Monday, October 22, 2007

Do następnych wyborów


Do następnych wyborów
Nasz Dziennik, 2007-10-22
Za nami już głosowanie spowodowane tym, iż partie w starym Sejmie nie potrafiły porozumieć się co do stworzenia stabilnej koalicji rządzącej. Na następne powinniśmy poczekać cztery lata. Powinniśmy, choć biorąc pod uwagę inwencję naszych polityków i ich umiejętności osiągania konsensusu, o zachowaniu spokoju na scenie politycznej trudno nawet myśleć.

Premier Jarosław Kaczyński, opuszczając lokal wyborczy, życzył Polakom, aby można było spokojnie i bez politycznej burzy kontynuować politykę przynoszącą naszemu krajowi znaczne sukcesy - wzrost gospodarczy, spadek bezrobocia i zwiększanie liczby miejsc pracy czy chociażby wzrost inwestycji. Wypowiadając te słowa, Jarosław Kaczyński zapewne dobrze wiedział, że życzenia te nie są w stanie się spełnić, a kolejne przepychanki na scenie politycznej mogą sprawić, że do urn ponownie pofatygujemy się, jak spekulował na ten temat wcześniej marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, w styczniu, a może nawet doczekamy się tych wręcz już mitycznych "wyborów na wiosnę".
Swoją pozycję zajął już premier, który przydzielił Donalda Tuska do koalicji z "Faktami i Mitami", które zatrudniły mordercę ks. Jerzego Popiełuszki, z Jerzym Urbanem i "Gazetą Wyborczą". Tym samym, zdaje się, bardzo oddalił szykowaną możliwość ewentualnej koalicji z całą Platformą Obywatelską pod przywództwem Tuska. Pomocne już nawet może nie być wysuwanie kandydatury na premiera Jana Rokity. A jeśli chodzi o możliwości koalicyjne, dotychczasowa partia rządząca znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Dlatego Platforma Obywatelska może mieć zielone światło dla spokojnego ułożenia się z Polskim Stronnictwem Ludowym. Oba ugrupowania podkreślały, że mają dobre doświadczenia z koalicji samorządowych. Pozostaje jednak bardzo poważne pytanie: czy elektorat ludowców, idąc na wybory, rzeczywiście głosował za premierem Donaldem Tuskiem i za statystowaniem PSL w liberalnych rządach Platformy Obywatelskiej?

Artur Kowalski

Blog Archive