Nie wyobrażam sobie tylko koalicji PiS - LiD
Nasz Dziennik, 2007-10-22
Z wiceprezesem Naczelnego Komitetu Wykonawczego Polskiego Stronnictwa Ludowego Janem Burym rozmawia Jacek Dytkowski PSL ma być czwartą siłą polityczną w polskim parlamencie. W związku z tym jaką Pan widzi przyszłość tego ugrupowania: opozycja czy współtworzenie rządu? - Wszystko zależy od wyników wyborczych. Moja obecna wypowiedź trochę wyprzedzi fakty. Nie chciałbym, żeby powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat, kiedy jedna partia mówiła, że przejmie władzę w państwie, będzie miała swojego prezydenta, a później stanowisko głowy państwa jej się wymknęło, podobnie zresztą jak "premier z Krakowa". PSL może być trzecią siłą w parlamencie lub czwartą, nikt nie wie, jakie będą wyniki LiD. Z tego, co obserwuję, to "choroba filipińska" Aleksandra Kwaśniewskiego może spowodować różne skutki, w tym także takie, iż wyniki LiD nie potwierdzą przewidywań sondażowych lub socjologicznych. Wydaje się, że bardzo duża grupa elektoratu tej partii, zwłaszcza ludzi młodych, idąc do wyborów, sympatii nie zmieni, ale będzie głosowała na Platformę Obywatelską, bo nie chce, żeby wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Ogólnie rzecz biorąc, duża część osób lojalnych wobec LiD po "występach Kwaśniewskiego" może przestać wierzyć, że LiD osiągnie więcej niż 20 proc. i zagłosuje przeciwko PiS na PO. Z kim PSL chciałoby zawrzeć ewentualną koalicję? - Zależy to od wyniku wyborczego PiS. Zarówno ta partia, jak i PO pokazały w ostatnim okresie, kim są naprawdę. Dwa lata temu brały one udział w wyborach, by po prostu ludzi oszukać. Mówiły, że dojdzie do koalicji PO - PiS, a nic takiego się nie stało. Dzisiaj trzeba powiedzieć, że było to jedno wielkie oszustwo wyborcze. PO - PiS nie rządził, natomiast byliśmy świadkami "popisowych" kłótni i swarów. Stworzono większość parlamentarną składającą się z ludzi wątpliwej reputacji, którymi wcześniej gardził premier Jarosław Kaczyński. Myślę tutaj m.in. o Samoobronie, Andrzeju Lepperze, o osobach z wyrokami karnymi. Zresztą po roku sprawowania władzy razem mieliśmy do czynienia z usunięciem pana Leppera z rządu, widzieliśmy także słynną Stocznię Gdańską, wobec której wznoszono hasła: "Nigdy więcej ludzi marnej reputacji" oraz "Warcholstwo nie może się dalej szerzyć". Okazało się jednak, że słowa słowami, a życie, chęć rządzenia oraz posiadania władzy były większe niż zasady i honor. PiS wypisuje na swoich sztandarach: "Zasady zobowiązują" - w związku z tym pytam się: o jakie zasady chodzi? Obecnie wybór koalicjanta dla PSL nie należy do łatwych, ponieważ PiS nie jest już partią "dziewiczą". Ta partia pokazuje, że zasady i honor nic dla niej nie znaczą, a dla władzy są gotowi zawrzeć sojusz z Romanem Giertychem lub Lepperem. Musimy jednak poczekać na werdykt wyborców i w zależności od niego będziemy podejmować decyzje. W tym momencie nawet nie przesądzam, czy LPR lub Samoobrona nie pojawią się w parlamencie. Myślę, iż mówienie teraz o jakimś ugrupowaniu, że nie wejdzie ono do Sejmu, byłoby "przedwczesnym odśpiewaniem hymnu żałobnego". PSL nie wyklucza zawarcia z kimkolwiek koalicji? - Oczywiście, że nie. Uważam, że najważniejszy będzie werdykt wyborców. Nie jest tak, że przed wyborami politycy umawiają się po cichu ze sobą, a wyborcy mają tylko to potwierdzić. Ludzie, idąc na wybory, wskazują, kto ma w Polsce rządzić.