Sunday, September 16, 2007

Hieny się niepokoją?


Hieny się niepokoją?
Nasz Dziennik, 2007-09-14
Ścieżka obok drogi



Jeszcze kierownictwa partii nie zdążyły pozatwierdzać list wyborczych, a stopień onieprzytomnienia wśród polityków powoli narasta. Kiedy osiągnie punkt krytyczny, politycy wprowadzeni już na dobre w stan amoku zaczną wprowadzać w podobny amok wyborców. Czasami stopień narastania takich emocji można obserwować dosłownie z godziny na godzinę. W 1990 roku podczas wiecu zwołanego w Hali Mirowskiej przez Stanisława Tymińskiego mówca rozpoczął spokojnie od przypomnienia, jak to inny ówczesny kandydat na prezydenta Tadeusz Mazowiecki, w latach stalinowskich, na łamach PAX-owskiego tygodnika sponiewierał biskupa Czesława Kaczmarka, skazanego po ciężkich torturach przez krzywoprzysiężny sąd. Kiedy atmosfera wiecu się podgrzała, pan Tymiński podniesionym głosem oznajmił, że Tadeusz Mazowiecki "prześladował" biskupa Kaczmarka. Minęła jeszcze godzina, sala rozgrzewała się coraz bardziej i w pewnym momencie pan Tymiński krzyknął, że Tadeusz Mazowiecki "torturował" biskupa Kaczmarka.
Wprawdzie temperatura kampanii nie osiągnęła jeszcze apogeum, ale wydaje się, że ludzi o słabszych głowach zaczyna już ogarniać gorączka. Taki przypadek zdarzył się najwyraźniej pani Joannie Senyszyn, wiceprzewodniczącej Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a więc należącej do ścisłego kierownictwa, w którym - według rewelacji Leszka Millera - dominują "młode hieny". Pani Senyszyn z pewnością do nich nie należy, bo okres pierwszej młodości ma już dawno za sobą, raczej bohatersko walczy z upływem czasu. Ten okres jednak ma też swoje niebezpieczeństwa, m.in. w postaci gwałtownych uderzeń emocjonalnych do głowy. Jedno z nich przybrało postać krytyki Janusza Korwina-Mikkego. Pani Senyszyn zarzuciła mu brak "twarzy" oraz "honoru", a także stwierdziła, że prezentowana przez niego teoria państwa i wolności "jest pozbawiona sensu".
Ponieważ ewolucję ideową SLD można sprowadzić do tego, że duet Marks i Engels zastąpiony został duetem Marks i Spencer, to nie jest pewne, czy pani Senyszyn nadal uważa państwo za "narzędzie ucisku w rękach klasy panującej", czy hołduje jakiejś innej teorii. Czy w SLD po staremu obowiązuje formuła, że wolność to "uświadomiona konieczność", czy też każdy może myśleć po swojemu? Nie wiadomo tedy, czy pani Joanna jest w stanie w ogóle zrozumieć teorie państwa i wolności odmienne od wyuczonej politgramoty, zatem nic dziwnego, że uważa je za pozbawione sensu na tej samej zasadzie, według której żaden człowiek nie jest zadowolony ze swojej fortuny, a każdy - ze swego rozumu.
Nie byłoby sensu zatrzymywać się dłużej nad tym uderzeniem emocji do głowy pani prof. Senyszyn, gdyby nie przyczyna, dla której tak zirytował ją Janusz Korwin-Mikke. A przyczyną tą jest ogłoszenie porozumienia wyborczego Ligi Polskich Rodzin, Prawicy Rzeczypospolitej i Unii Polityki Realnej. Skoro to porozumienie wzbudza taki niepokój w szeregach SLD, że pani prof. Senyszyn aż rzuciło się na głowę, to warto się zainteresować, cóż takiego groźnego nasze komuchy w tym dostrzegły. Nietrudno się domyślić, że ich zaniepokojenie wzbudza groźba pojawienia się na polskiej scenie politycznej autentycznej prawicy, zarazem narodowej, chrześcijańskiej i wolnorynkowej. SLD uwodzący dotąd swoich czekistów iloczynem Lenina i Rywina, na taką konfrontację nie jest chyba przygotowany. Wydawało się przecież, że dzięki porozumieniu gen. Kiszczaka ze swymi agentami przy Okrągłym Stole takie ryzyko już się nie pojawi, ale życie płata figle.

Stanisław Michalkiewicz

Blog Archive