czy tamten", określił mianem "łapanki". Politycy Prawa i Sprawiedliwości również zgłaszają zastrzeżenia co do dwóch kandydatów Platformy na ministerialne stanowiska. Chodzi o Radosława Sikorskiego i Michała Boniego. Według Jarosława Kaczyńskiego, w przypadku Sikorskiego chodzi o sprawę "mającą klauzulę tajemnicy państwowej". O tym natomiast, że Michał Boni z racji podpisania deklaracji współpracy z SB nie powinien sprawować ministerialnej funkcji, mówił w publicznym radiu wicepremier Przemysław Gosiewski. Jarosław Kaczyński już zapowiedzial, iż Prawo i Sprawiedliwość jako najsilniejsza partia opozycyjna będzie uważnie monitorować kwestię wolności mediów. - Szykuje się "putinada" polegająca na tym, że ci, którzy mają poglądy inne niż ekipa rządząca, niż media, które wywierają dzisiaj największy wpływ na opinię publiczną, takie jak na przykład "Gazeta Wyborcza", będą sekowani i będą zablokowane wszelkie mechanizmy kontroli - mówił premier. A przyczyną wypowiedzenia takich słów była decyzja Sądu Rejonowego w Warszawie o doprowadzeniu przez policję na rozprawę redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" i jego zastępczyni. Co oznacza, że wcześniej mogą trafić oni do aresztu. Z obojgiem premier się wczoraj spotkał. Według Jarosława Kaczyńskiego, w sprawie tej mógł "zawinić" asesor, czyli kandydat na sędziego, który taką decyzją mógł chcieć się przypodobać nadchodzącej władzy i w ten sposób odpowiednio "ustawić". - To polityczne prześladowanie. W demokrację nie godzi walka z korupcją, w demokrację godzą tego rodzaju wyczyny - mówił premier. Sprawę kierownictwu "Gazety Polskiej" wytoczyła telewizja TVN, a chodziło o artykuł, który ukazał się w "Gazecie". Napisano w nim, że były już sekretarz programowy TVN Milan Subotić był współpracownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych. - Nie ma powodu do zatrzymywania kogoś, kto nie stawił się w takiej sprawie, nawet jeśli jest to nieobecność nieusprawiedliwiona - mówił premier. Jak wyjaśniał, szef "Gazety Polskiej" zapewniał go, że na wcześniejsze wezwania sądu się stawiał, a tym razem przedstawił usprawiedliwienie w związku ze swoim wyjazdem za granicę.
Artur Kowalski

Blog Archive