Friday, November 2, 2007

Kandydat na ministra podpisał deklarację współpracy z SB Kandydat na ministra podpisał deklarację współpracy z SB


Kandydat na ministra podpisał deklarację współpracy z SB

Jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu w najbliższy poniedziałek ma być gotowy zarys umowy koalicyjnej Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ostateczne decyzje o podziale resortów pomiędzy koalicjantami powinniśmy poznać po kolejnym spotkaniu liderów obu partii, do którego miałoby dojść najpóźniej w poniedziałek.
To między innymi od "sytuacji politycznej" i od tego, czy "będzie podpisana umowa koalicyjna", zależy, czy w poniedziałek, kiedy do dymisji podaje się premier Jarosław Kaczyński, prezydent Lech Kaczyński powierzy Donaldowi Tuskowi misję tworzenia nowego rządu.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński, choć podkreśla, że prezydent ma 14 dni od dymisji rządu na wskazanie kandydata na nowego premiera, to jednak - jak stwierdził - nikomu nie zależy na tym, żeby sprawy przeciągać i "żeby były jakiejś gierki". - Prezydent Lech Kaczyński nie będzie blokował powoływania żadnych ministrów, jeśli będą w ich przypadku spełnione warunki konstytucyjne - zadeklarował Kamiński.
Według lidera PO Donalda Tuska, zarys umowy koalicyjnej ma być gotowy 5 listopada, czyli w dniu pierwszego posiedzenia nowego Sejmu. Jak zadeklarował, umowa będzie "spisem celów" koalicji, a nie "obszerną lekturą". Jeszcze tego samego dnia bądź wcześniej, w niedzielę, dojdzie do kolejnego spotkania liderów partii tworzącej się koalicji. Zdaniem posłów PSL, to podczas tego spotkania zapaść ma decyzja, które ostatecznie resorty przypadną ludowcom. Polskie Stronnictwo Ludowe ma otrzymać stanowisko wicepremiera dla Waldemara Pawlaka oraz teki ministrów: gospodarki i rolnictwa, a także do wyboru - ochrony środowiska bądź pracy.

"Skrucha" na pokaz
W przypadku tego ostatniego resortu sytuacja jego obsady nieco się skomplikowała. Kandydat Donalda Tuska na funkcję ministra pracy - Michał Boni - ogłosił bowiem publicznie, że w 1985 r. podpisał deklarację współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Przepraszając, mówił, że został do tego zmuszony szantażem i jest przekonany, iż swoimi rozmowami z SB "ani razu nikogo nie naraził na niebezpieczeństwo". Przyznanie się Boniego do podpisania deklaracji współpracy z PRL-owskimi slużbami bezpieczeństwa niewielu mogło jednak dziwić. Były minister pracy i polityki socjalnej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego figurował bowiem już na liście Macierewicza. Wątpliwości budzić mogą natomiast intencje byłego i na razie niedoszłego ministra pracy, którego "sumienie ruszyło" dopiero po wielu latach, na kilka dni przed tym, kiedy miałby objąć kolejne ważne stanowisko publiczne. Tym razem sytuacja jest jednak inna niż wtedy, gdy w przeszłości Boni obejmował takie państwowe funkcje. Teraz bowiem musiałby złożyć deklarację, czy współpracował z PRL-owskim aparatem bezpieczeństwa. Gdyby skłamał, po przedstawieniu odpowiednich dokumentów przez Instytut Pamięci Narodowej po prostu straciłby pełnioną funkcję i musiałby odejść w niesławie. Donald Tusk deklarował jednak podtrzymanie woli współpracy z Bonim. - W najbliższych dniach zaproponuję Boniemu poważną współpracę w przyszłym rządzie - mówił lider Platformy. Prawdopodobnie nie będzie to jednak propozycja objęcia funkcji ministra pracy. Już bowiem zanim Boni zorganizował konferencję prasową, podczas której przyznał się do podpisania deklaracji współpracy z SB, Zbigniew Chlebowski - szykowany na szefa klubu PO - zapowiedział, że "wszystko wskazuje" na to, iż resort pracy przypadnie ludowcom.
Ważą się też losy Bogdana Zdrojewskiego, któremu obiecał miejsce w rządzie Donald Tusk. O obecnym jeszcze szefie klubu PO jako dobrym kandydacie na ministra obrony, mogącym dobrze współpracować z prezydentem, mówił premier Jarosław Kaczyński. Ale, jak powiedział premier w publicznym radiu, Zdrojewski "ma nie zostać ministrem", a w samej Platformie "są jakieś rozgrywki" i decydujące znaczenie mają "często względy całkowicie niemerytoryczne". - Z tego co wiem, to Zdrojewski zgłasza też aspiracje bycia dobrym ministrem kultury - mówił Chlebowski, być może wskazując w ten sposób swojemu klubowemu koledze miejsce w szeregu.
Z objęcia stanowiska ministra edukacji narodowej zrezygnował natomiast Jarosław Gowin. Jak deklaruje, woli zająć się budową struktur Platformy na południu Polski, gdzie PO przegrywa z Prawem i Sprawiedliwością. Donald Tusk stwierdził, że szefem MEN mogłaby zostać obecna wiceprezydent Gdańska Katarzyna Hall, określona przez lidera PO jako "genialna kobieta". Swoje miejsce w gabinecie tworzonym przez Donalda Tuska znaleźć ma również Cezary Grabarczyk. Poseł Platformy, którego nazwisko padało do tej pory najczęściej w kontekście objęcia teki ministra sprawiedliwości, miałby zostać ministrem infrastruktury.


Artur Kowalski

Blog Archive