Thursday, September 6, 2007

Wielu posłów LPR nie chce zbliżenia z Samoobroną i kandydatury Janusza Kaczmarka na premiera

Wielu posłów LPR nie chce zbliżenia z Samoobroną i kandydatury Janusza Kaczmarka na premiera


Z posłem Andrzejem Mańką (LPR) rozmawia Wojciech Wybranowski

Każdy dzień obrad Sejmu zaczyna się od awantur i kolejnych konferencji prasowych.
- Nie jestem zadowolony z tej sytuacji, wolałbym, żeby prace Sejmu toczyły się normalnym rytmem, żeby Sejm mógł pracować nad bardzo ważnymi ustawami. To, co się dzieje, jeśli chodzi o scenę polityczną, obecnie jest niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela, ale również dla wielu polityków niezależnie od ich opcji politycznych.

Sejm skończy się szybciej albo posłowie pozabijają się nawzajem - tak to może oceniać opinia publiczna.
- Nie zrzucałbym całej winy za to, co obecnie dzieje się w Sejmie, na Romana Giertycha albo LPR. Myślę, że to, co dzieje się obecnie w parlamencie, jest pochodną wielu wydarzeń i wielu czynników i myślę, że odpowiedzialność rozkłada się na wszystkie kluby parlamentarne po równo. Co najmniej po równo. Dużą winę ponosi też marszałek Sejmu Ludwik Dorn, który realizując politykę PiS, nie postępuje jak bezstronny marszałek, ale jak funkcjonariusz PiS. I to prowadzi do zaostrzenia atmosfery i destabilizuje możliwość realizacji pewnego programu politycznego.

Potrafi Pan wymienić choć jednego marszałka Sejmu w trakcie tych kadencji, w których LPR zasiadała w parlamencie, którego Pana ugrupowanie by nie krytykowało?
- Teraz mamy do czynienia z zupełnie wyjątkową sytuacją, bowiem przeciwko marszałkowi Dornowi są w zasadzie wszystkie kluby parlamentarne, poza PiS. Moim zdaniem, wcześniejsze, przedterminowe wybory powinny nastąpić, ale dobrze by było, żeby polskie społeczeństwo mogło podejmować decyzje, mając pełną informację o tym, co się stało, nie zaś na zasadzie emocji plebiscytu. Gdyby teraz miały odbyć się wybory, to Polacy podejmowaliby decyzje, kierując się tym, "co mi się podoba", nie zaś pełną wiedzą o tym, co się obecnie dzieje. Dobrym rozwiązaniem byłoby uspokojenie sytuacji politycznej, wyjaśnienie wszystkich wątpliwości, przyjęcie najważniejszych ustaw, a na wiosnę przeprowadzenie wyborów w zupełnie innej atmosferze politycznej.

LPR powinna iść w sojuszu z Samoobroną?
- Wielu posłów Ligi wycofuje się z poparcia dla tego sojuszu. We wtorek odbył się bardzo ciekawy klub parlamentarny LPR, gdzie bardzo mocno postulowaliśmy, by były inne rozwiązania wyborcze niż LiS i mówiliśmy o tym, by wokół LPR organizowały się raczej środowiska prawicowe, patriotyczne i katolickie. Wydaje mi się, że większość klubu ma raczej taką opcję.

Samoobrona kojarzy się raczej ze środowiskiem postkomunistycznym, z ludźmi dawnych służb. Nie obawia się Pan, że ewentualny wspólny start LPR - Samoobrona spowoduje utratę tradycyjnego elektoratu LPR?
- Oczywiście, że tak jest! Ale też prawdą jest, że w ten egzotyczny sojusz zostaliśmy trochę wepchnięci działaniami PiS i premiera. Łatwiej się bronić wspólnie, jak już jesteśmy w narożniku, niż osobno. Mówię teraz o tym, co ma być, a nie o tym, co było. Natomiast wydaje mi się, że dla czytelności programowej Ligi, dla jej właściwego wizerunku, powinniśmy od sojuszu z Samoobroną odejść. Takie jest moje zdanie: iść w kierunku budowania silnej formacji prawicowej, opartej o jasny, czytelny dla społeczeństwa program; tak było na początku funkcjonowania LPR, kilka lat temu, kiedy z czytelnym, patriotycznym i zrozumiałym dla Polaków programem szliśmy do wyborów.

Deklaracje o "nowej LPR" to nie political fiction? Spada poparcie, odpływają działacze, pękają struktury terenowe...
- Tak, to prawda, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Powinniśmy odciąć się od konfliktów, sporów i pójść w dyskusję programową. Jak pójdziemy w kierunku merytorycznych dyskusji, wrócimy do korzeni LPR, jak uda nam się zebrać przy Lidze wszystkie środowiska prawicowe, narodowe, to byłaby to ciekawa oferta dla naszych potencjalnych wyborców.

Może potrzebna jest zmiana liderów?
- Na pewno wielu naszych liderów jest dla Polaków kontrowersyjnych, ale taka jest uroda polityki. Nasze działania powinny niewątpliwie iść również w kierunku ocieplenia wizerunku LPR.

Wchodząc w alians z Samoobroną, Roman Giertych nie przesadził, licząc na przejęcie elektoratu i struktur Samoobrony?
- Myślę, że nie to było celem postępowania Romana Giertycha. Przewodniczący LPR został zmuszony do szukania sojusznika i wspólnej obrony przeciwko różnego rodzaju działaniom, jakie były podejmowane przez PiS. Natomiast przyznaję, że takie postępowanie - mówię tu o zbliżeniu z Samoobroną - nie jest akceptowane przez wielu naszych wyborców, jak również wielu posłów klubu, ja również się do tego grona zaliczam. Sądzę, że dzisiaj jednak takie decyzje nie zapadną, że stosowne decyzje polityczne będą zapadały w momencie, kiedy rozwiąże się ten parlament. Wtedy będzie ten decydujący moment, kiedy będą zapadały ostateczne decyzje. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem współpracy ze środowiskami prawicowymi, powrotu do naszych korzeni, a nie współpracy w ramach LiS.

Jeśli nie w LiS, to z kim?
- Ze środowiskiem Marka Jurka.

Jest Pan zwolennikiem poparcia kandydatury Janusza Kaczmarka na premiera?
- Nie. Byłem jednym z posłów, nie jedynym, który od samego początku mówił, że budowanie naszej linii politycznej w oparciu o Kaczmarka jest pomysłem złym. Z dwóch powodów: wiarygodność pana Kaczmarka nie jest wysoka, po drugie, wystawienie go jako kandydata na premiera było również podważeniem jego wiarygodności i uwikłaniem tej osoby w spór polityczny. Wycofanie się z poparcia dla tej kandydatury powinno być jedną z kluczowych decyzji w najbliższym czasie.

Dziękuję za rozmowę.

Blog Archive