Friday, November 2, 2007

Prezydent nie chce Borusewicza

Prezydent nie chce Borusewicza
Nasz Dziennik, 2007-11-02

Po ostatnich decyzjach kadrowych prezydenta Lecha Kaczyńskiego Rada Bezpieczeństwa Narodowego zaczyna przypominać "towarzystwo wzajemnej adoracji"

Prezydent RP Lech Kaczyński - jak poinformowała w środę wieczorem Kancelaria Prezydenta - odwołał ze składu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu i polityka Platformy Obywatelskiej. Współpracownicy prezydenta Kaczyńskiego nie przedstawili żadnego uzasadnienia tej decyzji. Nieoficjalnie w kręgach zbliżonych do władz klubu PiS mówi się, że "prezydent się obraził". Bogdan Borusewicz jeszcze kilka tygodni temu uważany był za człowieka bliskiego braciom Kaczyńskim i tzw. przyjaciela domu. Sytuacja zmieniła się, kiedy obecny marszałek Senatu w wyborach parlamentarnych kandydował z list Platformy Obywatelskiej. Sam Borusewicz jest zdania, że taka decyzja to zapowiedź zmiany koncepcji funkcjonowania RBN.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest organem doradczym prezydenta w zakresie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa, jednak sugestie członków Rady mają charakter jedynie konsultacyjny i nie są dla niego wiążące. Do tej pory standardem było, że w gronie RBN zasiadali przedstawiciele najwyższych organów państwa, w tym marszałkowie Sejmu i Senatu. Sytuacja zmieniła się w środę wieczorem, kiedy Kancelaria Prezydenta RP wydała lakoniczne jednozdaniowe oświadczenie: "Postanowieniem z dnia 31 października 2007 r. odwołuję Bogdana Borusewicza ze składu Rady Bezpieczeństwa Narodowego". Pracownicy prezydenta Kaczyńskiego nie podali żadnego uzasadnienia takiej decyzji. Sam Borusewicz jest zdania, że była to autonomiczna decyzja prezydenta, którą miał prawo podjąć.
- Prezydent ma prawo powoływać i odwoływać ze swojego organu doradczego. To jest jasne. To po pierwsze, a po drugie, to zapewne jest zapowiedź zmiany koncepcji funkcjonowania tej rady. Dotychczas była to koncepcja zawierająca funkcjonowanie w tej radzie najwyższych organów w państwie, czyli premiera, marszałka Sejmu, Senatu, ministra spraw zagranicznych i obrony narodowej. Zapewne jest to zmiana koncepcji - mówił Bogdan Borusewicz (PO).
Jeszcze przed kilkoma tygodniami Bogdan Borusewicz, który do Senatu kończącej się kadencji dostał się dzięki poparciu Prawa i Sprawiedliwości, uważany był za człowieka bliskiego Kaczyńskim i tzw. przyjaciela domu. To właśnie Borusewicz wspólnie z Bogdanem Romaszewskim namawiali i ostatecznie skłonili prezydenta Lecha Kaczyńskiego do przygotowania nowelizacji nowej ustawy lustracyjnej - nowelizacji, która w efekcie znacznie ograniczyła zakres lustracji. Nieoficjalnie wiadomo, że przyjaźń Lecha Kaczyńskiego z Borusewiczem została wystawiona na poważną próbę, kiedy marszałek Senatu oficjalnie poparł w wyborach parlamentarnych Platformę Obywatelską, znalazł się na jej liście wyborczej i ostro zaatakował rząd PiS. To właśnie kandydatura Borusewicza z list Platformy była zapowiadaną przez Donalda Tuska "bombą" konwencji wyborczej PO w Gnieźnie, określoną przez Jarosława Kaczyńskiego mianem "przemokniętego kapiszona".
- Lech Kaczyński poczuł się zapewne zdradzony przez Borusewicza. "Strzelił focha", ale w trakcie kampanii nie wypadało mu wykonywać takich ruchów personalnych, więc zrobił je teraz - mówi jeden z polityków PiS.
Wcześniej, 18 września 2007 r., ze składu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Lech Kaczyński odwołał: Radosława Sikorskiego, byłego szefa MON, zaś 21 sierpnia br. - byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz Marka Jurka, byłego marszałka Sejmu. W RBN nadal zasiadają zaś: Jarosław Kaczyński, Ludwik Dorn, Władysław Stasiak, Anna Fotyga i Aleksander Szczygło.

Wojciech Wybranowski

Blog Archive